Automatyczne okna i dizajnerskie klamki – wykańczanie wnętrz też ulega modzie

Marta Prus
opublikowano: 2025-03-07 13:36

W 2024 r. Agas, dostawca okuć budowlanych, po raz kolejny został Gazelą Biznesu, zaliczając się tym samym do grupy najdynamiczniej rozwijających się małych i średnich firm w Polsce. Do powstania przedsiębiorstwa, które w tym roku świętuje jubileusz 30-lecia, doszło jednak... za sprawą przypadku.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Agnieszce Gilińskiej dużo radości sprawia świadomość, że zamki z logo jej firmy Agas są zamontowane w większości drzwi biurowca Warsaw Spire, nagradzanego w światowych konkursach architektonicznych. A pomyśleć, że odnoszącej sukcesy firmy z sektora MŚP mogłoby nie być, bo w 1995 r. ówczesna studentka miała inne plany. Dziś żartuje, że w założenie przedsiębiorstwa została... wrobiona. I to przez własnego ojca!

30 lat temu jej tata, który wspólnie ze swoim ojcem i bratem prowadził w Warszawie sklep z okuciami metalowymi A. Giliński i Synowie, poprosił znającą język angielski córkę o pośredniczenie w rozmowach z hiszpańskim producentem. Kontakt został nawiązany, a towar zamówiony.

– Tata wziął jednak tylko część zamówienia i powiedział, że resztę jego firma odkupi, kiedy przekona wspólnika do tego pomysłu. Trochę mnie wrobił, ale dzięki temu nawiązałam współpracę z kilkoma sklepami w Warszawie i sama sprzedałam resztę towaru – wspomina Agnieszka Gilińska, właścicielka Agasu.

Ku jej zaskoczeniu po kilku tygodniach zadzwonił klient i poprosił o kolejną dostawę. Po zastanowieniu zdecydowała się ponownie uczestniczyć w transakcji, aby trochę zarobić. Ostatecznie firma jej ojca poszła w innym kierunku, a Agnieszka Gilińska założyła Agas.

Wyzwania i dynamiczny rozwój

W okresie transformacji gospodarczej nowości szybko zyskiwały popularność. Ekskluzywne okucia w złotym i srebrnym wykończeniu cieszyły się szczególnym zainteresowaniem klientów.

– W tamtych czasach sprzedawało się wszystko, bo Polska właściwie się odradzała, więc handel to był świetny interes. Cokolwiek innego niż szarość wszystkim się podobało – mówi przedsiębiorczyni.

Rozwój firmy wiązał się z wieloma trudnościami. Szybkie tempo wzrostu wymusiło na Agnieszce Gilińskiej konieczność nauczenia się zatrudniania pracowników i budowania zespołu, co na początku było dla niej wyzwaniem. Do tego dochodziły bariery administracyjne – przed wejściem Polski do Unii Europejskiej import towarów wiązał się ze skomplikowanymi procedurami i licznymi problemami w urzędzie celnym.

Agas kontynuował rozwój, nawiązując współpracę z Leroy Merlin i Castoramą. Rosnące zapotrzebowanie wymusiło zwiększenie zatrudnienia. Jednym z największych wyzwań były zatory płatnicze. W latach 90. przedsiębiorcy rzadko byli świadomi ryzyka nieterminowych płatności, a standardy rozliczeń dopiero się kształtowały. Współpraca z dużymi sieciami handlowymi wiązała się z narzucaniem długich terminów płatności, sięgających nawet 180 dni, co dodatkowo utrudniało zachowanie płynności finansowej.

– Nikt nie przypuszczał, że ktoś może nie zapłacić za fakturę – wskazuje Agnieszka Gilińska.

W tamtym czasie Polska była postrzegana jako ryzykowny kraj do współpracy, co utrudniało negocjacje z zagranicznymi dostawcami i dostęp do finansowania. Kredyty były drogie, a programy wsparcia dla przedsiębiorców praktycznie nie istniały. Rozwiązaniem okazało się zaciągnięcie kredytu obrotowego – jedynego w historii firmy – który pozwolił na utrzymanie płynności finansowej.

Jednym z fundamentów stabilności Agasu stała się lojalność pracowników i klientów. Wielu członków zespołu ma 15-, 20-, a nawet 25-letni staż. Również niektórzy kontrahenci współpracują z firmą od początku jej działalności.

– Lojalność i uczciwość to moim zdaniem fundamenty każdej dobrej firmy. Wzajemny szacunek pracowników, klientów i dostawców buduje trwałe relacje – mówi Agnieszka Gilińska.

I dodaje:

– Zawsze powtarzam, że firma to ludzie. Bez nich nie byłoby mnie tu, gdzie jestem dzisiaj.

Nowe oczekiwania

Przez lata Agas dostosowywał się do rosnących wymagań rynku. Klienci oczekują dziś produktów nie tylko funkcjonalnych, lecz także estetycznych i innowacyjnych.

– Jako społeczeństwo staliśmy się zamożniejsi, w związku z tym wymagania też mamy inne, często wyższe. Lubimy sobie dogadzać i urządzać mieszkania czy domy luksusowo, szukając rozwiązań eleganckich i zautomatyzowanych – mówi przedsiębiorczyni.

