Co czwarta polska firma obawia się, że nie przetrwa dwóch lat — wynika z badania Intrum na temat płatności w Europie. Wtedy z rynku zniknęłoby około 800 tys. firm i ponad 2,7 mln miejsc pracy.
Trudna sytuacja to efekt kumulacji wyzwań, które w ostatnich latach dotknęły przedsiębiorców. Musieli zmierzyć się z gwałtownym wzrostem cen energii, podwyższeniem płac minimalnych, a także rosnącymi kosztami obsługi kredytów. Dodatkowo sytuację komplikuje rosnąca nieprzewidywalność w Europie i zmiany w globalnym handlu, które nasiliły się po wyborach w Stanach Zjednoczonych.
— Niepewność stała się codziennością polskich firm. Aż 46 proc. badanych nie tylko nie spodziewa się poprawy koniunktury w najbliższym czasie, ale wręcz przewiduje jej pogorszenie. Przedłużająca się stagnacja może oznaczać spadek konsumpcji, mniejsze zamówienia i ograniczony popyt na usługi — mówi Agnieszka Kunkel, ekspertka Intrum.
W obliczu tak niepewnych perspektyw połowa polskich firm deklaruje większą ostrożność w zaciąganiu kredytów. Dla 59 proc. menedżerów rozwój ich firm wciąż pozostaje priorytetem. Aby jednak o nim myśleć, trzeba zadbać o stabilność. Tymczasem więcej niż co trzeci przedsiębiorca zmaga się z utrzymaniem płynności finansowej. Przy tym połowa respondentów ma coraz większy problem z zatorami. Opóźnienia w płatnościach najmocniej dotykają firmy z sektora handlu detalicznego (65 proc.) oraz współpracujące z instytucjami publicznymi (67 proc.).
To wszystko sprawia, że przedsiębiorcy czują realne zagrożenie, że ich czas jest policzony. Aż 25 proc. przedsiębiorstw przyznaje, że w ciągu najbliższych dwóch lat może zniknąć z rynku, jeśli sytuacja gospodarcza się nie poprawi.
Na razie wdrażają opcje umożliwiające przetrwanie. Niemal połowa (49 proc.) decyduje się na cięcie kosztów. To często oznacza redukcję zatrudnienia, rezygnację z inwestycji czy wstrzymanie rozwoju nowych produktów i usług.
— Choć podobne działania pozwalają przetrwać tu i teraz i chwilowo złagodzić presję, w dłuższej perspektywie mogą przełożyć się na spadek konkurencyjności polskich firm, zahamowanie wzrostu gospodarczego i pogłębienie problemu bezrobocia — twierdzi Agnieszka Kunkel.
Dzisiejsze wybory — dokonywane z myślą o utrzymaniu płynności i minimalizowaniu ryzyka — mogą z czasem zacząć wpływać na strukturę rynku i tempo rozwoju poszczególnych sektorów.
— Warto więc patrzeć na nie nie tylko przez pryzmat bieżących potrzeb, ale również w kontekście ich możliwych konsekwencji w kolejnych latach — radzi Agnieszka Kunkel.