Do końca roku zarząd i załoga PHS muszą wynegocjować jeden układ zbiorowy. Zadanie wcale nie jest proste.
Pracownicy i menedżment Polskich Hut Stali (PHS) wracają, do rozmów o układzie zbiorowym pracy. W czwartek ustalono harmonogram negocjacji, a na 5 lutego wyznaczono termin roboczego spotkania załogi i zarządu. Obecnie w PHS obowiązują cztery układy zbiorowe pracy, ponieważ koncern powstał z połączenia hut Katowice, Sendzimira, Cedler i Florian. Do końca roku trzeba je jednak ujednolicić, bo obowiązujące wygasną.
Okazuje się jednak, że przełożenie czterech układów na jeden nie będzie proste. Najtrudniej będzie uzgodnić kwestie wynagrodzeń.
— W każdej z hut obowiązują inne siatki płac. Najwyższe są w Sendzimirze. Gdybyśmy chcieli opracować jeden układ, trzeba byłoby zbliżyć system wynagrodzeń do najkorzystniejszego — mówi Jerzy Goiński, szef związkowego zespołu negocjującego układ.
Wówczas jednak znacznie wzrosłyby koszty wynagrodzeń w PHS, które już teraz rocznie sięgają 539,6 mln zł (bez płaconej przez pracodawcę składki ZUS). Ile pracodawca musiałby dopłacić do nowego układu? Tego strony na razie nie chcą ujawnić. Zdaniem pracowników, najbardziej prawdopodobne jest wynegocjowanie jednego układu, który będzie zawierał cztery aneksy zachowujące obecne siatki płac.
— W Sendzimirze mamy na przykład korzystne zasady przydzielania nagród jubileuszowych. Osoba z 20-letnim stażem pracy może otrzymać około 8 tys. zł — mówi Leszek Kochan z Solidarności HTS.
Dla porównania, pracownik Huty Florian otrzymałby 60-65 zł za każdy rok pracy, czyli jego nagroda nie przekroczyłaby 1,3 tys. zł.
Zarząd nie jest jednak entuzjastą pozostawienia w koncernie zróżnicowanych systemów płac.
— Najkorzystniejszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie jednego układu i jednolitych zasad wynagradzania wszystkich pracowników, w zależności od stanowiska i wykonywanej pracy, a nie oddziału, w którym są zatrudnieni — dodaje Andrzej Krzyształowski, rzecznik PHS.