Fundusze UE Nowe wytyczne resortu rozwoju mają ułatwić firmom sięganie po dotacje
Preselekcja — to nowe słowo raduje przedsiębiorców ubiegających się o wsparcie z funduszy unijnych.
Niezależnie od tego, czy to wybory Miss Ziemi Lubuskiej, czy ubieganie się o dofinansowanie z funduszy unijnych, w każdym konkursie największe emocje budzi sposób oceny kandydatów do nagrody (lub w ogóle niedopuszczenia kogoś do współzawodnictwa). Choćby w jury siedzieli sami niezależni i bezstronni mędrcy, ich wybór zawsze będzie kwestionowany przynajmniej przez niektórych przegranych. Jest jednak szansa, że nowe wytyczne minister rozwoju regionalnego Grażyny Gęsickiej pozwolą zachować nieco większy obiektywizm niż przy ocenianiu wdzięku najpiękniejszych lubuszanek.
Bez obawy
Staranie się o dofinansowanie inwestycji z Unii Europejskiej wiąże się przede wszystkim z przygotowaniem pełnej dokumentacji, czyli — mówiąc mniej oględnie — stosu papierków. Wymaga dużego nakładu pracy, czasu i kosztów. Zebranie wszystkich zaświadczeń, pozwoleń i analiz nie gwarantuje otrzymania dofinansowania. A nieotrzymanie go powoduje, że cała robota pójdzie na marne. Żeby temu zaradzić, nowe przepisy nakładają na instytucje organizujące konkursy obowiązek przygotowania procedury, tzw. preselekcji. Przedsiębiorca, zanim przygotuje pełny wniosek, składa jedynie opis inwestycji. Na podstawie zarysu projektu otrzymuje informację, czy planowane przedsięwzięcie ma w ogóle szanse na dofinansowanie.
Preselekcja była już zastosowana raz — w działaniu 2.2.1 „Sektorowego programu operacyjnego wzrost konkurencyjności przedsiębiorstw” — i się sprawdziła. Dlatego resort rozwoju poszedł za ciosem i nakazał jej stosowanie przy wszystkich następnych konkursach.
— Szkoda, że dopiero teraz rząd wpadł na ten pomysł — mówi Michał Stępień z firmy poligraficznej Anro z Zawiercia.
Gdyby preselekcję przeprowadzano od początku, jego przedsiębiorstwo zrealizowałoby swoją inwestycję o kilka miesięcy wcześniej, zaoszczędziłoby czas i pieniądze.
— Pod koniec 2004 r. ubiegaliśmy się o dofinansowanie zakupu nowoczesnej maszyny wartej 2,5 mln zł. Chociaż włożyliśmy w to dużo pracy, nasz wniosek odrzucono z powodu drobnego uchybienia formalnego — tłumaczy Michał Stępień.
Firma mogła błąd bardzo szybko usunąć, ale musiała czekać z inwestycją kilka miesięcy, do kolejnego naboru wniosków.
Zero-jedynkowo
Preselekcja to najważniejsza zmiana, ale niejedyna.
— Ministerstwo Rozwoju Regionalnego w przygotowanych wytycznych nie przewiduje oceny techniczno-ekonomicznej. Z pewnością przyspieszy to całą procedurę oceny wniosków — uważa Piotr Stefaniak, prezes Europejskiego Centrum Przedsiębiorczości.
Zamiast trzech etapów, będziemy mieli tylko dwa — weryfikację formalną i merytoryczną. Pierwsza była dotąd prawdziwą zmorą dla osób przygotowujących wnioski. Będą tu oceniane takie kwestie, jak: złożenie wniosku w terminie, zgodność projektu z przeznaczeniem konkursu czy dostarczenie wszystkich wymaganych dokumentów. Spełnienie tych warunków jest konieczne, aby projekt był oceniany pod względem merytorycznym. Tu komisja sprawdza, czy projekt spełnia kryteria założone przy rozpisywaniu konkursów — czyli na przykład, czy liczba osób zatrudnionych zwiększy się przynajmniej o 10? Albo — czy konkurencyjność firmy wzrośnie dzięki planowanej inwestycji o 10 proc.? Albo — czy stanie się ona bardziej innowacyjna?
Od organizatorów konkursów wymaga się, aby kryteria te były jasno określone i sprecyzowane, a możliwe odpowiedzi na pytania ograniczały się do „tak” lub „nie”.
Prawo do skargi
Nowością będzie także obowiązkowa procedura odwoławcza od wyników konkursu.
— Uratuje ona wiele ciekawych wniosków, które mogły być odrzucone w wyniku niewłaściwej interpretacji przez urzędników opisu projektu czy wykładni przepisów. Z drugiej jednak strony może wydłużyć to okres oczekiwania na ostateczne przyznanie dotacji, gdyż wnioski pozytywnie ocenione w wynikach konkursu będą musiały czekać na podpisanie umowy o dofinansowanie aż do zakończenia procedury odwoławczej — twierdzi Piotr Stefaniak.