Nowa Dacia Spring. Jest rumuńska, francuska czy chińska? Jak w wielu innych przypadkach na dzisiejszym rynku motoryzacyjnym żadna odpowiedź nie jest kłamstwem. Nowy Spring jest po prostu produkowanym w Chinach elektrycznym autem rumuńskiej marki należącej do francuskiego koncernu. Co wychodzi z tego miksu? Bardzo poprawny, uczciwy i tani samochód na prąd.
Od końca
Tekst o nowej Dacii Spring należy zacząć od podania cen, inaczej możecie na opak zrozumieć kolejne informacje. Cennik jest kluczem do zrozumienia tego modelu. A ten startuje z poziomu niespełna 77 tys. zł Szok! Mówimy przecież o aucie elektrycznym. Konkurencja jest droższa. Znacznie. Może dlatego, że póki co żaden producent nie oferuje elektryka w tak budżetowym segmencie. Warto dodać, że owe 77 tys. zł nie uwzględnia ewentualnej rządowej dopłaty. Słowem, jest naprawdę tanio, nawet niebezpiecznie tanio. Co w zamian – poza naprawdę sympatycznym wyglądem? Niewiele, bo wynika to konieczności skonstruowania tak atrakcyjnej ceny.
Spring to malutkie miejskie wozidełko. Mierzy zaledwie 3701 mm długości, ma 1767 mm szerokości (z lusterkami) i jest wysokie na 1519 mm. Rozstaw osi to 2423 mm. Niewielki bagażnik pomieści 308 l (po złożeniu tylnej kanapy 620 l). Spring jest crossoverem, ma więc podwyższony prześwit (do 155 mm). Poza rozmiarami skromne są również inne parametry. Niewielka bateria ma taką sama pojemność jak w pierwszej generacji. To chłodzony powietrzem akumulator zdolny zgromadzić 26,8 kWh. Dacia przewidziała do Springa dwa rodzaje napędu – oba korzystają z tej samej baterii, lecz różnią się mocą. Za wspomniane 77 tys. zł możesz nabyć rzecz jasna tę słabszą, 45-konną. Droższa (86 tys. zł) ma 65 KM. Dacia deklaruje zużycie prądu na poziomie 15 kWh, mnie podczas jazd testowych (trasa pozamiejska, prędkości do 90 km/h) udało się osiągnąć niewiele ponad 14 kWh. Mówimy zatem o realnym zasięgu do 200 km. Maksymalna moc ładowania to 30 kW. No, ale Springa nie projektowano z myślą o dalekich trasach. Auto nie powala też osiągami. Mocniejsza wersja przyspiesza od 0 do 100 km/h w mniej więcej 14 s. Słabsza, no cóż, jest propozycją dla cierpliwych. Pierwsza setka pojawi się po 20 s od ruszenia. Prędkość maksymalna? Równie skromna: 125 km/h. Ale i tak raczej nie chcesz jej rozwijać. Powyżej setki auto przestaje się miło prowadzić, w środku zaczyna być głośno i całym swoim jestestwem Spring woła: zwolnij.
Za to do 90 km/h jest stabilnie, przyjemnie i cicho – i w tym aspekcie jest o niebo lepiej niż w poprzednim Springu. Nadal jednak to ewidentnie miejskie zwierzę.
Podobnie jak osiągi również komfort jest raczej budżetowy. Wnętrze, podobnie jak zewnętrze, robi jednak dobre pierwsze wrażenie. Jest miło, choć nie komfortowo. Twarde plastiki, prosta tapicerka i twarde, mało wygodne fotele – no, ale tak ma być.
Tym, na czym trzeba się skupić, jest przestrzeń. A tej jest zaskakująco sporo jak na tak niewielkie autko. Nie mogę też się przyczepić do jakości spasowania elementów. Jeśli ktoś wpadnie na pomysł, by podstawowego Springa nieco podkręcić, Dacia przygotowała pokaźną listę dodatków. Można kupić większe, 15-calowe felgi (w standardzie 14 cali), lepszy system multimedialny z 10-calowym ekranem, dodatkowy schowek pod maską z przodu czy pomysłowe uchwyty na kubek, latarkę i torebkę. Prosty system multimedialny bazuje na Androidzie. Ma stały dostęp do internetu i pokładową nawigację. Co ważne, dostęp do internetu (standardowy router 4G z wi-fi) oferowany jest w ośmioletnim pakiecie. Dacia Spring bez problemu dogaduje się także z telefonami (Android Auto i Car Play).
Podśmiechujki
Pewnie część z was nieco się nabija z osiągów małej Dacii. Oczywiście można. Można wytykać jej też bardzo nieprzyjemne w dotyku plastiki albo palcem wskazywać miejsca, gdzie wyraźnie szukano oszczędności, ale… no właśnie. Cena! Jej poziom każe to wszystko usprawiedliwić. Rolą Springa w gamie koncernu Renault jest bycie tym najtańszym. Ma wypełnić na razie pustą niszę tanich elektryków. Spring nie aspiruje do roli aut uniwersalnych, ale doskonale zagra te drugoplanowe i sprawdzi się np. jako drugie auto w rodzinie – to do mierzenia się z szarą miejską codziennością. Pewnie odnajdzie się również w wypożyczalniach. Jeśli spojrzysz na Springa z perspektywy tego, do czego został stworzony, ujrzysz bardzo uczciwe i sympatyczne autko. Spring ma w sobie sporo uroku i urok ten skutecznie maskuje budżetowość tego modelu.
Na razie Spring ma z górki – brak bezpośredniej konkurencji. Ale za kilka chwil takowa się pojawi wraz z wjechaniem na rynek taniego i małego elektryka od Citroëna. Zatem największym rywalem Francuzów będą… Francuzi.








