Zatrzymanie w cieniu Sejmu

Tomasz Brzeziński
opublikowano: 2006-09-19 00:00

Były minister skarbu nie dopełnił obowiązków przy prywatyzacji PZU — twierdzi prokurator. Jutro sprawą zajmie się Sejm.

Policjanci z Centralnego Biura Śledczego zatrzymali Emila Wąsacza, byłego ministra skarbu i obecnego szefa Stalexportu. Chodzi o nieprawidłowości przy prywatyzacji PZU sprzed siedmiu lat. Za jego czasów resort skarbu przeprowadził blisko 200 transakcji sprzedaży udziałów, m.in. w TUiR Warta, Banku Zachodnim, Pekao. Był więc ministrem, który zapewnił bodaj największe wpływy z prywatyzacji. Ale też jednym z najbardziej atakowanych. Działająca w czasie poprzedniej kadencji Sejmu komisja odpowiedzialności konstytucyjnej chce go postawić przed Trybunałem Stanu, m.in. za sposób prywatyzacji PZU, Domów Towarowych Centrum i Telekomunikacji Polskiej. Emil Wąsacz był też na celowniku speckomisji do spraw prywatyzacji PZU.

Policjanci zatrzymali byłego ministra w poniedziałek o 6.50 rano w Dąbrowie Górniczej na wniosek gdańskiej Prokuratury Apelacyjnej (prowadzi śledztwo w sprawie nieprawidłowości przy prywatyzacji PZU).

(Nie)polityczne gry

— Były minister został zatrzymany w związku z podejrzeniami niedopełnienia obowiązków w zakresie ochrony interesów skarbu państwa podczas procesu prywatyzacji PZU — informuje Krzysztof Trynka, rzecznik gdańskiej prokuratury.

W środę Sejm ma dyskutować na temat ubiegłorocznego raportu komisji śledczej badającej kulisy prywatyzacji PZU. Kilka dni temu SLD oskarżał prokuraturę, że swoimi działaniami wspiera PiS w kampanii samorządowej. Janusz Kaczmarek, prokurator krajowy, zaprzecza, że sprawy mają ze sobą związek.

— Planowaliśmy zatrzymać prezesa Stalexportu pod koniec ubiegłego tygodnia. Odstąpiliśmy od czynności ze względu na walne spółki, które niedawno się odbyło. Nie chcieliśmy, aby prokuratura była oskarżana o to, że wpływa na decyzje akcjonariuszy — tłumaczy działania podwładnych szef prokuratorów.

Druzgoczący raport

Według Janusza Kaczmarka, zatrzymanie Emila Wąsacza to skutek ponadrocznego śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Apelacyjną w Gdańsku. Akta sprawy liczą 250 tomów, przesłuchano kilkuset świadków. Śledczy zwrócili się i otrzymali pomoc prawną m.in. z Francji, Portugalii, Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Kropką nad i był 100-stronicowy raport przygotowany przez firmę audytorską BDO.

— Autorzy mają wątpliwości co do prawidłowości wyboru banku ABN Amro na doradcę prywatyzacyjnego i możliwego konfliktu interesów między doradcą a późniejszym inwestorem — holenderskim Eureko. Ich zdaniem, nie można potwierdzić, że oferta zwycięskiego konsorcjum (Eureko/BIG BG) była najkorzystniejsza, bo Eureko było, w porównaniu z innymi oferentami (takimi jak francuska AXA czy niemiecki Allianz), słabym, podrzędnym inwestorem branżowym. Dodatkowo przez udziały krzyżowe inwestor zawyżył wyniki i kapitały własne — wylicza Janusz Kaczmarek.

Dodaje, że Emil Wąsacz wskazał na Eureko, wbrew rekomendacjom ówczesnej wiceminister skarbu Alicji Kornasiewicz, która sugerowała, aby negocjacje odbywały się równolegle z dwoma oferentami (także z francuską AXA).