PB: Polski system finansowania polityków i kampanii wyborczych jest...
Krzysztof Izdebski: Dobry, ale daleki od ideału.
Jakie ma wady?
Wadliwy jest może nie sam system, lecz wszystko to, co poza nim. Niezależnie od tego, czy chodzi o wybory parlamentarne, czy prezydenckie, istnieje możliwość dość swobodnego finansowania tzw. prekampanii przed oficjalnym wyznaczeniem daty wyborów. Tymczasem nowa kampania zaczyna się w praktyce w momencie zakończenia poprzedniej. Mamy też w Polsce duży problem z omijaniem mechanizmu kontroli wydatków poprzez używanie instytucji publicznych i ich budżetów do promowania kandydatów. To oczywiście rodzi znaczne nierówności w konkurencji wyborczej. Najbardziej jaskrawym przykładem były zachowania, które doprowadziły do odrzucenia sprawozdania finansowego PiS za 2023 r.
Były naruszenia, były konsekwencje.
Jednak przy wyborach prezydenckich te konsekwencje praktycznie nie istnieją. Za nieprawidłowości odpowiada pełnomocnik wyborczy, żadnej subwencji partyjnej odebrać nie można. Jeśli nie ma konsekwencji, to łatwiej o nadużycia.
A co jest dobre?
Choćby to, że w przeciwieństwie do np. USA pieniędzy na komitety wyborcze nie mogą wpłacać firmy, tylko osoby fizyczne. To znacznie lepszy standard. Po zmianach wprowadzonych podczas drugiej kadencji PiS bezpośrednie finansowanie kampanii wyborczej stało się też znacznie bardziej przejrzyste dzięki wymogowi publikowania rejestrów wpłat przez komitety. Przy jawnych rejestrach i sprawozdaniach media oraz przedstawiciele społeczeństwa obywatelskiego mają możliwość kontroli wpłat i wydatków, składania uwag i weryfikowania, czy np. wpłaty nie wiążą się z nieformalnym lobbingiem. Idealnego systemu nie ma nigdzie, do nadużyć przy walce o władzę będzie dochodziło, ale trzeba zachowywać pewne standardy.
Wielu przedsiębiorców finansujących kandydatów, do których dzwoniłem, nie chciało o tym rozmawiać. Mamy mentalny problem z przyznaniem się do sympatii politycznych?
Wpłacanie pieniędzy na partię czy kampanię wyborczą to forma realizowania aktywności obywatelskiej. Na marginesie bardzo spodobało mi się to, co zrobiło PiS po odrzuceniu sprawozdania finansowego. Zorganizowali zbiórkę, a wyborcy masowo zareagowali. To jest w pewnym sensie dodatkowa demokratyczna legitymizacja tej partii, bo obywatele nie tylko chcą na nią głosować, ale i na bieżąco wspierać finansowo. A odmawianie komentarza? Trochę się nie dziwię, że przedsiębiorcy nie chcą o tym mówić. W USA czy Wielkiej Brytanii wygląda to może inaczej, ale w Polsce tematy na styku polityki i biznesu w masowej świadomości od razu rodzą podejrzenia o lobbing czy korupcję. Każdy może mieć rożne motywacje, ale jawne wpłacanie na komitety wyborcze na pewno nie powinno być krytykowane.
Rozmawiał Marcel Zatoński