Banki słabną, stracą wszyscy

Agnieszka MorawieckaAgnieszka Morawiecka
opublikowano: 2022-08-03 20:00

mBank najbardziej obawia się nieprzewidywalności. I ostrzega przed przyszłymi skutkami obecnych interwencji rządowych dla sektora bankowego

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakiej wartości kredytów mogłyby udzielić banki, gdyby nie musiały sfinansować wakacji kredytowych
  • jakie zagrożenia dla sektora bankowego widzi prezes mBanku
  • czy bankom uda się powtórzyć dobre wyniki z pierwszego półrocza w drugiej połowie roki
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Cezary Stypułkowski, prezes mBanku, w dość otwarty sposób dzieli się swoimi poglądami dotyczącymi sektora bankowego. Wyraźnie było to widać choćby podczas debaty prezesów na czerwcowym Europejskim Kongresie Finansowym w Sopocie. Powiedział wówczas, że rząd udaje, że jest dobrze, a instytucje systemu bezpieczeństwa zdają się tego nie zauważać lub za późno sygnalizować. Ocenił także, że sektor bankowy w imię definiowanej po staremu poprawności za słowo jest „niedostatecznie alarmistyczny”.

Środowa konferencja prasowa dotycząca wyników mBanku za drugi kwartał miała podobną retorykę. Prezes ponownie podkreślał, że narasta liczba czynników ryzyka nieprzewidywalnych, w tym regulacyjnych.

- Największym ryzykiem dla sektora jest nieprzewidywalność. Istota bankowości polega na zarządzaniu ryzykiem, ale mamy sytuację, w której stało się to wyjątkowo trudne – powiedział Cezary Stypułkowski.

Kapitałowe osłabienie

Polskie banki przez lata były bardzo dobrze skapitalizowane, jednak sytuacja ta w ostatnim czasie ulega zmianie. Przyczyn jest kilka, ale efekt jeden – ich zdolność i skłonność do udzielania kredytów słabnie.

- Obecnie jesteśmy jednym z najsłabiej skapitalizowanych sektorów bankowych w Unii Europejskiej i nasza zdolność do absorpcji szoków jest mniejsza niż w czasie kryzysu w 2008 roku – alarmuje prezes mBanku.

Niższe kapitały banków oznaczają wiele ograniczeń dla finansowania klientów i całej gospodarki. W ramach samych tylko wakacji kredytowych największe banki zostaną obciążone łącznymi kosztami rzędu 12-13 mld zł w latach 2022-23.

- Szacujemy, że 13 mld zł kosztów dla największych banków odpowiada za ok. 300 mld zł potencjalnego nowego wolumenu kredytów hipotecznych, czyli prawie trzy czwarte łącznej bieżącej wartości złotowych kredytów hipotecznych w sektorze. To można przełożyć na ok. 750 tys. nowych mieszkań. Tyle wynosi ubytek po stronie inwestycyjnej, wynikający ze spadku kapitałów banków – wylicza Cezary Stypułkowski.

W czasie spowolnienia i rosnącej inflacji również firmy będą potrzebowały finansowania. Bez udziału banków trudno też sobie wyobrazić transformację energetyczną, realizację projektów na rzecz neutralności klimatycznej, czy współfinansowanie inwestycji z funduszy unijnych.

A to nie wszystko. Krajowe banki pozostają głównymi inwestorami w obligacje skarbowe (44 proc. ogółu skarbowych papierów wartościowych, tj. 466 mld zł na koniec pierwszego kwartału 2022 r.) Przy niższych kapitałach ich skłonność do nabywania rządowego długu obniży się. Zresztą banki już odebrały trudną lekcję. Wzrost rentowności obligacji i stawek swapowych sprawił, że między wrześniem 2021 r., a majem 2022 r. łączna baza kapitałowa sektora skurczyła się o 26,5 mld zł, czyli o ponad 12 proc.

