Standard zero carbon zakłada, że do 2039 r. auta i fabryki koncernu Jaguar Land Rover nie będą emitowały dwutlenku węgla, a jego zerowa emisja obejmie cały łańcuch dostaw, produkty i ogólną działalność obu marek. Koncern zainwestuje 2,5 mld funtów w technologie elektryfikacji i rozwój towarzyszących jej usług.
Jaguar tylko na prąd

W najbliższych pięciu latach ma się pojawić sześć elektrycznych wariantów obecnych modeli, z których pierwszy wyjedzie na drogi za dwa lata. Do końca dekady wszystkie modele Jaguara i Land Rovera będą miały wersje o napędzie elektrycznym. Obecnie 95 proc. pojazdów koncernu to tzw. miękkie hybrydy połączone z dużymi konwencjonalnymi silnikami. Nowe modele można testować podczas trwającego do 15 marca EV Tour. Taką okazję mieli instruktorzy i goście Ośrodka Doskonalenia Techniki Jazdy Tor Łódź.
– Chcieliśmy pokazać, który model jest faktycznie elektryczny, który jest miękką hybrydą, a który ma silnik hybrydowy plug-in z możliwością doładowania. Samochód zaopatrzony w dobrodziejstwa elektroniczne niekoniecznie musi być ociężały, niekoniecznie musi być słaby, elektryfikacja nie oznacza utraty charakteru, na którym kierowcom zależy. Pokazujemy, że samochodem elektrycznym można osiągać fantastyczne czasy w jeździe sportowej – twierdzi Łukasz Daszyński, specjalista sprzedaży w Grupie Marvel, która zorganizowała wydarzenie w Łodzi.
Hybryda hybrydzie nierówna

Podczas hamowania w klasycznym samochodzie hybrydowym energia jest magazynowana w akumulatorach. Gdy zostanie zużyta, włącza się silnik spalinowy. Hybrydy plug-in, czyli ładowane z gniazda zewnętrznego, pozwalają na przejechanie zdecydowanie dłuższych odcinków na prądzie, zaś w hybrydzie miękkiej prąd powstaje dzięki odzyskiwaniu energii, którą pojazd traci, hamując. Energię zużywa się podczas uruchamiania samochodu czy jako wsparcie dla silnika spalinowego, nie można jednak jechać wyłącznie na napędzie elektrycznym. Ci, którzy decydują się na auta hybrydowe, poszukują miejskiego ekonomicznego auta, które mogą ładować w domu z wykorzystaniem np. energii z paneli fotowoltaicznych.
– Elektryczne ładowarki są coraz powszechniejsze w miastach, a osoby, które dojeżdżają do pracy na niewielką odległość, mają szansę przejechać całą trasę na prądzie, nie uruchamiając silnika spalinowego. Na zasięg mają wpływ warunki atmosferyczne i korki. Producent deklaruje od 48 do 62 km zasięgu, ale w najlepszych warunkach: bez wiatru, korków i na autostradzie – wylicza doradca.
Dlatego takie modele jak Jaguar I-Pace budzą szczególne zainteresowanie: auto ma w pełni elektryczny silnik o mocy 400 KM, który przyspiesza 0-100 km/h w 4,8 s, bateria 90 kWh pozwala na przejechanie 470 km i przez 8,5 godziny ładuje się do pełna.
Cisza zamiast warkotu

Łukasz Daszyński przewiduje, że coraz więcej firm będzie zainteresowanych wymianą floty firmowej na samochody elektryczne.
– Pamiętajmy, że zgodnie ze światowymi trendami dieslem nie wszędzie się już wjedzie. Restrykcje Unii Europejskiej są bezlitosne – żaden produkowany obecnie samochód nie może emitować więcej niż 95 g/km dwutlenku węgla. Dlatego postanowiliśmy pokazać, że silniki elektryczne nie są gorsze od spalinowych. Okazuje się też, że wiele osób korzystających z auta, w którym panuje cisza, nie wyobraża już sobie powrotu do silnika spalinowego. Nie chcą słyszeć jego warkotu – wskazuje specjalista.
Marka od wielu lat nie używa też skrzyń manualnych.
– To nie są wielostopniowe skrzynie sprzed kilkunastu lat, gdzie były trzy, cztery biegi. Mają po osiem, dziewięć przełożeń, dzięki czemu samochody bardzo dobrze przyspieszają, dużo lepiej reagują na gaz, nie trzeba w nich umieszczać dużego silnika. Duży silnik w dużym samochodzie zwiększał zużycie paliwa, wzrastała ilość dwutlenku węgla w powietrzu. Teraz cała gama silników spalinowych marki jest odnowiona, każdy silnik Diesla ma wprowadzoną miękką hybrydę, a do małych samochodów, np. Jaguara E-Pace, wprowadzamy hybrydę plug-in. Silnik o pojemności 1,5 l i mocy 160 KM wspartej 104 kW silnika elektrycznego, czyli łączna moc silników 309 KM aż nadto wystarcza na miasto – twierdzi Łukasz Daszyński.
Flagowy Range Rover, mający premierę w tym roku, jest tak zbudowany, by w jednym nadwoziu można było zamykać różne silniki. Tu plug-in da możliwość przejechania około 70 mil samochodem ważącym ponad 2 tony. Płyta podłogowa została tak zaprojektowana, żeby w przyszłości nie było konieczności przerabiania linii produkcyjnej. Aluminium, z którego produkowane są nadwozia, w 80 proc. pochodzi z recyklingu. Żywotność baterii jest gwarantowana na osiem lat.
– Silnik hybrydowy zawsze będzie droższy od spalinowego, a każda nowinka technologiczna najpierw trafia do pionierskich elit, później staje się coraz popularniejsza. Ludzie jeszcze trochę się boją elektryków, bo mało jest stacji ładowania, planując dłuższą trasę, trzeba sprawdzać, gdzie są. Uważam, że jeśli będą wprowadzane rządowe programy wsparcia ułatwiające zakup, będzie ich na rynku coraz więcej, na razie wciąż są to towary niszowe – podsumowuje Łukasz Daszyński.