Kto się nie rozwija, ten się zwija. Na dociskanym deflacją polskim rynku handlowym największe sieci intensywnie inwestują w otwieranie placówek. Najmniejszym kosztem można to zrobić dzięki franczyzie — tyle że najpierw trzeba znaleźć chętnych do prowadzenia sklepu franczyzobiorców. Francuski Carrefour postanowił ich poszukać wśród wielkomiejskich dwudziesto- i trzydziestoparolatków.
— Kierujemy ofertę do młodych ludzi, na przykład absolwentów studiów, którzy chcieliby rozkręcić własny biznes, ale nie dysponują dużym kapitałem. Bez wkładu własnego na czynsz itp. oczywiście się nie obędzie, ale podchodzimy do niego elastycznie i poza meblami czy systemami IT oferujemy młodym franczyzobiorcom do kilkudziesięciu tysięcy złotych wkładu na start. Chodzi głównie o otwieranie sklepów convenience w największych miastach, przy ruchliwych ulicach — mówi Marek Lipka, dyrektor franczyzy w Carrefourze. Polska sieć Carrefoura to dziś około 700 sklepów.
240 z nich to placówki własne, reszta działa we franczyzie pod szyldami Carrefour, Carrefour Express i Globi. Szybsza ekspansja w mniejszych formatach franczyzowych nie oznacza, że Carrefour przestanie otwierać większe sklepy własne: supermarkety i hipermarkety.
— Rynek jest bardzo konkurencyjny, ale jest jeszcze miejsce na nowe placówki, także w największych formatach. Otworzymy w tym roku dwa hipermarkety, 5-10 supermarketów, mamy też plany rozbudowy należących do nas galerii handlowych. W 2016 i 2017 r. będzie podobnie — zapowiada Guillaume de Colonges, prezes Carrefour Polska.