Zamrożone ceny mieszkań deweloperskich

Paweł BerłowskiPaweł Berłowski
opublikowano: 2025-08-03 20:00

Średnie ofertowe stawki na rynku pierwotnym nie różniły się w lipcu specjalnie od tych z czerwca, a jeśli już były zmiany, to nieznacznie w dół. W niektórych miastach również w porównaniu rok do roku wzrost jest prawie niezauważalny.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się

– w których miastach i dlaczego średnia cena mieszkań spadła

– w których miastach jest najbardziej stabilna

– kiedy można spodziewać się ożywienia ich sprzedaży

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Mieszkania od deweloperów nie podrożały w lipcu w żadnym z siedmiu największych miast Polski, a w Trójmieście i w Łodzi średnie ceny były o 1 proc. niższe niż w czerwcu. To pierwszy miesiąc w tym roku, gdy na żadnym z rynków ceny nie rosły. Najbardziej stabilne okazały się w Warszawie i Łodzi, gdzie przez rok poszły w górę zaledwie o 1 proc.

– Na początku lipca Rada Polityki Pieniężnej po raz drugi w tym roku obniżyła stopy procentowe, dzięki czemu poprawiła się dostępność kredytów mieszkaniowych. W konsekwencji więcej osób mogło sobie pozwolić na zakup własnego M. W sprzedaży pojawiły się zaś kolejne mieszkania z segmentu popularnego, co miało stabilizujący wpływ na średnią cenę metra kwadratowego wszystkich lokali dostępnych w ofercie firm deweloperskich – mówi Marek Wielgo, ekspert portalu RynekPierwotny.pl.

Jednoprocentowy spadek w Trójmieście i Łodzi ekspert tłumaczy wprowadzeniem w lipcu do sprzedaży tańszych mieszkań – na pierwszym z rynków po niespełna 12,8 tys. zł za metr, a na drugim – nieco ponad 9,9 tys. zł. W efekcie średnia cena w Trójmieście obniżyła się pod koniec lipca do ok. 16,6 tys. zł, a w Łodzi do nieco ponad 11,5 tys. zł.

Marek Wielgo podkreśla, że w lipcu we wszystkich największych miastach dynamika wzrostu w skali roku była już jednocyfrowa. Jeszcze w czerwcu średnia cena metra kwadratowego była w Trójmieście o 10 proc. wyższa niż rok temu, zaś w lipcu – liczona rok do roku – 7 proc. To najwyższa wartość podwyżki ze wszystkich miast. Na przykład we Wrocławiu jeszcze w styczniu różnica sięgała 12 proc., w czerwcu obniżyła się do 5 proc., a w lipcu spadła do 3 proc.

– Na horyzoncie są kolejne obniżki stóp procentowych. Pierwsza być może już nawet we wrześniu. To może powstrzymywać niektórych przed zawieraniem umów deweloperskich. Szczególnie jeśli ktoś rozważa zaciągnięcie kredytu o przejściowo stałej stopie procentowej, która nie zmieni się przez pięć lat – mówi Marek Wielgo.

Ekspert przypuszcza, że poprawa warunków kredytowych spowoduje jednak ożywienie na rynku i prawdopodobnie już jesienią sprzedaż mieszkań ruszy.

– Oczywiście, o ile w gospodarce, a w konsekwencji na rynku pracy, nie wydarzy się nic, co mogłoby zgasić optymizm nabywców chcących skorzystać z kredytu – zastrzega Marek Wielgo.

Zauważa, że właśnie w lipcu dobiegła końca saga dotycząca dopłat do kredytu mieszkaniowego dla kupujących swoje pierwsze M. Tych, którzy po cichu liczyli na tego typu wsparcie i wstrzymywali się z tego powodu z zakupem, reszty złudzeń powinno pozbawić pismo ministra rozwoju i technologii o wykreślenie projektu stosownej ustawy z planu prac rządu.