Onkolodzy kontra biznes Brastera

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2019-03-05 22:00

Przedstawiciele środowiska onkologicznego wystosowali oświadczenie, w którym krytykują stosowanie termografii w badaniu piersi

Z tego artykułu dowiesz się

  • Dlaczego najlepsi polscy onkolodzy wystosowali list otwarty w sprawie metody badania piersi stosowanej przez Brastera
  • Jak spółka odnosi się do ich zarzutów
  • Z jakimi innymi problemami boryka się Braster

Telemedyczny Braster, którego giełdowe notowania w ciągu ostatniego roku mocno spadły w związku z obawami o przyszłość spółki, właśnie otrzymał kolejny cios. Dziewięciu znanych polskich lekarzy i specjalistów w dziedzinie onkologii wystosowało w tym tygodniu oświadczenie, w którym mówią wprost, że „termografia nie jest uznaną metodą wykrywania raka piersi”. Tymczasem termograficzne badanie piersi to fundament biznesu Brastera, który we wtorek wieczorem poinformował o podpisaniu warunkowej umowy w sprawie pozyskania 44 mln zł finansowania.

Brak:
Brak:
Braster, którego prezesem jest Marcin Halicki, nie ma pieniędzy na spłatę obligacji.
Fot. Marek Wiśniewski

„W ostatnich latach pojawiają się w krajowych mediach liczne doniesienia na temat możliwości wykrywania raka piersi przy użyciu urządzeń opartych na termografii. Dotychczas nie ma żadnych dowodów potwierdzających wartość termografii w wykrywaniu i rozpoznawaniu tego nowotworu oraz jako profilaktycznego badania przesiewowego” — głosi oświadczenie.

Nie pada w nim nazwa Brastera, a przedstawiciele spółki podkreślają, że nie czują się jego adresatami.

— Pod koniec lutego amerykańska agencja ds. żywności i leków (FDA) opublikowała list, w którym ostrzega przed stosowaniem termowizji (termografia zdalna) w badaniu piersi. Ostrzeżenie FDA było podyktowane rosnącą popularnością gabinetów pseudomedycznych w Stanach Zjednoczonych, w których kobiety mogą wykonywać badania przesiewowe w kierunku raka piersi przy pomocy kamer termowizyjnych. Oświadczenie polskich towarzystw onkologicznych odbieramy właśnie w tym kontekście, a nie w kontekście naszej firmy, której urządzenie jest certyfikowanym wyrobem medycznym, przeszło odpowiednie badania i zarejestrowane jest jako metoda uzupełniająca standardową diagnostykę piersi — mówi dr n. med. Agnieszka Byszek, dyrektor medyczna w Brasterze.

Tymczasem autorzy oświadczenia, z którymi rozmawialiśmy, podkreślają, że Braster jak najbardziej powinien czuć się wywołany do tablicy.

— W opublikowanym przez nas oświadczeniu chodzi przede wszystkim o firmę Braster. Metody termograficzne znane są od lat i wydawało się, że odeszły do lamusa. Wiele osób uważa jednak, że dzięki tej metodzie — w Polsce głównie dzięki urządzeniu Brastera — może w warunkach domowych wykryć raka. Nie ma na to żadnych dowodów udokumentowanych rzetelnymi publikacjami. Spółka prowadzi własne badania na pacjentkach z rozpoznanym lub bardzo prawdopodobnym

rakiem piersi, więc badanie może jedynie potwierdzić wcześniej ustalone rozpoznanie. Niezależnie od tego, że tak skonstruowane badanie nie ma sensu, spółka nie czekając na jego wyniki, od kilku lat sprzedaje urządzenie. Właśnie to skłoniło nas do interwencji — słyszymy od jednego z autorów oświadczenia, który chce zachować anonimowość.

Krytyka termografii

Pod oświadczeniem podpisani są prezesi Polskiego Towarzystwa Radioterapii Onkologicznej, Polskiej Ligi Walki z Rakiem, Polskiej Unii Onkologii, Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej, Polskiego Towarzystwa Chirurgii Onkologicznej, przewodniczący zarządu głównego Polskiego Towarzystwa Onkologicznego, a także konsultanci krajowi w dziedzinie chirurgii onkologicznej, onkologii klinicznej i radioterapii onkologicznej. Krótko mówiąc — śmietanka polskiej onkologii. Podkreślają, że jedyną metodą badań przesiewowych, która zmniejsza umieralność z powodu raka piersi, jest mammografia, a pomocne w rozpoznawaniu są też badania ultrasonograficzne i rezonans magnetyczny.

„Wcześnie wykryty rak piersi jest jednym z najlepiej rokujących nowotworów. Stosowanie metod termograficznych zamiast badań o udowodnionej skuteczności niesie duże ryzyko przeoczenia nowotworu w tej fazie i może zniweczyć szansę skutecznego leczenia” — czytamy w oświadczeniu.

