Braster, produkujący urządzenia do badania piersi, może złapać drugi oddech.
Spółka poinformowała we wtorek wieczorem, że podpisała warunkową umowę z funduszem, zarządzanym przez zarejestrowaną w Londynie grupę Alpha Blue Ocean.
Na jej mocy może pozyskać maksymalnie 44 mln zł, płatnych w 17 ratach. W zamian wyemituje obligacje, wymienne na warranty subskrypcyjne, które z kolei będą mogły być wymienione na akcje.
- To produkt strukturyzowany, który daje nam możliwość zrefinansowania obligacji i kontynuowania działalności w perspektywie półtora roku do dwóch lat, niestety za cenę znaczącego rozwodnienia dotychczasowych akcjonariuszy. Uruchomienie tego finansowania uzależnione jest od zgody walnego zgromadzenia i Komisji Nadzoru Finansowego. Oceniam, że realnie pierwsze pieniądze będą mogły się pojawić spółce pod koniec maja, czyli w momencie, gdy skończy się nasz zapas gotówki – mówi Marcin Halicki, prezes Brastera.
To, jak znaczące będzie rozwodnienie dotychczasowych akcjonariuszy, nie jest jeszcze jasne.
- Uzależnione jest to od tego, na jakim poziomie będzie kształtował się kurs akcji na GPW. Sam posiadam pakiet akcji spółki, więc z tej perspektywy bardziej korzystne byłoby zapewne pozyskanie finansowania w innej formie. Na tym etapie takiej możliwości jednak nie było, a jako prezes muszę dbać o to, by Braster mógł kontynuować działalność – mówi Marcin Halicki.
W maju zapada emisja obligacji z 2017 r., w ramach której pozyskano 10,5 mln zł.
- Nie będziemy dysponowali w maju kwotą, pozwalającą na wykup obligacji w całości. Liczymy na to, że obligatariusze zgodzą się na rozłożenie płatności na raty – tak, byśmy mogli jednocześnie spłacić im 100 proc. kapitału i kontynuować działalność – mówi Marcin Halicki.
Przypomnijmy, że walne zgromadzenie spółki przegłosowało na początku stycznia dużą emisję akcji serii K, która miała być skierowana do nowego inwestora.
- Intensywne poszukiwania inwestora, zainteresowanego objęciem tej emisji, zaczęły się we wrześniu. To nie był dobry moment, bo zmienialiśmy wtedy model biznesowy i przychody spółki były minimalne. Wciąż prowadzimy rozmowy z kilkoma potencjalnymi inwestorami – mówi Marcin Halicki.
Spółka w końcówce ubiegłego i na początku tego roku podpisała nowe kontrakty i chwali się rozwojem sprzedaży m.in. w Bułgarii, a także na Ukrainie i w Indiach.
- Wyniki się poprawią, więc liczymy na to, że uda nam się jednak pozyskać inwestora, zainteresowanego nową emisją, i nie będziemy musieli wykorzystywać w całości finansowania strukturyzowanego – mówi Marcin Halicki.