Lista największych akcjonariuszy na GPW zdominowana jest przez podmioty instytucjonalne, takie jak skarb państwa, otwarte fundusze emerytalne czy fundusze inwestycyjne. W gronie największych znaleźć można jednak nazwiska biznesmenów, których giełdowe portfele wyceniane są na ponad 1 mld zł.
Stara gwardia
Jeszcze w poniedziałek 22 czerwca największym indywidualnym portfelem na warszawskiej giełdzie mógł się pochwalić Zygmunt Solorz. Jego giełdowy majątek to przede wszystkim 57 proc. akcji należącego do WIG20 Cyfrowego Polsatu, ale należą do niego także walory mniejszych firm — ZE PAK i ATM Grupy. Ponadto Cyfrowy Polsat kontroluje Netię i ma 23-procentowy pakiet Asseco Poland, ale tych walorów do majątku nie wliczamy, bo ich wartość zawiera się w wycenie grupy.
To właśnie telekomunikacyjno-mediowy koncern, który w 2008 r. wchodził na giełdę jako operator telewizji satelitarnej, a od tego czasu rozrósł się w różnych kierunkach, przez długi czas zapewniał Zygmuntowi Solorzowi palmę pierwszeństwa wśród prywatnych inwestorów. Zwłaszcza że konkurencja była w odwrocie. Michał Sołowow stopniowo wycofywał spółki z giełdy, a finansowe biznesy Leszka Czarneckiego dotknął kryzys. O takich krezusach, jak Ryszard Krauze i Roman Karkosik, giełda już dawno zapomniała. Pojawili się jednak następcy, aż w końcu jeden z nich wysunął się na czoło.
Nowy lider
W kwietniu 2017 r. do grona giełdowych spółek dołączyło Dino Polska, a wraz z nim na GPW pojawił się Tomasz Biernacki — założyciel i posiadacz 51 proc. akcji. W debiucie inwestorzy wycenili właściciela sieci marketów spożywczych na 3,7 mld zł, co potwierdziło przynależność skrzętnie skrywającego prywatność biznesmena do grona miliarderów. Do miana największego giełdowego inwestora było mu jednak wówczas bardzo daleko. Dynamiczny rozwój Dino sprawił, że wartość spółki w oczach inwestorów gwałtownie rosła.
Na koniec 2017 r. firma warta była już 7,7 mld zł, w 2018 r. udało się sforsować granicę 10 mld zł, a w kolejnym roku — 15 mld zł. Wraz ze spółką rósł również giełdowy majątek Tomasza Biernackiego. Na wtorkowej sesji wartość Dino Polska po raz pierwszy przekroczyła 20 mld zł, co oznacza, że w rękach biznesmena są akcje warte 10,32 mld zł, a więc o ponad 60 mln zł więcej niż portfel Zygmunta Solorza. Wyceny spółek podlegają oczywiście zmianom i sytuacja może się dynamicznie zmieniać, nie ma jednak wątpliwości, że przynajmniej przez jakiś czas korespondencyjny pojedynek toczyć będą właśnie Tomasz Biernacki z Zygmuntem Solorzem oraz ich spółki: Dino Polska i Cyfrowy Polsat.
Nowa fala
Tomasz Biernacki to przykład zdobycia giełdy i majątku przebojem. Ale innych, równie efektownych, nie brakuje. W czołówce miliarderów pojawiły się nazwiska, o których jeszcze pięć lat temu słyszało niewielu. Marcin Iwiński, wiceprezes CD Projektu, z majątkiem o wartości 4,6 mld zł, ogląda plecy Tomasza Biernackiego i Zygmunta Solorza, ale producent gier wart jest na giełdzie tyle, ile Dino i Cyfrowy Polsat razem wzięte. Hossa na CD Projekcie zrodziła zresztą nie jednego miliardera, ale aż czterech. Spółka nie ma jednego dużego akcjonariusza, czwórka najważniejszych postaci w historii CD Projektu (i nie, nie chodzi o Geralta z Rivii) podzieliła się akcjami i łącznie posiada 33,4-procentowy udział w kapitale. Na liście miliarderów znajdziemy zatem jeszcze Marcina Iwińskiego (4,9 mld zł), Michała Kicińskiego (współzałożyciel spółki, z akcjami CD Projektu wartymi 4,2 mld zł), Piotra Nielubowicza (wiceprezesa — 2,5 mld zł) oraz Adama Kicińskiego (prezesa — 1,34 mld zł). To niejedyni przedstawiciele branży w rankingu.
Majątek wart ponad 1 mld zł na GPW posiada także Krzysztof Kostowski, a więc osoba stojąca za sukcesem PlayWaya. Znana głównie z symulatorów spółka pojawiła się na giełdzie w 2016 r. z wyceną na poziomie 300 mln zł. Udane gry i model biznesowy bazujący na dużej rodzinie małych studiów zaowocowały wielką hossą na akcjach PlayWaya, którego wartość przekracza obecnie 3 mld zł. To więcej niż wynosi kapitalizacja należących do WIG20 Aliora i JSW. Akcje należące do Krzysztofa Kostowskiego warte są obecnie 1,35 mld zł. Podobnym majątkiem ulokowanym w notowanej na GPW spółce może pochwalić się Maciej Popowicz.
To były już prezes Ten Square Games oraz wiodąca postaćw jej akcjonariacie. Ten Square Games pojawiło się na giełdzie w 2018 r. z wyceną 451 mln zł, jednak podobnie jak w przypadku Dino, CD Projektu czy PlayWaya, akcje spółki mają za sobą dynamiczny rajd. Siłą napędową jest przede wszystkim przynosząca kokosy mobilna gra „Fishing Clash”. Obecna wycena Ten Square Games to 3,6 mld zł, a Maciej Popowicz ma w rękach akcje warte 1,24 mld zł.
Zmiana warty
Za przedstawiciela nowej fali uznać należy też Macieja Wieczorka, który stoi za Celon Pharmą i Mabionem. Biofarmaceutyczny Celon pojawił się na GPW w 2016 r. z wyceną 1 mld zł, dziś wyceniany jest jednak już na 1,7 mld zł, a posiadane przez Macieja Wieczorka — głównego akcjonariusza i prezesa — akcje firmy warte są 1,30 mld zł.
W gronie giełdowych miliarderów znajdziemy także przedstawicieli spółek z dłuższym stażem, jak np. Carlosa Fernándeza Gonzáleza (AmRest), Dariusza Miłka (CCC), Marka Piechockiego i Jerzego Lubiańca (LPP), Luisa Amarala (Eurocash) czy Andrieja Wieriewskiego (Kernel). Spółki te charakteryzują się jednak dużo mniejszą dynamiką, a na wynikach niektórych spore piętno odcisnął koronawirus (np. AmRest, CCC, LPP). Inaczej było z producentami gier, sieciami handlowymi i telekomami, którym lockdown albo sprzyjał, albo przynajmniej nie zaszkodził.