Innowacyjna nadzieja

Termograficzne badanie piersi to fundament biznesu Brastera, który zadebiutował na rynku NewConnect w 2012 r., a potem przeniósł się na główny parkiet. Jeszcze w ubiegłorocznej edycji rankingu Giełdowa Spółka Roku, przygotowywanego przez „Puls Biznesu” na podstawie ocen analityków, maklerów i profesjonalnych inwestorów, Braster został zwycięzcą w kategorii „innowacyjność produktów i usług”. Urządzenie wprowadzono na rynek jesienią 2016 r., a spółka chwaliła się wtedy, że w nieco ponad dwa miesiące sprzedała ponad 2 tys. sztuk wyłącznie w Polsce. W 2017 r. Braster pozyskał z publicznej emisji akcji 40,5 mln zł. Przy tej okazji roztaczał przed inwestorami wizje międzynarodowej sprzedaży systemu do samodzielnego badania piersi przy wykorzystaniu metody termograficznej. Sprzedaż jednak siadła — i to bardzo mocno. Na początku sierpnia ubiegłego roku poinformowano, że „w drugim kwartale sprzedaż osiągnęła 8 urządzeń i 20 pakietów badań”. W międzyczasie zmieniono strategię, a urządzenie zaczęło być kierowane do gabinetów lekarskich, a nie — jak wcześniej — do indywidualnych konsumentek. Braster podkreśla, że jego metoda stanowi uzupełnienie tradycyjnych badań diagnostycznych, a nie je zastępuje.

— Podstawową metodą wykrywania raka piersi jest mammografia. Termografia kontaktowa może stanowić jedną z metod uzupełniających, dostarczając lekarzowi dodatkowych informacji do podjęcia dalszych kroków diagnostycznych. Prowadziliśmy i nadal prowadzimy szeroko zakrojone badania wśród kobiet, w których sprawdzamy skuteczność naszej metody. W minionym roku — przy wsparciu finansowym NCBiR i we współpracy z krakowskim Collegium Medicum — zostało przeprowadzone badanie na 3 tys. kobiet, a jego wyniki zostaną zaprezentowane niebawem. Dostrzegając potencjał w automatycznej interpretacji obrazów termograficznych, rozwijamy algorytmy ich oceny, bazując na nowoczesnych technikach uczenia maszynowego — sieciach konwolucyjnych. Na ten cel otrzymaliśmy kolejny grant w ramach programu POIR 2014-20. Podkreślam, że nie narażamy kobiet na żadne ryzyko, wręcz promujemy i zachęcamy do korzystania ze standardowych badań diagnostycznych, pamiętając, że nasze rozwiązanie stanowi tylko ich uzupełnienie — mówi Agnieszka Byszek.

Lawina problemów

Negatywna opinia środowiska onkologicznego to tylko najnowszy punkt na długiej liście problemów Brastera. Spółka generuje duże straty, a jej przedstawiciele od dawna przyznają, że bez zastrzyku kapitału pieniądze na działalność szybko się skończą. W ciągu trzech kwartałów ubiegłego roku Braster wykazał 0,44 mln zł przychodów, notując jednocześnie 15,2 mln zł stratyna poziomie netto. Rok wcześniej w tym okresie stracił prawie 18 mln zł. W 2017 r. dostał od inwestorów ponad 50 mln zł (40,5 mln zł z emisji akcji i ponad 10 mln zł ze sprzedaży obligacji, które zapadają w maju tego roku), ale na koniec trzeciego kwartału na kontach zostało niespełna 10 mln zł. Na początku stycznia tego roku walne zgromadzenie spółki przegłosowało bardzo dużą emisję akcji bez prawa poboru. Chodzi o maksymalnie 23 mln papierów, czyli 2,5 razy więcej, niż jest obecnie w obrocie. Przedstawiciele Brastera mówili, że spółka chciałaby pozyskać do 50 mln zł na rozwój urządzenia i kontynuowanie działalności.

— Zdajemy sobie sprawę, że w Polsce oczekiwania wobec spółki były duże, a inwestorzy nie postrzegają nas teraz dobrze, bo nie zrealizowaliśmy zapowiedzi. Szukamy inwestorów zagranicznych, którzy znają branżę life science i zdają sobie sprawę, że proces budowy biznesu trwa w niej lata. Podstawowym scenariuszem jest emisja prywatna akcji, rozważamy też emisję obligacji zamiennych na akcje — mówił w grudniu Marcin Halicki, prezes Brastera.

Od tego czasu Braster pochwalił się dużym kontraktem dystrybucyjnym w Indiach — na tamtejszy rynek do 2021 r. ma trafić 7,5 tys. urządzeń wraz z pakietami badań. Spółka podawała również, że współpracuje z nią ponad 70 gabinetów w Polsce, a urządzenia trafiły też do Bułgarii i na Ukrainę. Trudną sytuację Brastera odzwierciedlają jego notowania. Od oferty publicznej w 2017 r. do dołka w połowie listopada ubiegłego roku kurs spadł o 94 proc. Od tego czasu wyraźnie wzrósł, ale akcje wciąż są o 84 proc. tańsze niż w ofercie publicznej. Kapitalizacja rynkowa to nieco ponad 20 mln zł.