30 czerwca byli szefowie PZU, z Andrzejem Klesykiem na czele, mieli ciężki dzień. Walne zgromadzenie akcjonariuszy największej firmy ubezpieczeniowej w regionie nie udzieliło im absolutorium za ostatni rok ich rządów. To samo spotkało wielu innych byłych menedżerów spółek skarbu państwa, rady nadzorcze realizowały wolę ówczesnego ministra skarbu i w taki sposób „dziękowały” za lata pracy, tylko dlatego że byli nominowani przez poprzedni rząd.

Większość mogła zbyć to wzruszeniem ramionami, jednak na regulowanym rynku ubezpieczeniowym to spora komplikacja. Andrzej Klesyk, były prezes i jego bliscy współpracownicy z zarządu PZU: Przemysław Dąbrowski i Witold Jaworski, znaleźli jednak dla siebie miejsce w biznesie.
Kuszący fintech…
Andrzej Klesyk zainwestował w Billon, spółkę która rozwija system płatności elektronicznych bez pośrednictwa banku (w technologii blockchain). — Po odejściu z PZU postanowiłem, że nie chcę robić czegoś, co w jakikolwiek sposób mogłoby być konkurencyjne wobec mojej firmy lub mieć z nią jakieś związki. Do fintechów ciągnęło mnie od zawsze — przecież Inteligo, które współtworzyłem, to nic innego jak fintech, tylko w tamtym czasie jeszcze nikt tego tak nie nazywał.
Do inwestycji w Billon skłoniło mnie m.in to, że tworzy go świetny i doświadczony zespół. Znamy się od dawna i przyglądałem się projektowi. Ma świetne rozwiązanie płatności z wykorzystaniem technologii blockchain. A to przyszłość świata finansów — mówi Andrzej Klesyk. Przekonuje, że spółka ma duży potencjał.
— Ma wszelkie predyspozycje, by przebić się na świecie i działać na dużo szerszą skalę niż tylko w Polsce. Jestem w radzie dyrektorów i pełnię bardziej rolę doradcy, nie angażuję się w operacyjne zarządzanie — mówi Andrzej Klesyk. Co dalej — kolejne spółki czy raczej spotkania z headhunterami rekrutującymi do korporacji?
— W Polsce ciężko znaleźć pracę, która byłaby wyzwaniem porównywalnym ze skalą tego, co robiłem w PZU. Przyglądam się jednak różnym możliwościom — rozważam pracę w korporacji, jeśli pojawi się ciekawa propozycja, ale ciągnie mnie także do świata akademickiego poza Polską, być może zajmę się inwestowaniem w spółki fintechowe — mówi Andrzej Klesyk.
…nowe technologie…
O płytkości polskiego rynku pracy dla menedżerów zarządzających największymifirmami mówi także Przemysław Dąbrowski, który w latach 2010-16 był wiceprezesem PZU ds. finansowych.
— Liczba opcji, które mogą wybrać menedżerowie odchodzący z tak dużych firm jak PZU, jest w Polsce mocno ograniczona. Dlatego zdecydowałem się na inwestowanie w młode firmy technologiczne — tłumaczy Przemysław Dąbrowski. Wyjaśnia, że bliżej mu do anioła biznesu niż inwestora, bo wkłada nie tylko pieniądze, ale także czas i doświadczenie zdobyte podczas kierowania potężną korporacją. — Początkujący przedsiębiorcy często mają świetne pomysły i innowacyjne produkty. Brakuje im natomiast wiedzy o tym, jak prowadzić biznes i jak działa świat finansów. W każdej takiej firmie wcześniej czy później pojawiają się inwestorzy i pieniądze — mówi Przemysław Dąbrowski.
Na razie w jego portfolio są cztery firmy. Dwie działają w szybko rosnącej branży gier komputerowych. Pierwsza chce zarabiać, przenosząc na urządzenia mobilne popularne gry planszowe. W ubiegłym tygodniu na branżowych targach w Essen zaprezentowała swój pierwszy tytuł „Red Seven”. Drugi start-up pracuje nad silnikiem do gier, który będzie zarządzał sztuczną inteligencją. Firma zamierza go sprzedawać producentom gier. Dwa kolejne projekty dotyczą szeroko pojętych usług informatycznych. Pierwszy zakłada stworzenie platformy franczyzowej, a drugi — wprowadzenie na rynek nowej usługi IT w chmurze.