Nad całym sektorem wisi także widmo zastąpienia stawki WIBOR (stopa procentowa, po jakiej banki udzielają pożyczek innym bankom komercyjnym) inną stawką referencyjną. Data wycofania pozostaje nadal do ustalenia, a finansowych konsekwencji tego procesu nie da się na razie obliczyć.

Płytki oddech
Płytki oddech
Nie mamy zdolności odtwarzania kapitału, nie mówiąc już o dywidendzie, którą wypłaciliśmy ostatnio za 2017 r. Polski sektor jest prawdopodobnie najbardziej obciażony w całej Europie - mówi Cezary Stypułkowski, prezes mBanku.
Lukasz Dejnarowicz / Forum

Przerzucona odpowiedzialność

Prezes mBanku mówi także o innym zagrożeniu, którego skutki będą długofalowe. Według niego, takie rozwiązania jak wakacje kredytowe dla hipotecznych kredytobiorców złotowych – bez choćby kryterium dochodowego - to szkodliwe społecznie działania, skutkujące zmniejszeniem lub odsunięciem przez klientów odpowiedzialności za własne decyzje finansowe.

- Jesteśmy na granicy tego, żeby uprawiać moralny hazard - uważa Cezary Stypułkowski.

Jak zapewnia, sektor nie widzi natomiast problemu w pomocy dłużnikom hipotecznym, którzy znaleźli się w trudnościach finansowych, w ramach Funduszu Wsparcia Kredytobiorców. Kontrybucja sektora w tym funduszu to 1,4 mld zł, a mBanku do 154 mln zł (w trzecim kwartale tego roku.)

Ciężki sukces

Choć biznes mBanku od dawna dynamicznie rośnie, to dywidendę w ostatnich latach wypłacił tylko raz. Do akcjonariuszy trafiło łącznie 217,9 mln zł, tj. 20 proc. zysku netto wypracowanego przez grupę w 2017 r. Stanowiło to zaledwie 6 proc. sumy rezultatów netto za lata 2016-21, bowiem łączna efektywna stawka podatkowa (wraz z podatkiem bankowym) oscylowała w tych latach średnio wokół 41 proc.

O dywidendzie też nie ma co myśleć i za ten rok, bo już wiadomo, że ze względu na wakacje kredytowe wynik za trzeci kwartał będzie ujemny. Bank oszacował ich wpływ na wynik brutto rzędu 1-1,4 mld zł.

Pomimo dalszych kosztów ryzyka prawnego i negatywnych czynników, drugi kwartał był dla mBanku udany. Znowu miał rekordowe kwartalne przychody - ponad 2,2 mld zł. Zysk netto wyniósł 230 mln zł, przy kosztach frankowych na poziomie 175 mln zł. Co prawda składka banku na fundusz pomocowy (IPS) 8 największych banków komercyjnych, która wyniosła prawie 391 mln zł, wywindowała koszty o prawie 76 proc. w skali roku, ale biznes rósł w równie szybkim tempie (wynik odsetkowy o 76 proc., a prowizyjny o 23 proc.).

Wskaźnik zwrotu z kapitałów (ROE) spadł do 6,8 proc. w drugim kwartale wobec 15 proc. kwartał wcześniej.

Łabędzi śpiew
Marcin Materna
dyrektor działu analiz DM Millennium

To mogą być ostatnie dobre wyniki kwartalne i ostatnie dobre wyniki za całe półrocze w bankach. W trzecim kwartale zaksięgują wakacje kredytowe, a nie wiadomo, czy regulator nie szykuje kolejnej niespodzianki w końcówce roku. Wysokie stopy procentowe sprawiły, że banki mogły sobie odbić nieco „chude” lata i wyniki są jeszcze dobre. To też pokazuje, jak banki mogłyby rosnąć i jakie mieć wyceny, gdyby nie pomysły polityków. A pamiętajmy, że to jest rok przedwyborczy, więc jeszcze wiele może się zdarzyć. Spodziewam się, że drugie półrocze będzie fatalne.