Zawarta w czerwcu umowa między LOT-em i Airbusem to zaledwie pierwszy solidny krok we współpracy - deklarują przedstawiciele koncernu. Szykuje on szeroką ofertę, która może oznaczać wpompowanie w polską gospodarkę miliardów dolarów.
40 maszyn na początek
Polskie Linie Lotnicze LOT za około 9 mld USD kupią od Airbusa 40 samolotów, a w dłuższej perspektywie może kolejne 44. Będą to maszyny regionalne A220. Pierwsze pojawią się na polskim niebie w I połowie 2027 r. To strategiczna decyzja, bo od lat Polskie Linie Lotnicze LOT korzystały z brazylijskich embraerów i amerykańskich boeingów.
Europejski koncern jest obecny u nas od 24 lat. Mamy we flocie samoloty transportowe CASA C-295, szkoleniowe Orliki oraz żółte śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego z zakładów koncernu. Ponadto naszego bezpieczeństwa już wkrótce będą strzegły europejskie satelity rozpoznawcze jego produkcji.
O koncernie było głośno za sprawą wycofania się polskich władz z dużego kontraktu na zakup dla wojska śmigłowców Caracal w 2017 r. Umowa z LOT-em ma otworzyć nowe możliwości.
17 mld USD w 15 lat
– W ciągu pięciu lat chcemy zwiększyć bezpośrednie zatrudnienie w Polsce z obecnych 850 do 1,5 tys. pracowników. Nasza globalna sprzedaż będzie korzystna także dla polskich podmiotów, ponieważ stworzy do 19 tys. pośrednich miejsc pracy – mówi Sebastian Magadzio, przedstawiciel Airbusa w Polsce.
Wtóruje mu Wouter van Wersch, wiceprezes Airbusa ds. kontraktów międzynarodowych, który podkreśla, że przez najbliższe 15 lat koncern wniesie do naszej gospodarki 17 mld USD, prawie 2 proc. polskiego PKB z ubiegłego roku.
- Umowa z LOT-em jest naszym pierwszym solidnym krokiem. Chcemy się również skupić na sektorze obronnym i zwiększymy naszą obecność na lokalnym rynku – mówi Wouter van Wersch.
Dodaje, że koncern może zaoferować polskiemu wojsku tankowce A330 MRTT, a także samoloty transportowe A400M Atlas i śmigłowce H145M.
Rozmowy z MON
Airbus jest otwarty na wspólną produkcję zaawansowanych platform lotniczych. Współpraca może zaowocować udziałem Polski w programie budowy europejskiego bezzałogowca bojowego Eurodrone oraz myśliwca szóstej generacji (FCAS). W obu inicjatywach uczestniczą już zakłady zbrojeniowe w Niemczech, Francji, Hiszpanii i we Włoszech.
– Zasygnalizowaliśmy Ministerstwu Obrony Narodowej możliwość uczestnictwa polskiego przemysłu w programie Eurodrone. Widzimy potencjał współpracy ze spółkami Polskiej Grupy Zbrojeniowej, które mogłyby rozwijać integrację sensorów, czujników, łączności i systemów fuzji danych – mówi przedstawiciel Airbusa w Polsce, jednocześnie zaznaczając, że szczegóły rozmów pozostają niejawne.
Polski wkład
Bezpośrednie zaangażowanie naszych firm w produkcję nowej floty dla LOT-u obejmie tylko fotele z firmy Recaro ze Świebodzina. Ale choć
poszczególne elementy maszyn powstaną w zakładach we Francji, Niemczech i Hiszpanii, a finalny montaż odbędzie się w Kanadzie, udział w przedsięwzięciu będą mieli partnerzy Airbusa, którzy prowadzą działalność w Polsce.
– Podzespoły do silników samolotów zamówionych przez LOT będą w dużej mierze pochodzić z polskich zakładów – zapewnia Sebastian Magadzio.
Jednym z nich jest amerykański producent silników Pratt & Whitney, posiadający trzy placówki: w Kaliszu, Niepołomicach oraz największą w Rzeszowie. To właśnie na Podkarpaciu powstają największe komponenty do silników montowanych m.in. w A220. Ośrodek zajmuje się także ich serwisowaniem i remontem.
Pod Rzeszowem działa również niemiecki MTU Aero Engines, który także produkuje części do silników lotniczych.
Światowy portfel zamówień na maszyny wytwarzane przez Airbusa obejmuje ponad 8,7 tys. sztuk. W ubiegłym roku koncern zakupił od polskich dostawców części i podzespoły do swoich produktów za 500 mln USD. Do 2030 r. wartość zamówień ma wzrosnąć o 40 proc., do 700 mln USD.
Informatyczne wzmocnienie
Kolejnym etapem wzmacniania obecności Airbusa w Polsce będzie rozwój usług informatycznych. Spółka planuje stworzyć u nas centra IT obsługujące całą grupę, innych klientów biznesowych oraz odpowiadające za bezpieczeństwo, zwłaszcza wobec rosnących zagrożeń ze strony ataków hakerskich.
Od trzech lat w Gdańsku działa Navblue, spółka zależna od Airbusa, która tworzy i dostarcza dane nawigacyjne oraz oprogramowanie wspierające linie lotnicze. Firma zatrudnia już 100 osób.
Inwestycje w kadry
Ponieważ rozszerzanie skali działania w Polsce będzie się wiązać ze wzrostem zapotrzebowania na wykwalifikowanych pracowników, Airbus myśli o kształceniu w naszym kraju inżynierów i średniej kadry technicznej. Podpisał już porozumienia o współpracy z Politechniką Warszawską i planuje rozmowy z innymi ośrodkami akademickimi.
Przedstawiciel Airbusa zaznacza, że współpraca badawcza z polskimi uczelniami może dotyczyć nowych paliw w przemyśle lotniczym, napędów elektrycznych oraz poszukiwania nowych materiałów dla lotnictwa.
– W tym roku chcemy doprowadzić do wizyty studyjnej naszych partnerów w zakładach Airbusa w Tuluzie. Jej celem będzie zapoznanie się z naszymi potrzebami i transfer wiedzy na polskie uczelnie wyższe – mówi Sebastian Magadzio.