— Dla każdej z tych inwestycji zakładam kilkuletni horyzont inwestycyjny. Z czasem moja rola w bieżącym zarządzeniu będzie maleć, aż stanę się tylko inwestoremfinansowym — mówi Przemysław Dąbrowski.
…i ubezpieczenia
Witolda Jaworskiego, byłego wiceprezesa PZU i szefa PZU Życie, też skusiły nowoczesne technologie. W końcu i tak wszystkie drogi prowadzą do… ubezpieczeń.
— Postawiłem na trzy projekty z sektora fintech. Każdy ma potencjał, by zmienić podejście do sprzedaży lub obsługi klienta na polskim rynku ubezpieczeniowym — mówi Witold Jaworski. Nie jest już debiutantem na rynku start- -upów. Wcześniej został aniołem biznesu w warszawskiej firmie MobileMed, która buduje ogólnopolską sieć mobilnych rehabilitantów.
— Na firmę trafiłem podczas rehabilitacji po kontuzji kolana. Rehabilitant lub masażysta przyjeżdżał do mnie w dogodnym terminie. Uważam, że to świetny biznesowy pomysł, który trafia w potrzeby klientów — mówi Witold Jaworski. To biznes daleki od ubezpieczeń? Nic z tych rzeczy. Menedżer chce przekonać ubezpieczycieli do korzystania z usług MobileMedu przy rehabilitacji ofiar wypadków samochodowych.
— Nie planuję powrotu do korporacji, choć ostatnio dostałem ciekawą propozycję. Jestem zbyt mocno operacyjnie zaangażowany w start-upy — mówi Witold Jaworski. © Ⓟ
Doświadczenie cenniejsze niż pieniądze
W Polsce pojawiło się właśnie pierwsze pokolenie biznesmenów, którzy inwestują w start-upy pieniądze zarobione w bardziej tradycyjnych biznesach. Lista prominentnych aniołów biznesu jest długa i zaczyna się od Roberta Lewandowskiego, piłkarza reprezentacji Polski, są na niej najbogatsi Polacy od Sebastiana i Grażyny Kulczyków przez Łukasza i Victorię Wejchertów po Michała Niemczyckiego, Jakuba Zabłockiego czy Michała Sołowowa, który sam siebie nazywa wiecznym start-upowcem.
Dołączają do nich coraz częściej menedżerowie, którzy dorobili się podczas pracy w korporacji — od Mirosława Godlewskiego, wieloletniego prezesa Netii, poprzez Macieja Filipkowskiego, który odszedł do start-upów ze stanowiska wiceprezesa Samsunga, po Davida Puttsa, współtwórcę Intelligo. Unikatowy na rynku jest fundusz bValue, stworzony przez biznesowy dream-team: Rafała Brzoskę, Mariana Owerkę i Tomasza Hanczarka. Ostatnio do grona byłych menedżerów inwestujących w start- -upy dołączył Marek Dworak, wieloletni prezes Broker FM. Inwestorzy wnoszą do start-upów nie tylko pieniądze, ale też cenniejszą wartość — doświadczenie, którym wspierają swoje inwestycje. Traktują start-upy bardziej jako styl życia niż sposób na zarabianie pieniędzy.
Natomiast jeśli chodzi o rynek ubezpieczeniowy, to do tej pory niewielu menedżerów zdecydowało się pójść na swoje i zainwestować w nowe firmy. Zrobił to Adam Pustelnik, były prezes Signal Iduny, który założył firmę doradczą ahProfit i zainwestował w upadającego producenta betoniarek na południu Polski. Innym przykładem jest Igor Rusinowski, wiceprezes Link4, który pozostał na rynku ubezpieczeniowym — jest współwłaścicielem jednej z dwóch największych multiagencji na polskim rynku: Unilinka.