Berlin spogląda na polskie start-upy

Karol JedlińskiKarol Jedliński
opublikowano: 2017-06-12 22:00
zaktualizowano: 2017-06-12 19:07

Point Nine Capital ma m.in. biało-czerwone korzenie i gruby portfel wypchany niemieckimi euro. Teraz poszuka czempionów także nad Wisłą.

5 godzin — w tak krótkim czasie warszawscy start-upowcy są w stanie dojechać do Berlina, do największego skupiska venture capital w Europie. W drugą stronę inwestorzy zazwyczaj przylatują szybciej i na krótko, jako że reprezentują niemały kapitał liczony w miliardach euro rocznie i w samym Berlinie nie brakuje im ciekawych spółek do portfela. Część z inwestorów zza Odry to Polacy, lepiej rozumiejący specyfikę start-upów znad Wisły. Przykład? Berliński Point Nine Capital kierowany przez Pawła Chudzińskiego ogłosił właśnie, że wchodzi do ekosystemu z nową serią kapitału, mając na celowniku także Polskę. A do tego dysponując kwotą wyraźnie wyższą niż zadeklarowana w ostatnich dniach przez Sebastiana Kulczyka, Tomasza Domogałę czy Krzysztofa Domareckiego.

ASTRONOM Z PORTFELEM:Paweł Chudziński, zarządzający i współwłaściciel Point Nine Capital, na berlińskiej scenie startupowej uchodzi za jednego z tych, którzy potrafią dojrzeć gwiazdy technologii jeszcze przed ich rozbłyskiem. Dlatego cieszy jego aktywność w Polsce.
Fot.ARC

— Dotychczas zainwestowaliśmy około 100 mln EUR. Teraz w perspektywie trzyletniej mamy do dyspozycji kolejne 75 mln EUR — mówi Paweł Chudziński. Pieniądze w Point Nine Capital (PNC) włożył m.in. polski RTA Ventures, kierowany przez Piotra Kuleszę. Z większych inwestorów w berlińskim VC wymienić warto Sapphire Ventures, kalifornijskiego giganta dysponującego miliardami euro z kasy niemieckiego koncernu SAP.

— Na bieżąco patrzymy na polską scenę technologiczną. Gdy w latach 2012-13 robiliśmy nad Wisłą pierwszą falę inwestycji, zakładałem, że będzie ich więcej i więcej. Tak się nie stało, z różnych względów. Teraz widzę, że coraz częściej przedsiębiorcy z Polski już na starcie budują globalny produkt. Takie firmy nas interesują, stąd liczę, że znów będziemy tu bardzo aktywni — zapowiada zarządzający PNC. Do tej pory jego fundusz zainwestował w ponad 80 firm, w tym roku dołoży kolejne 10-15 nowych spółek z segmentu SaaS (oprogramowanie jako usługa), internet marketplace i klasycznego oprogramowania. Gwiazdą w portfelu Pawła Chudzińskiego jest Delivery Hero, szykujące się właśnie do pozyskania z giełdy 450 mln EUR przy wycenie ok. 3,1 mld EUR. PNC inwestował w dostawcę jedzeniajeszcze w fazie seed i dziś ma — według szacunków „PB” — pakiet akcji Delivery Hero wyceniany nawet na 40-50 mln USD. Uwagę zwraca też brytyjski Revolut, skutecznie konkurujący w płatnościach m.in. z bankami i usługami typu Android Pay. Polskie gwiazdy w portfelu PNC to m.in. dwie najbardziej znane i dofinansowane start-upowe marki znad Wisły: DocPlanner i Brainly.

— W Polsce i za granicą wspieramy się współpracą z m.in. zaprzyjaźnionym, warszawskim funduszem Protos VC. Obecnie nad Wisłą jesteśmy też inwestorem w Infakcie, Unamo SEO (d. Positionly) oraz platformie B2B Oferteo. Wszystkie te biznesy radzą sobie świetnie i jeśli będą potrzebować dofinansowania na dalszy rozwój, jesteśmy na to gotowi, mamy jeszcze wolne finansowanie z poprzedniego funduszu, w ramach którego zebraliśmy 60 mln EUR — ujawnia Paweł Chudziński. Zastrzega, że wbrew trendowi nie zamierza w Polsce sięgać po fundusze z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju czy Polskiego Funduszu Rozwoju.

— W samym Berlinie ekosystem technologiczny jest kilkunastokrotnie większy niż w całej Polsce. Tu posiadanie kapitału nie jest postrzegane jako atut sam w sobie, stąd wybieramy kapitał, który jest najbardziej elastyczny i daje nam największe możliwości inwestycyjne. W najbliższych kwartałach oprócz rund seed i A, będziemy także mierzyli się z większymi rundami, takimi po kilka milionów euro. Atutem będzie pokazanie, że potrafimy sobie radzić i na takim poziomie — zapowiada inwestor.