Po polskich drogach jeździ niespełna 30 tys. samochodów osobowych z napędem elektrycznym, podczas gdy wszystkich samochodów jest w Polsce 20 mln.
–To pokazuje, jak wczesny jest etap rozwoju elektryków w Polsce i jak wiele jest do zrobienia – mówi Aleksander Rajch z Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych (PSPA).

Ciężarówki mają enigmę
– Już kilka lat temu Komisja Europejska postawiła branży motoryzacyjnej ambitne cele redukcji emisji, a branża zrobiła wielki wysiłek i te emisje stopniowo zmniejsza – mówił Jakub Faryś z Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.
O ile transport lekki z nowymi wymaganiami sobie poradzi, o tyle transport ciężki, czyli samochody ciężarowe, ma – jego zdaniem – wielki problem. Transport ciężarowy ma zostać objęty systemem ETS, czyli handlem uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla.
– Wygląda to na razie enigmatycznie i trudno powiedzieć, jak odbije się to na rynku – uważa Jakub Faryś.
Polska, która w Unii Europejskiej dysponuje największą flotą transportową, ma interes w tym, by rynek wyszedł z tego obronną ręką.
Elektryczny TIR trzyma się planu
Według PSPA transformacja transportu ciężkiego ma szansę zakończyć się sukcesem. Organizacja zaprezentowała w Karpaczu wyniki badania pilotażowego seryjnej, w 100 proc. elektrycznej ciężarówki. Wniosek pierwszy: pojazd elektryczny wykorzystany w transporcie ciężkim pozwala zredukować emisje o nawet 60 proc. na każdy przejechany kilometr przy założeniu, że energia do jego zasilania jest pobierana z sieci. Natomiast przy zasilaniu energią pochodzącą ze źródeł odnawialnych na etapie eksploatacji ciężarówka jest w 100 proc. zeroemisyjna.
Wniosek drugi: elektryczna ciężarówka jest w stanie zrealizować 100 proc. założonego harmonogramu pracy.
– Testowa ciężarówka realizowała zadania m.in. dla IKEI i H&M, więc to reprezentatywne wnioski – uważa Aleksander Rajch.
Konin przeciera autobusowy szlak
Poza transportem ciężarowym Polska ma interes w inwestowaniu w zeroemisyjny transport publiczny. Znaczące ambicje ma Konin, przecierający Polsce szlak w co najmniej kilku zielonych obszarach.
– Mamy już siedem autobusów elektrycznych i myślimy o zakupie kolejnych. Będziemy też pierwszym w Polsce miastem, w którego taborze pojawi się autobus wodorowy. U nas to nowość, ale w Europie takie rzeczy już się dzieją – podkreśla Piotr Korytkowski, prezydent Konina.
Skąd Konin weźmie wodór? Z ZE PAK, czyli z pobliskiego kompleksu energetycznego wykorzystującego węgiel brunatny. Firma chce do 2030 r. odejść od węgla, ale nadal produkować prąd, dlatego inwestuje w zielone, w tym w zielony wodór. Transformacja ZE PAK oznacza de facto transformację całej Wielkopolski, która tryska dzięki temu pomysłami.
– Proponujemy, by każdy przedsiębiorca, który zarejestruje w Koninie samochód elektryczny lub wodorowy, był zwolniony z podatku od środków transportowych – mówi Piotr Korytkowski.
Konin jest też właścicielem spółki Pekaes, oferującej transport w regionie. Plan zakłada, że Pekaes przejdzie całkowicie na napęd wodorowy.