We wtorek 22 lipca 2025 r. po południu na portalu pb.pl ujawniliśmy, że stołeczny sąd upadłościowo-restrukturyzacyjny odmówił zatwierdzenia układu, który Aforti Holding (AH) zawarło z wierzycielami we wrześniu 2024 r. Okazuje się, że uzasadniając tę decyzję był niezwykle krytyczny wobec Klaudiusza Sytka, prezesa i większościowego akcjonariusza spółki z NewConnect. W podsumowaniu można przeczytać o „nagromadzeniu naruszeń prawa” i „braku transparentności”, które zasługują na „szczególnie negatywną ocenę”.
Źle policzone głosy
AH to grupa spółek świadczących usługi wymiany walut i windykacji, a kiedyś też faktoringowe i pożyczkowe dla małych i średnich przedsiębiorstw. Jej działalność finansowali prywatni ciułacze – w formie pożyczek, akcji, obligacji i weksli inwestycyjnych. Problemy z płatnością odsetek - dochodzących nawet do 17 proc. rocznie - a także ze zwracaniem kapitału zaczęła mieć już na początku 2023 r.
W grudniu 2023 r. wniosek o upadłość spółki złożył Zakład Ubezpieczeń Społecznych (ZUS), a w czerwcu 2024 r. Klaudiusz Sytek zareagował wdrożeniem jednej z form restrukturyzacji – tzw. pzu, czyli postępowania o zatwierdzenie układu. I we wrześniu 2024 r. udało mu się przekonać większość wierzycieli do głosowania za propozycjami układowymi spółki.
Układem miały być objęte długi AH o wartości 261,9 mln zł w stosunku do prawie 1100 wierzycieli. Według Pawła Lewandowskiego, nadzorcy układu wybranego przez Klaudiusza Sytka, w głosowaniu wzięło udział ponad 700 z nich, a za głosowało 523, reprezentujących 117,2 mln zł, czyli 67 proc. sumy wierzytelności głosujących wierzycieli. Układ przeszedł więc o włos, bo potrzebna była większość 2/3.
Sąd uznał jednak, że nadzorca źle policzył głosy, m.in. powinien więcej z nich uznać za nieważne. A to przesądziłoby o nieprzyjęciu układu: zamiast 2/3 za zagłosowali bowiem wierzyciele reprezentujący 66,2 proc. sumy wierzytelności.
To wciąż dużo, ale warto pamiętać, że pracownicy Aforti dzwonili do inwestorów, namawiając ich do głosowania za układem, co ujawnił Bankier.pl. I wielu z nich, od wielu miesięcy niemogących odzyskać od AH ani złotówki, udało się przekonać obietnicą odłożonego w czasie, ale jednak całkowitego zwrotu pieniędzy.
Zarządca rzetelny, prezes nie
W ocenie sądu zostali wprowadzeni w błąd, zarówno co do stanu majątkowego spółki, jak i możliwości wykonania układu. Sąd w całości nie dał bowiem wiary dokumentom przedstawionym przez Aforti, a także nadzorcę układu. Choć jednocześnie zaznaczył, że także Paweł Lewandowski został wprowadzony w błąd, bo opierał się na danych przekazywanych przez Klaudiusza Sytka (nadzorcy wytknął zaś, że kluczowe dokumenty udostępnił wierzycielom dopiero w ostatnich dniach głosowania).
W tej sytuacji sąd oparł swoje ustalenia na sprawozdaniu Marcina Kubiczka, znanego doradcy restrukturyzacyjnego, którego w październiku 2024 r. ustanowił zarządcą przymusowym AH. Wcześniej, od czerwca 2024 r., Marcin Kubiczek pełnił funkcję tymczasowego nadzorcy sądowego (tns). Zmiana wynikała z tego, że Klaudiusz Sytek nie wykonywał zarządzeń tns, i nie dostarczył mu dokumentacji umożliwiającej sporządzenie sprawozdania o stanie majątku AH.
Już jako zarządcy Marcinowi Kubiczkowi udało się prześwietlić finanse spółki, ale by przejąć jej dokumentację, musiał korzystać z pomocy komornika. Zdaniem sądu brak współpracy z zarządcą i nieudostępnianie mu dokumentów świadczą „o braku rzetelności” AH. Z kolei za rzetelny sąd uznał raport o stanie Aforti autorstwa Marcina Kubiczka.
Ten zaś, co ujawniliśmy w PB w marcu 2025 r., nie pozostawił wątpliwości – ponad tysiąc inwestorów spółki z NewConnect praktycznie nie ma szans na odzyskanie choćby części z ponad ćwierć miliarda złotych. Zdaniem zarządcy Aforti przypomina piramidę finansową, jest bankrutem co najmniej od 2020 r., a przy zobowiązaniach na ponad 270 mln zł dysponuje majątkiem wartym zaledwie 441 tys. zł, czyli 600 razy mniejszym!
Plan nie do wykonania
W maju 2025 r. Marcin Kubiczek poszedł dalej i wystąpił do sądu o orzeczenie wobec Klaudiusza Sytka maksymalnego, bo aż dziesięcioletniego zakazu prowadzenia działalności gospodarczej i zasiadania w organach spółek. Jako powód podał nie tylko niezłożenie w terminie wniosku o upadłość AH, ale też „pogorszenie sytuacji finansowej spółki na skutek celowego działania lub rażącego niedbalstwa”.
