Banki nie rozkręcają akcji kredytowej, ale rozkręciły ofensywę medialną w obronie dobrego imienia. Podczas czwartkowego spotkania z dziennikarzami bankowcy przekonywali, że banki ponownie stają się chłopcami do bicia, bo zarzuca im się, jakoby nie chciały udzielać kredytów. Podkreślają, że to absurd, bo udzielanie kredytów to clue działalności bankowej.
Temat marż kredytowych wywołał kilka dni temu wpis marszałka Sejmu Szymona Hołowni po spotkaniu z Tomaszem Chróstnym, prezesem Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK).
"Polska to mistrz Europy drogich kredytów. Nie ma dziś żadnego powodu, by Polak za kredyt płacił więcej niż Czech lub Niemiec. Zwróciłem się do Prezesa NBP Adama Glapińskiego z prośbą o obniżenie stóp procentowych" - napisał na X Szymon Hołownia.
Bankowcy się oburzyli. Tekst wyjaśniający kwestię kształtowania marż kredytowych przysłał do PB Cezary Stypułkowski, prezes Pekao, zaś Przemek Gdańsk, kierujący BNP Paribas Bank Polska, napisał w serwisie Business Insider, że atakując banki za drogie kredyty Szymon Hołownia uderzył pod niewłaściwy adres, zaś ogłaszając swój list otwarty do prezesa NBP Adama Glapińskiego z apelem o obniżenie stóp procentowych przyznał de facto, że to bank centralny i RPP są odpowiedzialne za wysokie raty kredytów.
- To nie my wykreowaliśmy wysoką inflację, nie my rozrzucaliśmy pieniądze z helikoptera. Klucz do taniego kredytu to niska inflacja i niskie stopy. Dziś są na poziomie aż 5,75 proc. Gdyby stopa referencyjna NBP była na poziomie stopy referencyjnej EBC, mielibyśmy jeden z tańszych kredytów na naszym kontynencie. Gdyby ryzyko prawne było niższe lub było co najmniej na takich poziomach, jak w większości europejskich krajów, na pewno nasze marże byłyby dużo niższe. Tymczasem poziom ryzyka prawnego wzrasta systematycznie z uwagi na działania kancelarii odszkodowawczych, które nie podlegają żadnemu nadzorowi i działają na zasadzie wolnej amerykanki. Pozostaje jeszcze nierozwiązana kwestia podatku bankowego – mówi Tadeusz Białek, prezes Związku Banków Polskich.
- W Polce jesteśmy zawsze przed albo w trakcie kampanii wyborczej, a banki są łatwym celem populistycznych zagrywek, bo mają wysokie zyski. Szkoda, że nikt nie rozlicza innych branż z gigantycznych zysków i zwrotu z kapitału – mówi PB jeden z bankowców.
Brunon Bartkiewicz, prezes ING Banku Śląskiego, uważa, że mówienie o nadmiarowych kosztach kredytu w Polsce jest bardzo szkodliwe, bo odwraca uwagę od realnych problemów.
- Poziom inwestycji w Polsce i finansowania budownictwa mieszkaniowego to są wrzody – nierozwiązane od lat problemy, którymi nikt nie chce się zająć. Próbuje się udowodnić odpowiedzialność banków za to, że popyt na kredyt w Polsce jest niski. Argumentacja jest taka, że jest nadmiarowo drogi, bo banki stosują nadmiarowe marże. Mamy niską dynamikę wzrostu akcji kredytowej nie dlatego, że banki nie chcą udzielać kredytu. Z jednej strony obwinia się nas o chciwość, a z drugiej strony obwinia się nas o głupotę twierdząc, że nie chcemy udzielać kredytu, a mimo to chcemy maksymalnie zarabiać - mówi Brunon Bartkiewicz.
Bez lupy UOKiK
Prezes ZBP podkreśla, że temat marż bankowych nie jest obecnie przedmiotem badań UOKiK-u.
- Absolutnie nie są nam znane jakiekolwiek okoliczności, w których Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta miałby wszczynać jakieś postępowanie, nawet wyjaśniające, w odniesieniu do marż bankowych. Komponenty składające się na marże są jasno przez nas definiowane – mówi Tadeusz Białek.
ZBP wylicza, że średnia marża kredytowa w polskich bankach wynosiła 1,7 proc. na koniec 2024 r. Jej głównym komponentem jest ryzyko prawne, stanowiące 0,81 pkt proc. Na działalność operacyjną (ryzyko kredytowe, koszty banku oraz inne obciążenia) przypada 0,65 pkt proc., a 0,24 pkt proc. na podatek bankowy. Wzrost marży na skutek ryzyka prawnego w latach 2019-24 wyniósł ok. 1,01 pkt proc., zaś na skutek podatku bankowego ok. 0,49 pkt proc.
- Marża kredytowa jest pochodną wielu czynników, częściowo zupełnie niezależnych od banków. Ryzyko prawne wyprzedza ryzyko kredytowe, co jest sytuacją absolutnie patologiczną. Ryzyko prawne, według naszych badań, w tej sumie 1,70 proc. waży aż 0,81 pkt proc. i zawiera rezerwy na kredyty frankowe, na podważanie innego rodzaju umów, na SKD – mówi Tadeusz Białek.
W ocenie ZBP porównania marż kredytowych między krajami są utrudnione, bo na poziom marż przy kredycie hipotecznym wpływa zbyt wiele czynników: profil kredytowy klienta, wkład własny, skorzystanie z cross-sellingu, apetyt banku na ryzyko, jakość portfela kredytowego czy dane makroekonomiczne w danym kraju.
W oczekiwaniu na zmiany
- Zadbajmy o stabilność obrotu gospodarczego. Przestańmy karać banki podatkiem bankowym za ich aktywność na rynku kredytowym, a wtedy z pewnością ceny kredytów i koszty kredytów będą niższe – mówi Tadeusz Białek.
Tymczasem banki raczej nie mają co liczyć na szybką zmianę podstawy naliczania podatku bankowego, który obecnie jest liczony od aktywów. W Ministerstwie Finansów prace toczą się od wielu miesięcy, ale bez realnych efektów. Bankowcy wielokrotnie podkreślali, że rozumiejąc potrzeby budżetu nie uchylają się od płacenia podatku, ale jego formuła jest de facto penalizowaniem działalności kredytowej.
- Ministerstwo Finansów prowadzi prace analityczne dotyczące możliwych dwóch różnych podstaw opodatkowania tj. pasywów – od nich pobierany jest podatek bankowy w większości państwa zachodnich - lub ewentualnie inkorporacji podatku bankowego do podatku CIT. Na obecnym etapie ministerstwo dostrzega także potrzebę wyłączenia z aktualnej podstawy opodatkowania projektów inwestycyjnych, które mają służyć realizacji np. zielonych inwestycji – mówi prezes ZBP.