Biotechnologiczna spółka Biotts szykuje rewolucję w sposobie podawania leków i aplikacji kosmetyków. Wprawdzie kończy jeszcze prace badawczo-rozwojowe, ale zapewnia, że już znalazła koncerny farmaceutyczne chętne do przeprowadzenia — mówiąc językiem startupowców — proof-of-concept. Nie ujawnia natomiast, z kim będzie testować swoje rozwiązania.

Precyzyjne dawkowanie
Dotychczas wrocławska firma zgłosiła do Urzędu Patentowego RP trzy wnioski o prawną ochronę wynalazków. Pierwszy dotyczy nośnika farmaceutycznego dla substancji czynnych — MTC-Y (multifunctional transdermal carrier-Y). Jest to metoda podawania leków np. onkologicznych, przeciwzapalnych, przeciwbólowych, która zwiększa skuteczność ich działania, redukując jednocześnie ich dawki. Leki wprowadzane są bezpośrednio przez skórę, ale nie w stosowanej obecnie formie iniekcji. W nośniku zastosowany został rodzaj rusztowania otaczającego lek, substancja umieszczona jest np. w plastrze przyklejonym do skóry, co umożliwia jej samoczynne wchłanianie się. Twórcy rozwiązania zapewniają, że jako jedyni na świecie są w stanie wprowadzać w ten sposób do organizmu człowieka białka, przeciwciała i inne substancje rozpuszczalne w wodzie.
— Dostępne na rynku podobne rozwiązania przenoszą przez skórę jedynie małe ilości substancji rozpuszczalnych w tłuszczach. Nasza metoda jest więc przełomowa — mówi dr Paweł Biernat, prezes biotechnologicznej spółki.
Podkreśla, że spółka jest twórcą tylko nośników leków. Za umieszczone w nim substancje czynne będą odpowiadaćproducenci farmaceutyków. Rozwiązanie będzie więc w przyszłości mogło być licencjonowane firmom farmaceutycznym lub sprzedane dużemu koncernowi z branży.
— Nasza metoda podnosi komfort leczenia, ponieważ zastępuje np. doustne formy podawania leków, często obciążające układ pokarmowy, oraz iniekcję. Leki możemy aplikować do krwiobiegu bez nieprzyjemnego wkłucia. Liczymy więc, że nowa metoda zyska uznanie pacjentów — dodaje dr Paweł Biernat.
Triki kosmetyczne
To rozwiązanie spółka przenosi również do branży kosmetycznej. Złożyła wniosek o patent dla nośnika kosmetycznego. Działać ma podobnie, pozwalając na precyzyjne wchłanianie substancji odżywczych — w postaci np. kremu czy żelu — do komórek skóry i przyspieszając jej regenerację (tym razem już bez przenikania substancji czynnych do krwiobiegu). W zanadrzu ma również maść miejscowo znieczulającą — w tym przypadku nośnik Biotts został tak zmodyfikowany, by zawarte w nim substancje czynne mogły oddziaływać bezpośrednio na komórki nerwowe. Rozwiązanie zostało także zgłoszone do opatentowania.
— Zarówno w przypadku nośnika kosmetycznego, jak też maści znieczulającej oddziałujemyna keratynocyty, czyli warstwę naskórka, która nie przepuszcza większości substancji czynnych oferowanych przez przemysł kosmetyczny czy farmaceutyczny. Nasza metoda pozwala na jej czasowe rozluźnienie, co ułatwia wprowadzenie do skóry odpowiednich substancji — wyjaśnia dr Paweł Biernat.
Spółka zapowiada ponadto ogłoszenie kolejnych wynalazków. Postawiła na tabletkowanie substancji, które nie dawały się dotychczas formułować w zwarte tabletki. Jest to projekt technologiczny, związany m.in. z dostosowaniem parametrów urządzeń produkcyjnych. Biotts nie ujawnia jeszcze szczegółów tego projektu.