Audi od lat powtarza, że „Vorsprung durch Technik” to nie tylko slogan, lecz sposób myślenia o budowie samochodów łączący emocje z techniką. Tyle że przez ostatnią dekadę technologia zaczęła wyprzedzać uczucia, a dizajn coraz częściej reagował, zamiast wyznaczać.
Nowe rozdanie
BMW ma swoje Neue Klasse – nowe rozdanie mające utrzymać markę na powierzchni w trudnych, sztormowych czasach transformacji energetycznej w motoryzacji i geopolitycznych wyzwań. W Audi do tematu podeszli nieco inaczej, a świetnym przykładem tego podejścia jest zaprezentowany niedawno w Warszawie model koncepcyjny Audi Concept C. Co to za podejście? W mojej ocenie to próba odzyskania sterów własnej tożsamości – bez krzyku, futurystycznych gadżetów czy kolejnej wizji samochodu jutra. To dosłownie i w przenośni manifest redukcji, subtelna, a jednak zdecydowana deklaracja, że mniej znaczy więcej.
Dizajn w motoryzacji zawsze był czymś więcej niż ozdobą. W latach 30., 40. czy 50. XX w. linia samochodu mówiła o jego charakterze, funkcji i możliwościach. Każde przetłoczenie, każdy łuk nadwozia miał sens – aerodynamiczny, praktyczny albo prestiżowy. Dziś dizajn pełni rolę równie istotną, ale w innym kontekście. W erze elektromobilności samochody często bazują na zunifikowanych platformach, a silniki i napędy elektryczne zacierają różnice między markami. W takim świecie wygląd staje się językiem, którym auta komunikują osobowość, wartości marki i emocje. Minimalistyczne linie, proporcje, światło – to nowe narzędzia ekspresji.
Roadstery takie jak Audi Concept C pokazują, że współczesne wzornictwo nie musi krzyczeć ani błyszczeć, by być zauważone, mimo że jego siła tkwi w subtelności. Motoryzacja zawsze wiedziała, że estetyka nie jest tylko dodatkiem. Ale dziś dizajn ma wyjątkowe zadanie: nie tyle przyciągać spojrzenia, ile wyróżnić się z tłumu podobnych konstrukcji i zastąpić to, co dla wielbicieli aut jest kwintesencją motoryzacji – dźwięk silnika.
Roadster, który na pierwszy rzut oka wydaje się spokojny, w rzeczywistości nosi w sobie historię i ambicję. Inspiracje sięgają daleko w przeszłość: Auto Union Type C z 1936 r. – wyścigowy potwór torów Europy – i trzecia generacja Audi A6 z 2004 r. Tu projektanci szukali natchnienia. Pierwszy nauczył ich dyscypliny i koncentracji na tym, co najważniejsze w każdym łuku karoserii, w każdej powierzchni. Type C nie był piękny dla oka – był piękny dla celu – i Concept C odziedziczył tę umiejętność wyrzucania wszystkiego, co zbędne. A6 C6 wnosi do projektu harmonię, elegancję i pewność proporcji – klasykę, która w latach 2000. definiowała segment premium. Połączenie obu światów daje roadster, który jest jednocześnie futurystyczny i historyczny, instynktowny i uporządkowany.
Mniej znaczy więcej
Audi Concept C jest doskonałym przykładem filozofii – mniej znaczy więcej. Sylwetka roadstera jest spokojna, harmonijna i pozbawiona zbędnych ozdobników, a każda linia ma cel. Jedna wyraźna linia barkowa, czyste powierzchnie i klarowne proporcje tworzą wrażenie spójnej, niemal rzeźbiarskiej formy. Kabina przesunięta do tyłu, masywna, pionowa rama przodu i monolityczna sylwetka podkreślają sportowy charakter auta, a jednocześnie pozwalają zachować elegancję i lekkość. W świecie, w którym wielu producentów próbuje przyciągnąć uwagę krzykliwymi detalami, Concept C pokazuje, że siła sylwetki tkwi w powściągliwości: redukcja formy sprawia, że samochód jest jednocześnie nowoczesny, wyrafinowany i natychmiast rozpoznawalny.
Odchudzone pierścienie Audi to symbol nowego języka marki. Cieńsze, bardziej graficzne, niemal architektoniczne – znak staje się częścią formy, a nie krzyczącym emblematem. W świecie, w którym logo musi funkcjonować zarówno na masce samochodu, jak i w animacjach, na ekranie smartfona czy w rzeczywistości rozszerzonej, gruby, trójwymiarowy znak stał się archaizmem. Concept C chce uczyć, że subtelność przyciąga bardziej niż hałas.
We wnętrzu samochodu filozofia shy tech osiąga pełnię: jeden składany ekran, fizyczne przyciski i naturalne materiały. Technologia nie dominuje, nie przeszkadza, jest tam, gdzie potrzeba, i wtedy, gdy jest potrzebna. W czasach, gdy samochody elektryczne zaczynają przypominać tablety na kołach, to podejście wydaje się kontrkulturowe, a jednocześnie naturalne.
Samochód ma centralnie umieszczony akumulator, elektrycznie składany dach z dwóch segmentów, monolityczną sylwetkę i kabinę przesuniętą do tyłu, mocno osadzoną na nadwoziu. Wymiary – 4520 mm długości, 1970 mm szerokości i 1285 mm wysokości – tworzą proporcje, które działają harmonijnie i spokojnie. Wnętrze z jednym 10,4-calowym wyświetlaczem! To wyraźny sygnał, że Audi nie chce wygrywać wyścigu na największy ekran. Chce wygrać wyścig o komfort poznawczy kierowcy. Napęd elektryczny. Wejdzie do produkcji?
Owszem. Nie wiemy jednak, czy dokładnie w tej formie, nie wiemy nawet, czy będzie elektryczny. Wiemy, że model, który poniekąd Concept C zapowiada, pojawi się około połowy 2027 r. Wiemy, że stylistycznie ma być w co najmniej 80 proc. identyczny. Wiemy, że będzie autem sportowym (kontynuacja linii TT?). Wiemy też, że bardziej niż zapowiedzią nowego modelu Concept C jest zapowiedzią nowego języka stylistycznego dla wszystkich modeli marki. Teraz uwaga: Audi skoncentruje się na tym, by klienci zrozumieli ten język i… chcieli nim władać.

