SSN dopięła swego i kupiła majątek po Stoczni Szczecińskiej. Menedżerowie Porty Holding protestują.
Powoli zaczyna się wyjaśniać, kto będzie produkował statki w Szczecinie. Ostatnie wydarzenia pokazują, że ta rola ostatecznie przypadnie Stoczni Szczecińskiej Nowa (SSN), spółce Agencji Rozwoju Przemysłu, która jest kontrolowana przez skarb państwa.
Wczoraj informowaliśmy, że sąd odrzucił zażalenie zarządu upadłej Porty Holding na decyzję o odrzuceniu wniosku o przeprowadzenie postępowania układowego. Dzięki temu SSN dostała zielone światło do zakupu stoczniowego majątku. I wykorzystała tę sytuację błyskawicznie. Według nieoficjalnych informacji, wczoraj w nocy kupiła od syndyka za blisko 39 mln zł majątek Stoczni Szczecińskiej. Do kupienia ma jeszcze resztę aktywów Porty Holding.
— Transakcja będzie realizowana w trzech transzach. Zakończy się najpóźniej do końca roku — mówi Arkadiusz Krężel, prezes Agencji Rozwoju Przemysłu.
W sumie za majątek grupy SSN zapłaci 180 mln zł. Część środków otrzyma od ARP, która w tym celu już została dokapitalizowana akcjami giełdowej Jelfy. Arkadiusz Krężel nie ujawnia jednak, czy sprzeda walory farmaceutycznej spółki czy też zastawi je pod kredyt.
Transakcji nie akceptuje zarząd Porty Holding.
— Nie dostaliśmy jeszcze żadnych oficjalnych decyzji. Nie godzimy się jednak na sprzedaż majątku. Nie zostały wyjaśnione kwestie związane z zaskarżeniem przez nas zgody rady wierzycieli na sprzedaż majątku — mówi Krzysztof Piotrowski, prezes Porty Holding.
Twierdzi, że dalej będzie się odwoływał. Podkreśla, że aby transakcja była prawomocna, zgodzić się na nią powinien sędzia komisarz. A ten podobno przebywa na urlopie. Wcześniej transakcja nie mogła dojść do skutku, bo zabronił jej... sędzia komisarz. Zdecydował tak, czekając na decyzję sądu w sprawie układu Porty Holding. Ta jednak już zapadła i nie była po myśli Krzysztofa Piotrowskiego.