Większość Polaków jest oswojona z płatnościami zbliżeniowymi i aplikacjami płatniczymi. Czterech na pięciu korzysta lub kiedykolwiek korzystało z zabezpieczeń biometrycznych – wynika z badania przeprowadzonego przez Mind & Roses. Większość wykorzystuje ją przede wszystkim do zabezpieczenia telefonu, a połowa do płatności online lub offline.
Okiem i twarzą
Mastercard i polski fintech PayEye, który rozwija autorską technologię bezgotówkowych płatności biometrycznych w sklepach z wykorzystaniem fuzji biometrii oka oraz twarzy, chcą wykorzystać zamiłowanie Polaków do nowych technologii. Liczą, że metoda płatności, w której płaci się spojrzeniem, stanie się popularna.
– W 2007 r. Polska była jednym z pierwszych rynków na świecie, na których została zrealizowana transakcja bezstykową kartą płatniczą. Dziś prawie 100 proc. transakcji kartą jest realizowanych w ten sposób. Konsumenci są bardzo otwarci na testowanie nowych rozwiązań, dlatego Polska została wybrana jako pierwszy kraj w Europie w globalnym programie Mastercard Biometric Checkout, choć ten typ płatności, czyli połączenie tęczówki i twarzy, jest pierwszy na świecie. Mamy nadzieję, że uda nam się powtórzyć ten sukces z płatnościami biometrycznymi – mówi Marta Życińska, dyrektorka generalna polskiego oddziału Mastercard Europe.
W specjalnym terminalach biometrycznych PayEye będzie można aktywować płatności (po uprzednim pobraniu aplikacji PayEye, dodaniu do niej karty płatniczej stanowiącej źródło środków płatniczych i zeskanowaniu tęczówki oka) i zapłacić za zakupy. Kolejna płatność zostanie zrealizowana po zeskanowaniu twarzy i tęczówki w terminalu.
– W czasie rzeczywistym tokenizujemy spojrzenie, czyli nie przechowujemy ani zdjęcia oka, ani twarzy. Mamy jedynie token powszechnie używany w systemach płatniczych. Nawet jeśli ktoś by ten token wykradł, to nie jest w stanie nic z nim zrobić. To jest bezpieczne rozwiązanie. Płatność spojrzeniem to nic innego jak płatność kartą potwierdzana tokenem, który jest częścią tego spojrzenia – mówi Daniel Jarząb, prezes PayEye.
Najpierw pilotaż
Na przetestowanie nowej metody płatności i skłonności klientów do tej metody płacenia zdecydował się Empik. W jego pięciu salonach: w Warszawie, we Wrocławiu, w Krakowie, Poznaniu i Czeladzi w przyszłym tygodniu rozpocznie się trzymiesięczny pilotaż płatności biometrycznych. Tzw. ambasadorowie PayEye będą zachęcać do korzystania z nich i pomagać w procesie onboardingu w salonach Empiku.
– Lubię mówić o Empiku, że to taki 75-letni start-up. Uwielbiamy innowacje i łączymy świat fizyczny z digitalowym. Wierzę, że bezpieczeństwo i wygoda zakupów, jaką zapewnia biometria, to już nie przyszłość, lecz teraźniejszość płatności w handlu. Wiemy, że nowa usługa będzie wymagała przekonania i zapewniania naszych klientów, że to bezpieczna i wygodna forma płatności, ale umiemy to robić – twierdzi Ewa Szmidt, prezeska Grupy Empik.
To nie jest nowy system płatności, a jedynie jedna z metod oparta na biometrii. Nie stanie się więc – tak jak na przykład BLIK – masowa. Traktowałbym ją raczej jako chwyt marketingowy, który ma przyciągnąć określoną grupę użytkowników – entuzjastów nowinek technologicznych. Wadą tego sposobu płatności jest to, że transakcja jest podpięta pod kartę płatniczą, a nie powiązana bezpośrednio z rachunkiem bankowym. To oznacza, że firma, która akceptuje płatność, ponosi większe koszty związane nie tylko z zakupem nowych terminali sczytujących oko i twarz, ale także wyższe koszty związane z opłatą interchange. Marketingowo taka metoda płatności może być dla sklepu atrakcyjna w kreowaniu nowoczesnego wizerunku. Zawsze jednak pozostaje pytanie o koszt.
Dodatkowo onboarding nie jest wygodny, wymaga czasu i wykonania wielu czynności. Zbliżenie i płacenie telefonem jest wygodne i bezpieczne, szczególnie, że wielu klientów korzysta z Face ID.
Jest to ciekawostka płatnicza, ale być może jakiś duży gracz kupi tę technologię i będzie chciał ją wykorzystać w innym celu niż realizacja płatności.