Rosja bombarduje Syrię

PAP, KŁ
opublikowano: 2015-09-30 14:58

Rosja rozpoczęła naloty w Syrii w okolicach miasta Hims - poinformował rosyjskie Ministerstwo Obrony.

Wcześniej pragnący zachować anonimowość przedstawiciel amerykańskich władz poinformował, że Amerykanie zostali godzinę wcześniej uprzedzeni o uderzeniu rosyjskim, ale nie podał żadnych szczegółów dotyczących np. użytych maszyn.

Wyższa izba rosyjskiego parlamentu Rada Federacji wyraziła w środę zgodę na wysłanie rosyjskich wojsk do Syrii. Wniosek prezydenta Władimira Putina w tej sprawie przyjęto jednomyślnie - poinformował szef administracji Kremla Siergiej Iwanow.

Zabierając głos na posiedzeniu rządu, Putin powiedział, że wciąż jest możliwe i konieczne, aby zjednoczyć wysiłki międzynarodowe w celu stawienia czoła islamskim bojownikom w Syrii.

Kreml podkreślał, że chodzi jedynie o użycie sił powietrznych, a nie lądowych.

Informując o zgodzie Rady Federacji na wysłanie do Syrii rosyjskich wojsk, szef administracji Kremla powiedział, że o pomoc wojskową poprosił Rosję prezydent Syrii Baszar el-Asad.

 Francuskie źródło dyplomatyczne poinformowało w środę, że rosyjskie ataki w Syrii najwyraźniej służą wsparciu syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada i wymierzone są w syryjską opozycję, a nie dżihadystyczne Państwo Islamskie (IS).

Zastrzegające sobie anonimowość źródło podkreśliło, że jeśli celem nalotów jest Hims, to nie jest atakowane Państwo Islamskie, "tylko prawdopodobnie ugrupowania opozycyjne, co potwierdza, że (Rosjanie) raczej udzielają wsparcia reżimowi Baszara (el-Asada) niż walczą z Państwem Islamskim".

Syryjskie źródła bezpieczeństwa podały, że lotnictwo rosyjskie i syryjskie przeprowadziło w środę wiele ataków na pozycje terrorystyczne w trzech prowincjach - Hama, Hims i Latakia. Agencja AFP zaznacza, że te regiony znajdują się w rękach Frontu al-Nusra, syryjskiego odgałęzienia Al-Kaidy i islamistycznych rebeliantów, ale nie dżihadystów z Państwa Islamskiego.

 Krytyczne wypowiedzi Zachodu i syryjskiej opozycji o tym, że rosyjskie lotnictwo w Syrii atakuje inne cele niż - jak deklarowały władze w Moskwie - Państwo Islamskie (IS), są przeinaczaniem faktów - oświadczyła w środę rzeczniczka MSZ Maria Zacharowa.

Zacharowa, która przebywa w Nowym Jorku, gdzie trwa sesja Zgromadzenia Ogólnego NZ, określiła te doniesienia jako "informacyjny atak".

"Jeszcze Rosja nie zdołała rozwinąć działań przeciwko IS, które jak wielokrotnie wskazywano podjęte zostały na wniosek Damaszku, jeszcze nie ucichły pierwsze słowa (szefa MSZ) Siergieja Ławrowa w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, kiedy pojawiły się liczne +wrzutki+ w mediach o tym, że w czasie rosyjskiej operacji giną cywile" - mówiła rzeczniczka, którą cytuje agencja TASS.

Szef MSZ Francji Laurent Fabius potwierdził w środę dziennikarzom w Nowym Jorku, że są "doniesienia, według których celem rosyjskich uderzeń nie jest Daesz" (Daesh - arabski akronim IS). Podkreślił, że "trzeba zweryfikować, jakie faktycznie są cele" rosyjskiego lotnictwa.

O tym, że Rosjanie w Syrii atakują obszary, które nie znajdują się w rękach Państwa Islamskiego, informowały wcześniej anonimowe źródła amerykańskie i francuskie.

Fabius zaznaczył na konferencji prasowej, że międzynarodowe ataki powinny koncentrować się na Państwie Islamskim i "innych ugrupowaniach terrorystycznych, a nie być prowadzone przeciwko ludności cywilnej i umiarkowanej opozycji".

