Czerwone niemieckie zaskoczenia

Stanisław Majcherczyk
opublikowano: 2007-10-26 00:00

Berlińska Quadriga ma gwiazdkę Michelina. Godne. Ale najbardziej fascynuje karta win. Że w tamtejszych restauracjach mogą być tysiące trunków, to nic nadzwyczajnego. Ale żeby samych niemieckich proponowano aż 1200… Niespotykane!

Restauracja Die Quadriga

Quadriga przycupnęła w zachodniej części Berlina — w hotelu Brandenburger Hof, bardzo eleganckim i przytulnym (nic w stylu panoszących się wszędzie wieżowców). Ale do meritum… Jeżeli chodzi o niemieckie białe wina, nie mieliśmy obaw. Prawdziwych zaskoczeń i zmagań oczekiwaliśmy jednak w przypadku czerwonych.

Ryba św. Piotra

Pierwszy pojawił się scallop (dla estetów językowych: przegrzebek). Siedział na tronie z marynowanej, czerwonej cebuli. Z boku — z dystansem — asystowała mu ostryga w odzieniu z kawioru. W kieliszkach zjawiło się wino. Białe, niemieckie: Winklerberg Weissburgunder, Spatlese Trocken, 2004, Baden, Sigler (kieliszek 9 euro). Przegrzebkom z cebulą i napitkowi było wspaniale. W ich ślady poszła i ostryga z kawiorem. A potem? Pietrosz, z niemiecka zwany rybą św. Piotra (28 euro). Wystąpił w towarzystwie oberżyny z powiewem curry, pomidorów, cebuli i nutki chutney. Do kieliszków nalano Riesling Spatlese Konigsbacher, Idig, 2003 A. Christmann, Pfalz (kieliszek 14 euro). Spróbowaliśmy. Pietrosz początkowo się krzywił. Skropiliśmy go cytryną. I drugi łyk wina! O, teraz było lepiej...

Karczoch z winem

Z trzepotaniem skrzydeł pojawiła się na stole gołębia pierś (46 euro). W podróży towarzyszył jej karczoch. Ale nie tylko. Także vitello tonnato — pieczona cielęcina z tuńczykowym sosem. Nalano czerwone wino z Wirtembergii. Traum, 2002, Staatsweingut Weinsberg (kieliszek 18 euro). Kupaż trzech cabernetów: Sauvignon, Cubin i Dorsa. Czytając etykietę, podnieśliśmy brwi. Powąchaliśmy: wspaniały bukiet z akcentami suszonych śliwek, tabaczki, także „dalekiego” pieprzu! I nie mogliśmy się oprzeć, by nie spróbować „Wirtemberga” w samotności. Bardzo dobre! Nerwowo sprawdziliśmy, jak się łączy z soczystą gołębią piersią — też bardzo smakowicie, okazało się.

Karczoch z winem

Z trzepotaniem skrzydeł pojawiła się na stole gołębia pierś (46 euro). W podróży towarzyszył jej karczoch. Ale nie tylko. Także vitello tonnato — pieczona cielęcina z tuńczykowym sosem. Nalano czerwone wino z Wirtembergii. Traum, 2002, Staatsweingut Weinsberg (kieliszek 18 euro). Kupaż trzech cabernetów: Sauvignon, Cubin i Dorsa. Czytając etykietę, podnieśliśmy brwi. Powąchaliśmy: wspaniały bukiet z akcentami suszonych śliwek, tabaczki, także „dalekiego” pieprzu! I nie mogliśmy się oprzeć, by nie spróbować „Wirtemberga” w samotności. Bardzo dobre! Nerwowo sprawdziliśmy, jak się łączy z soczystą gołębią piersią — też bardzo smakowicie, okazało się.

Senne rozmarzenie

Uniesienia kulinarnego doświadczyliśmy jednak dopiero, gdy „na widelcu” znalazło się całe talerzowe towarzystwo. Z vitello tonnato na czele. Było tak błogo, że na chwilę się rozmarzyliśmy. I omal nie popadliśmy w drzemkę.

Szybko się trzeba było jednak przebudzić: oto na stół przyniesiono deser. Fantazję limonkowo-cytrynową (16 euro). Do tego mozelski Riesling Auslese, 1994, Zeltinger Sonnenuhr, Weingut Molitor (kieliszek 12 euro). Natychmiast nie mieliśmy wątpliwości, że była to najwspanialsza kombinacja wieczoru. Kulinarny duet na dwa fortepiany? Wychodząc, zastanawialiśmy się, czy może ktoś odwiezie nas do domu kwadrygą. Ale na zewnątrz stały, niestety, tylko taksówki.

GDZIE?

Restauracja Die Quadriga

Hotel Brandenburger Hof

Eislebener Srasse 14

Berlin

OCENA:

Ogólne wrażenie 6/6

Potrawy 6

Karta win 6

Wystrój wnętrza 6

Obsługa 6

Na biznes lunch 5

Na obiad z rodziną 4