Agas koncentruje się głównie na sprzedaży okuć budowlanych dla producentów stolarki otworowej, co stanowi około 60 proc. działalności firmy. W asortymencie ma zamki do drzwi, klamki, okucia do tarasowych drzwi przesuwnych i okien angielskich, wsporniki i podpórki do półek, a także produkty uzupełniające – narzędzia ogrodowe, systemy nawadniania czy akcesoria AGD. Dostawcy okuć budowlanych, z którymi współpracuje, również się rozwijają, wprowadzając nowe rozwiązania pozwalające firmie regularnie poszerzać ofertę. Przykładem zmieniających się trendów jest rosnące zapotrzebowanie na nowoczesne systemy drzwi balkonowych.

– Kiedyś standardem były modele otwierane tradycyjnie. Dzisiaj klient chce, by okna przesuwały się automatycznie, najlepiej sterowane aplikacją w telefonie – mówi Agnieszka Gilińska.

Podobna ewolucja dotyczy detali wykończeniowych – jeszcze kilka lat temu klamka pełniła wyłącznie funkcję użytkową, dziś musi być elementem dizajnu, często dopasowanym kolorystycznie do indywidualnych preferencji właściciela. Klienci zwracają uwagę na niuanse nawet w odcieniach metali, co sprawia, że precyzja i personalizacja produktów stają się bardzo istotne.

Obecnie Agas intensywnie rozwija segment e-commerce, który w ostatnich dwóch latach wzrósł z 3 do 12 proc. obrotu. Firma inwestuje w automatyzację procesów logistycznych i wdrażanie nowoczesnych systemów sprzedaży. Oprócz rozwijania współpracy z dotychczasowymi dostawcami aktywnie poszukuje nowych technologii i rozwiązań, które pozwalają utrzymywać konkurencyjność na rynku.

– Naszym celem jest dalsza ekspansja eksportowa i rozwijanie nowych rynków, bo już teraz duża część naszej sprzedaży trafia za granicę – mówi Agnieszka Gilińska.

Po godzinach

Mimo intensywnej pracy znajduje czas na swoje pasje. Uwielbia podróże – obecnie koncentruje się na odkrywaniu mniej znanych zakątków Europy. Zwiedzając, nie tylko odpoczywa, lecz także czerpie inspiracje do rozwijania biznesu.

Interesują ją także sporty kynologiczne. Ma dwa psy, z którymi aktywnie uczestniczy w szkoleniach i zawodach. Trenuje je w czterech dziedzinach: poszukiwanie osób zaginionych (mantrailing), detekcja przyrodnicza, tropienie trufli oraz symulowane polowania dostosowane do naturalnych instynktów psów myśliwskich.

Przygodę z mantrailingiem rozpoczęła od udziału w seminarium poświęconym tej technice. Z czasem zaczęła trenować regularnie, uczestnicząc w weekendowych szkoleniach i sprawdzając swoje umiejętności jako członek zespołu człowiek-pies podczas prób terenowych.

Szkolenie psa do poszukiwania osób zaginionych odbywa się w niewielkich grupach zazwyczaj składających się z czterech zespołów. Każdy uczestnik naprzemiennie wciela się w rolę osoby zaginionej, pozostawiając starannie przygotowany ślad zapachowy. Praca z psem polega na obserwacji zwierzęcia na śladzie i wskazaniu mu możliwych dróg do przeszukania, np. na skrzyżowaniach.

Mantrailing jest dyscypliną dostępną dla wszystkich ras i psów nierasowych. Podstawą sukcesu jest regularność treningów i wiedza teoretyczna przewodnika dotycząca zapachów i czynników atmosferycznych wpływających na ich utrzymywanie się w przestrzeni. W Polsce ta dyscyplina wciąż się rozwija, jednak z roku na rok zyskuje coraz większą popularność. Przybywa szkół specjalizujących się w tej technice tropienia, a liczba osób zainteresowanych tym sportem kynologicznym stale rośnie.

Agnieszka Gilińska nie brała udziału w realnych akcjach poszukiwawczych – w Polsce amatorzy nie są angażowani w tego typu działań. Podkreśla, że skuteczność szkolenia zależy zarówno od predyspozycji psa, jak też umiejętności przewodnika. Istotnym aspektem jest zdolność do prawidłowej interpretacji sygnałów wysyłanych przez psa, co wymaga doświadczenia i długotrwałej praktyki.

Drugim psim sportem, który uprawia właścicielka Agasu, jest tropienie trufli. Informacje na temat ich występowania w Polsce zdobyła dzięki kontaktom z osobami zajmującymi się tą dziedziną. Trening psa rozpoczyna się od nauki rozpoznawania specyficznego zapachu trufli. Przewodnik ukrywa próbki w kontrolowanym środowisku, aby pies nauczył się ich odnajdywania i prawidłowego oznaczania. Dopiero po opanowaniu podstawowych umiejętności możliwe jest przeszukiwanie naturalnych siedlisk trufli.

Te miejsca są skrzętnie strzeżoną tajemnicą poszukiwaczy. Najczęściej można spotkać trufle w południowej Polsce, choć nie jest to regułą – ważną rolę odgrywają warunki glebowe, nasłonecznienie i inne czynniki środowiskowe. Agnieszka Gilińska przypomina, że choć poszukiwanie trufli w Polsce nie wymaga specjalnych pozwoleń, w rezerwatach ich zbieranie jest zabronione.

Organizator

Puls Biznesu

Autor rankingu

Coface