Garść danych makroekonomicznych z chińskiej gospodarki, które inwestorzy poznali przed rozpoczęciem piątkowej sesji, sugerują, że słusznie uwaga inwestorów od kilku dni stopniowo przenosi się do strefy euro.
Spadek dynamiki PKB Chin do 8,1 proc. z 8,9 proc. w IV kw. 2011 r. jest wynikiem gorszym niż oczekiwali ekonomiści (8,3 proc.), ale w mniejszym stopniu niż na twarde lądowanie Chin wskazuje na spowolnienie koniunktury w Europie. Chiński urząd statystyczny podreślił narastające trudności w stabilizowaniu kurczącego się eksportu, głównie do strefy euro. Z kolei sprzedaż detaliczna i produkcja przemysłowa, które rosną w dwucyfrowym tempie (piątkowe odczyty na poziomie +15,2 proc. r/r i +11,9 proc.r/r) pokazują, że chiński rynek wewnętrzny nie powinien jeszcze szczególnie niepokoić inwestorów. W piątek po południu dwa duże amerykańskie banki zaprezentowały lepsze od prognoz analityków kwartalne wyniki finansowe i tym samym wpisały się pozytywny ton zainicjowany przez spółki Google i Alcoa. Tuż przed otwarciem sesji na Wall Street większość europejskich indeksów poruszała się poniżej kreski (WIG20 spadał o ok. 0,5 proc.), a szczególnie kiepsko radziła sobie giełda w Madrycie (-2,3 proc.). Dzień wcześniej inwestorzy dowiedzieli się, że produkcja przemysłowa w strefie euro, która rok temu rosła w tempie powyżej 5 proc. r/r, w lutym 2012 r. była o prawie 2 proc. niższa niż w lutym 2011r. (we Włoszech spadła o blisko 7 proc. r/r). Obawy inwestorów koncentrują się na peryferyjnych, ale już nie tylko na małych, gospodarkach strefy euro, czemu pod koniec tygodnia sprzyjały m.in. wiadomości o wzroście uzależnienia hiszpańskich banków od finansowania banku centralnego. Pożyczki zaciągięte w EBC osiągnęły w marcu nowy rekord - wzrosły do 228 mld EUR netto z 152 mld EUR przed miesiącem.