Na środowym posiedzeniu rada nadzorcza PKO BP, ma zdecydować o zmianach w składzie zarządu. Tak, jak napisaliśmy we wtorkowym „PB”, skarb państwa chciał zmiany na fotelu prezesa.Nasza informacja wywołała prawdziwą burzę w środowisku biznesowym i w kręgach decyzyjnych. W poniedziałek wieczorem i we wtorek do późnych godzin popołudniowych toczyły się rozmowy dotyczące przyszłości prezesa. I to na najwyższym szczeblu — wczoraj minister Andrzej Czerwiński przed południem rozmawiał z premier Ewą Kopacz. I to spotkanie było kluczowe dla losów Zbigniewa Jagiełły. Po nim na rozmowy do ministerstwa zostali zaproszeni członkowie rady nadzorczej banku. Usłyszeli, że resort skarbu wycofuje się z pomysłu i prezes zostaje.

To znak, że dla pani premier siła argumentów obrońców prezesa okazała się znacznie mocniejsza niż argumenty urzędników forsujących zmianę. W konsekwencji zapis o zmianach w składzie zarządu nie będzie dotyczył zmiany prezesa, lecz korekty składu władz spółki. Lucyna Stańczak-Wuczyńska, która miała zastąpić Zbigniewa Jagiełłę, w nowym rozdaniu zostanie członkiem zarządu. Czy za jej nominacją pójdą też dymisje — raczej nie. Zgodnie ze statutem banku zarząd może liczyć maksymalnie dziewięć osób (teraz jest ich siedem) i wszystko wskazuje na to, że nowy członek zarządu zostanie po prostu dokooptowany do obecnego składu i nastąpi nowy podział obowiązków.
O kulisach niedoszłej roszady na stanowisku prezesa „PKO BP” przeczytasz w serwisie Puls Biznesu Premium>>