Zarządca Marcin Kubiczek: Aforti Holding, spółka z NewConnect z 270 mln zł długów, głównie wobec ponad tysiąca prywatnych inwestorów, to wydmuszka, z majątkiem mniejszym niż 0,5 mln zł

Dawid TokarzDawid Tokarz
opublikowano: 2025-03-19 20:00

Spółka z NewConnect ma około 270 mln zł długów, głównie wobec ponad tysiąca inwestorów indywidualnych. Jej majątek według zarządcy przymusowego wart jest... niecałe 0,5 mln zł

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • od kiedy, zdaniem zarządcy przymusowego Marcina Kubiczka, Aforti Holding (AH) jest bankrutem i czy spółkę z NewConnect stać przynajmniej na upadłość
  • jakie są inne ustalenia zarządcy i co oznaczają dla ponad tysiąca inwestorów indywidualnych grupy Aforti, którzy nie mogą się doczekać zwrotu około 250 mln zł
  • co w całej sprawie ma do powiedzenia Klaudiusz Sytek, prezes i większościowy akcjonariusz AH
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Aforti Holding (AH) to grupa spółek świadczących usługi wymiany walut i windykacji, a kiedyś też faktoringowe i pożyczkowe dla małych i średnich przedsiębiorstw. Jej działalność finansowali prywatni ciułacze – w formie pożyczek, akcji, obligacji i weksli inwestycyjnych.

W październiku 2024 r. zarządcą przymusowym AH został Marcin Kubiczek, znany doradca restrukturyzacyjny. Prześwietlił finanse, a jego raport nie pozostawia wątpliwości – ponad tysiąc inwestorów spółki z NewConnect praktycznie nie ma szans na odzyskanie choćby części z ćwierć miliarda złotych.

Bankrut od lat

Problemy Aforti z płatnością odsetek i zwracaniem kapitału zaczęły się już dwa lata temu. W grudniu 2023 r. wniosek o upadłość spółki złożył Zakład Ubezpieczeń Społecznych (ZUS), a w czerwcu 2024 r. Klaudiusz Sytek, prezes i większościowy akcjonariusz AH, zareagował wdrożeniem jednej z form restrukturyzacji – tzw. pzu: postępowania o zatwierdzenie układu. Jednak, zdaniem zarządcy, spółka nie tylko nie ma szans na jakąkolwiek restrukturyzację, ale nie stać jej nawet na upadłość!

Zdaniem Marcina Kubiczka Aforti jest bankrutem co najmniej od pierwszego kwartału... 2020 r., czyli od pięciu lat. A Klaudiusz Sytek nie wywiązał się z prawnego obowiązku złożenia wniosku o upadłość, co doprowadziło nie tylko AH, ale też spółki z grupy „do zaciągania nowych zobowiązań w warunkach trwałej i oczywistej niewypłacalności”, a w konsekwencji zwiększyło skalę pokrzywdzenia wierzycieli.

Rezultat? Zdaniem zarządcy przy zobowiązaniach na ponad 270 mln zł Aforti dysponuje majątkiem wartym zaledwie 441 tys. zł, czyli 600 razy mniejszym! A to o wiele za mało, by sfinansować koszty postępowania upadłościowego, które Marcin Kubiczek oszacował na ponad 5 mln zł.

Tymczasem sama AH wycenia swój majątek na, bagatela, około 403 mln zł. Najwięcej, bo aż 373 mln zł mają być warte akcje i udziały w spółkach z grupy. Jak jednak pisaliśmy, większość tych spółek - jak windykacyjna Aforti Collections, prowadząca platformę wymiany walut Aforti Exchange czy zajmująca się kiedyś działalnością pożyczkową Aforti Factor Group (dawniej Aforti Finance) - ma ujemne kapitały własne. Na poziomie całej grupy AH na koniec 2024 r. (dane niezaudytowane) sięgały one aż 195,4 mln zł.

Nierzetelne księgi i raporty

W opinii Marcina Kubiczka „rzeczywista wartość rynkowa” udziałów i akcji AH w spółkach z grupy jest „zerowa”, a większość z tych spółek jest niewypłacalna i nadaje się do upadłości. Co więcej, według zarządcy Klaudiusz Sytek za pomocą wewnątrzgrupowych transakcji obejmowania akcji i udziałów po zawyżonych cenach sztucznie podwyższał kapitał samego Aforti oraz spółek zależnych. A celem tych działań było pozyskanie zewnętrznego finansowania od inwestorów indywidualnych.

Zarządca nie ma wątpliwości, że zarówno raporty okresowe, jak i w ogóle księgi rachunkowe AH są nierzetelne oraz „nie odzwierciedlają rzeczywistej sytuacji majątkowej i finansowej” spółki i całej grupy Aforti. „Jaskrawa” i „rażąca” ma być też nierzetelność danych zawartych we wniosku o zatwierdzenie układu w ramach pzu.