Co na to szef AH? Przekonywał w PB, że „działania pana Kubiczka są wysoce nierzetelne i przekraczające ramy prawne”. A w komunikacie opublikowanym jeszcze w kwietniu 2025 r. zapewniał, że Aforti wcale nie miało struktury zbliżonej do piramidy finansowej i nie stało się niewypłacalne w 2020 r., a także, że to zarządca działa na szkodę zarówno spółki, jak i jej wierzycieli.
Twórca AH w raporcie bieżącym przekonywał też, że jedyną szansą na spłatę wierzycieli jest zatwierdzenie przyjętego układu i restrukturyzacja. Twierdził również, że wnioski zarządcy przymusowego są „zmanipulowane i nierzetelne”, przedstawiają „nieprawdziwy obraz przedsiębiorstwa” oraz „wprowadzają w błąd” sąd i wierzycieli.
Tyle że zdaniem sądu to... Klaudiusz Sytek wprowadzał wszystkich w błąd. Podpisany pod uzasadnieniem Jakub Grygutis uznał też, że zaproponowany przez szefa AH plan restrukturyzacyjny „nie jest możliwy do wykonania”, a układ „z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością nie zostanie wykonany”. A to dlatego, że Aforti „nie prowadzi działalności operacyjnej, nie przedstawiło żadnego finansowania zewnętrznego, nie prowadzi rzetelnie ksiąg rachunkowych, nie publikuje sprawozdań finansowych i nie posiada żadnych aktywów przejawiających wartość majątkową”.
Odpis na prawie 0,5 mld zł
Co ciekawe, to ostatnie… w dużym stopniu potwierdził sam Klaudiusz Sytek. Na początku maja 2025 r. opublikował komunikat, w którym, powołując się na przeciągające się postępowania restrukturyzacyjne i upadłościowe, poinformował o ustanowieniu „ostrożnościowego” odpisu aktualizującego na utratę wartości aktywów. Na aż 466,1 mln zł, z czego aż 432,1 mln zł dotyczyło akcji i udziałów w spółkach zależnych, a 33,9 mln zł wierzytelności.
Jak pisaliśmy w PB, oznacza to, że Klaudiusz Sytek spisał wartość spółek zależnych do zera, choć wcześniej cały czas twierdził, że są najcenniejszym składnikiem majątku AH. Tym samym twórca Aforti potwierdził nasze wątpliwości z jesieni 2024 r., kiedy wskazywaliśmy m.in., że większość spółek z grupy Aforti, takich jak windykacyjna Aforti Collections, prowadząca platformę wymiany walut Aforti Exchange czy zajmująca się kiedyś działalnością pożyczkową Aforti Factor Group ma ujemne kapitały własne. Klaudiusz Sytek uwiarygodnił też ustalenia Marcina Kubiczka, który w raporcie napisał, że w jego opinii „rzeczywista wartość rynkowa” udziałów i akcji AH w spółkach z grupy jest właśnie „zerowa”.
Za biedny na upadłość
Jeśli natomiast chodzi o wierzytelności, które również zostały odpisane praktycznie w całości, sąd zwrócił uwagę na coś jeszcze. We wniosku o zatwierdzenie układu AH wskazał, że jego należności opiewają na 34,2 mln zł, z czego aż 29,5 mln zł to pieniądze należne od spółek powiązanych – z grupy Aforti lub kontrolowanych bezpośrednio przez Klaudiusza Sytka (jak największy dłużnik – Ketys Investment - winien AH 11,6 mln zł).
Tymczasem kiedy zarządca wysłał do nich wezwania do zapłaty, w imieniu czterech spółek z grupy AH odpowiedział Klaudiusz Sytek i… odmówił uznania roszczeń. Tę niekonsekwencję szefa AH sąd podsumował tak: „Takie działanie pokazuje, że dłużnik w sposób instrumentalny traktuje postępowania sądowe, nie zważając nie tylko na prawdę, ale przede wszystkim na oświadczenia, jakie sam składał w innych postępowaniach toczących się przed tym samym Sądem”.
W tej sytuacji nie może dziwić, iż stołeczny sąd jednoznacznie stanął po stronie zarządcy, a nie Klaudiusza Sytka. Ten drugi w komunikacie opublikowanym w środę 23 lipca 2025 r. napisał, że „Sąd nie powinien brać pod uwagę jakichkolwiek twierdzeń Zarządcy Przymusowego”, a to dlatego, że Marcin Kubiczek objęty jest czynnościami nadzorczymi Ministerstwa Sprawiedliwości, które mogą skutkować uchyleniem jego licencji doradcy restrukturyzacyjnego (resort poinformował o tym 15 lipca 2025 r.).
Klaudiusz Sytek uznał decyzję sądu o odmowie zatwierdzenia układu za krzywdząca dla spółki, jej wierzycieli i inwestorów. I zapowiedział jej zaskarżenie. Do rozpoznania zażalenia dojdzie najwcześniej za kilka miesięcy i jeśli sąd je oddali, rozpozna wniosek ZUS o upadłość. Tyle że ten i tak zapewne zostanie oddalony, bo z ustaleń Marcina Kubiczka wynika, że Aforti nie stać nawet na upadłość.