"Trzeba zweryfikować, czy rosyjskie uderzenia spełniają ten warunek" - podkreślił, dodając, że jest to jeden z wymogów przystąpienia do rozszerzonej koalicji przeciwko dżihadystom w Syrii. Wśród innych warunków wymienił zakończenie prowadzonych przez siły syryjskie bombardowań, których celem padają przypadkowe ofiary, i zajęcie się "syryjskim kryzysem u korzeni". "Mieszkańcy nie mogą ograniczać się do straszliwej alternatywy: albo przestępczy reżim (prezydenta Baszara el-Asada), albo barbarzyński terroryzm" - kontynuował.

 Stany Zjednoczone sprzeciwiają się rosyjskim atakom w Syrii, o ile nie są one wymierzone w Państwo Islamskie (IS) i Al-Kaidę - ostrzegł w środę sekretarz stanu USA John Kerry na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ.

Kerry podkreślił zarazem, że Waszyngton jest gotowy z zadowoleniem przyjąć rosyjską interwencję, jeśli faktycznie jest ona wymierzona w Państwo Islamskie i sprzymierzeńców Al-Kaidy.

"Jasno powiedzieliśmy, że bylibyśmy poważnie zaniepokojeni, jeśli Rosja prowadziłaby uderzenia na obszarach, gdzie nie ma działań IS i grup powiązanych z Al-Kaidą" - powiedział podczas posiedzenia Rady, kierowanej przez szefa rosyjskiego MSZ Siergieja Ławrowa.

Zaznaczył, że rosyjska operacja nie może wspierać reżimu syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada czy kolidować z działaniami dowodzonej przez USA koalicji przeciwko Państwu Islamskiemu.

Kilka godzin wcześniej rosyjskie Ministerstwo Obrony poinformowało o rozpoczęciu ataków na cele Państwa Islamskiego w Syrii. Tymczasem anonimowe źródła francuskie i amerykańskie oraz przedstawiciele syryjskiej opozycji twierdzili, że ataki są prowadzone na terenach, które nie znajdują się w rękach dżihadystów z IS.

Także w środę poinformowano, że szefowie dyplomacji USA i Rosji rozmawiali na temat Syrii przez telefon. Anonimowy przedstawiciel USA powiedział agencji Reutera, że Stany Zjednoczone postrzegają działania Rosji w Syrii jako niebezpieczne.

Rosyjskie Ministerstwo Obrony poinformowało, że lotnictwo Rosji przeprowadziło w środę ok. 20 lotów nad Syrią, rażąc w punktowych atakach osiem celów dżihadystycznego Państwa Islamskiego (IS).

Według resortu rosyjskie lotnictwo zniszczyło m.in. posterunki dowódcze Państwa Islamskiego w górzystym rejonie. Ataki nie uderzyły w cywilną infrastrukturę ani jej okolice.

Rzecznik ministerstwa gen. Igor Konaszenkow dodał, że zaatakowane zostały także m.in. składy broni i amunicji oraz sprzętu wojskowego.

Według rzecznika Kremla Dmitrija Pieskowa operacje przeciwko Państwu Islamskiemu w Syrii nie zostaną rozciągnięte na Irak, a rosyjskie lotnictwo nie korzysta z irackiej przestrzeni powietrznej do prowadzenia ataków na cele w Syrii. Dodał, że irackie władze nie wystąpiły do Moskwy o naloty przeciwko islamistycznym bojownikom na terytorium Iraku.

Wcześniej anonimowe amerykańskie źródło wojskowe oznajmiło, że pierwsze rosyjskie naloty w Syrii nie były wymierzone w Państwo Islamskie, lecz w syryjską opozycję wobec prezydenta Baszara el-Asada. Jednak Biały Dom zastrzegł następnie, że nie można na razie z pewnością określić, które obiekty padły celem rosyjskich bombardowań. Rzecznik Białego Domu Josh Earnest powiedział, że "jest zbyt wcześnie", aby sprecyzować, "jakie cele zostały namierzone, a jakie zostały rażone". Dodał, że rosyjskiej interwencji przygląda się ministerstwo obrony USA.