Wisła Kraków może wkrótce być zmuszona do poszukania nowego boiska do rozgrywania meczów. W czwartek urząd miasta Krakowa poinformował oficjalnie o tym, że na razie nie podpisze ze sportowym klubem kolejnej umowy na dzierżawę Stadionu im. Henryka Reymana. Powodem są długi, które ma na koncie wieloletni mistrz Polski.



„Podczas negocjacji warunków nowej umowy Wisła Kraków SA zobowiązywała się do spłaty zadłużenia do 30 czerwca 2018 r., co nie nastąpiło. W tej sytuacji miasto wstrzymało się z podpisaniem nowej umowy dzierżawy stadionu, mając nadzieję, że zarząd spółki wykaże dobrą wolę, by uregulować zadłużenie wobec gminy i tym samym umożliwić miastu podpisanie umowy na kolejne lata” – czytamy w komunikacie.
– Nie możemy podpisać nowej umowy, gdy dzierżawca jest zadłużony. To dotyczy wszystkich podmiotów, z którymi umowy ma urząd miasta. Gdybyśmy zrobili wyjątek, byłby to przejaw działania na szkodę miasta – wyjaśnia Monika Chylaszek, rzecznik prasowy prezydenta miasta Krakowa.
Przedstawiciele klubu, który należy do Towarzystwa Sportowego Wisła Kraków (100 proc. akcji), określili sytuację jako „nieporozumienie”. Z opublikowanej na stronie Wisły Kraków informacji prasowej wynika, że zarząd jest w kontakcie z władzami miasta i „pracuje nad jak najszybszym wyjaśnieniem zaistniałych wątpliwości, dążąc do pozytywnego rozwiązania sprawy”.
Dobre intencje
Obie strony deklarują, że chcą dążyć do porozumienia, choć spierają się w sądach. Dług klubu rósł przez lata. Z informacji ratusza wynika, że klub jest zadłużony na 4,9 mln zł wobec poprzedniego operatora stadionu – Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu (ZIKiT) w Krakowie. Po ostatniej modernizacji obiektu, o którą zabiegał klub (miasto zainwestowało w stadion Wisły Kraków przez ostatnie lata 600 mln zł, kilkakrotnie więcej niż w stadion Cracovii), obiektem zaczął zarządzać inny podmiot miasta – Zarząd Infrastruktury Sportowej (ZIS), wobec którego Wisła Kraków ma dzisiaj już prawie 1,4 mln zł. Są to nieuiszczone opłaty z tytułu umowy dzierżawy. Ponadto – informuje miasto – klub nie płacił podatku od nieruchomości, z którym zalega dzisiaj na kwotę 69 tys. zł.
Obecnie w sądzie toczą się dwa spory klubu z miastem. Jeden z nich dotyczy zobowiązań wobec ZIKiT.
- Chcieliśmy rozwiązać ten problem, proponując ponad dwa lata temu rozłożenie zadłużenia na 24 raty. Zawarliśmy w tej sprawie porozumienie, ale klub nie płacił ich w terminie, więc ZIKiT wniósł sprawę do sądu – wyjaśnia Monika Chylaszek.
W maju do sądu ze skargą poszedł również ZIS, który domaga się zapłaty zaległego czynszu za okres od 1 lipca do 31 grudnia 2017 r. Sąd nakazał klubowi zapłacić 1,4 mln zł, ale klub wniósł odwołanie od wyroku.
– Czekamy na propozycję Wisły Kraków. Liczymy na to, że klub zaproponuje racjonalny harmonogram spłaty długu – mówi Monika Chylaszek, podkreślając, że miasto nie chce rezygnować ze współpracy.
Zarząd klubu nie wyjaśnia powodów niepłacenia czynszu i podatku od nieruchomości.
- Zdajemy sobie sprawę z tego, jaką marką jest Wisła Kraków, oraz z wieloletniej tradycji tego klubu w naszym mieście. Nie wyobrażamy sobie, żeby przestał być związany z naszym miastem – mówi Monika Chylaszek.
Bilanse klubów
Większość klubów Ekstraklasy (poza, np., Sandecją Nowy Sącz, w której 100 proc. udziałów ma miasto, czy Górnikiem Zabrze, w którym większoć udziałów też mają miasto i spółki miejskie) jest dzisiaj w prywatnych rękach, ale wszystkie areny sportowe, na których grają i trenują piłkarze, należą do miast.
Wisła Kraków wynajmuje od miasta tylko część miejskiego stadionu. W przeciwieństwie do Cracovii, swojego rywala, rozgrywającego mecze na sąsiednim Stadionie im. marszałka Józefa Piłsudskiego, nie jest operatorem obiektu, na którym gra. Cracovia ma z miastem tzw. umowę operatorską, to oznacza, że, podnajmując stadion od miasta, może nim samodzielnie zarządzać.
Z informacji w lokalnej prasie wynika, że zarząd Wisły Kraków liczył na to, że wraz z zakończeniem obowiązywania obecnej umowy na dzierżawę stadionu renegocjuje warunki z miastem i stanie się wyłącznym operatorem obiektu. Tymczasem może stracić nawet możliwość rozgrywania tam meczów.
Głośny spór z miastem prowadzi też warszawska Legia. Dotyczy on podatku od nieruchomości, który – zdaniem klubu – poprzez błędną interpretację przepisów podatkowych jest znacząco zawyżany przez urzędników.
Pisaliśmy o tym w „Pulsie Biznesu” w maju.
Legia Warszawa, Wisła Kraków, Lech Poznań i Cracovia są jedynymi klubami Ekstraklasy, na których miasta zarabiają więcej niż w nie inwestują (nie licząc inwestycji w remonty i budowę stadionów) – wynika z majowego raportu E&Y na temat relacji klubów Ekstraklasy z miastami.
Obydwa krakowskie kluby nie są w żaden sposób dotowane przez miasto. Nie podpisały dotychczas z ratuszem tez żadnych umów sponsoringowych, tak jak np. Legia Warszawa, której miasto zapłaciło za umieszczenie logo z syrenką na strojach piłkarzy 630 tys. zł. Legia Warszawa jest jednocześnie klubem, dla którego bilans finansowy z miastem wypada najmniej korzystnie – co roku klub zasila ratusz 4,6 mln zł.
W większości przypadków to kluby wychodzą korzystniej finansowo na współpracy z miastami. Dodatkowo, to miasta budują i remontują stadiony, a kwoty które w nie inwestują sięgają setek milionów złotych. Pieniądze te pochodzą na ogół z lokalnych budżetów, choć często tego typu inwestycje współfinansowane są z budżetu centralnego.