Przykład? W tymże wniosku AH wskazał, że jego należności opiewają na 34,2 mln zł, z czego aż 29,5 mln zł to pieniądze należne od spółek powiązanych – z grupy Aforti lub kontrolowanych bezpośrednio przez Klaudiusza Sytka (jak największy dłużnik – Ketys Investment, winny AH 11,6 mln zł).

Zarządca wysłał do nich wezwania do zapłaty. W imieniu czterech spółek z grupy AH odpowiedział Klaudiusz Sytek i… odmówił uznania roszczeń. Marcin Kubiczek nie ma wątpliwości: albo szef Aforti w ramach pzu „celowo i świadomie wskazał należności, które nie istnieją”, albo teraz „bezpodstawnie twierdzi, że nie wie, o jakich należnościach mowa” i domaga się od zarządcy przedstawienia dokumentów, których sam jest „co najmniej sygnatariuszem i to po obu stronach transakcji”.

Wezwania do zapłaty zarządca wysłał też do pozostałych dłużników Aforti. Rezultat? Trzy osoby fizyczne wpłaciły łącznie… 322,83 zł. Większość wezwań pozostała bez jakiejkolwiek reakcji, a ci, którzy odpowiedzieli, albo stanowczo odmówili, albo poinformowali, że nigdy nie mieli żadnych relacji z AH, lub wręcz że to Aforti jest ich dłużnikiem, a nie odwrotnie.

Według Marcina Kubiczka AH nie jest zdolny „w jakimkolwiek stopniu” do wykonania układu zawartego z wierzycielami, a sąd nie może go zatwierdzić m.in. ze względu na nierzetelne księgi i niesporządzenie sprawozdań finansowych za lata 2022-23 oraz, siłą rzeczy, niepoddanie ich badaniu przez biegłego rewidenta.

Tymczasem, jak pisaliśmy w PB, już sprawozdanie za 2021 r. (ostatnie podpisane przez zarząd AH i złożone w Krajowym Rejestrze Sądowym) doczekało się opinii biegłego rewidenta z zastrzeżeniem. Firma UHY ECA podkreśliła m.in., że akcje i udziały w spółkach z grupy powinny być objęte odpisem aktualizacyjnym z tytułu trwałej utraty wartości.

Windykacyjny rodzynek

W ocenie zarządcy przymusowego Marcina Kubiczka jedyną spółką z grupy Aforti, która ma szansę na restrukturyzację, i której księgi rachunkowe oraz dokumentacja nie budzą zastrzeżeń, jest działające w branży windykacyjnej Aforti Collections (AC).

Przegłosowany jednogłośnie przez wierzycieli i zatwierdzony przez sąd układ AC zakłada przejęcie całej firmy przez spółkę Inkaso Kredytowe, która ma zapłacić 280 tys. zł, a przede wszystkim – spłacić wierzycieli AC w ratach. Jednym z nich jest sam Aforti Holding (AH), do którego w ciągu pięciu lat od uprawomocnienia się układu miałoby trafić 860 tys. zł, czyli 20 proc. wierzytelności wartej 4,3 mln zł.

Decyzja sądu z grudnia 2024 r. o zatwierdzeniu układu nie jest jednak prawomocna, bo w imieniu AH zaskarżył ją Klaudiusz Sytek. Jego zdaniem cena, za jaką Inkaso Kredytowe ma przejąć przedsiębiorstwo AC, jest „rażąco niska”, a sam układ „szkodliwy” dla AH.

Zwijanie działalności

W raporcie zarządca podkreśla również, że AH nie prowadzi działalności operacyjnej, bo nie pozwala na to skala toczących się przeciwko spółce egzekucji. Tymczasem z ostatniego raportu bieżącego wynika, że łączna wartość sprzedaży w grupie Aforti w dwóch pierwszych miesiącach 2025 r. wyniosła prawie 15 mln EUR (63 mln zł).

Ta wciąż wysoka kwota wynika głównie z faktu, że AH do sprzedaży wlicza obrót w zakresie wymiany walut na platformach online oraz wartość nominalną zleceń windykacyjnych. Faktyczne przychody z obu działalności są wielokrotnie niższe. Nawet jednak te dane wskazują, że działalność grupy Aforti systematycznie się zwija (spadek aż o 64,5 proc. r/r).

Do wniosku, że działalność samej AH zwinęła się już jakiś czas temu, zarządca doszedł na podstawie analizy spłat dokonywanych przez spółkę w latach 2021-24. W okresie tym AH spłaciła łącznie 106,6 mln zł, ale praktycznie zaprzestała regulowania zobowiązań już w czerwcu 2023 r. Od tego czasu uregulowała bowiem w sumie… niecałe 30 tys. zł.

Zarządca ustalił przy tym, że AH spłaciła zaledwie 13 proc. pożyczek udzielonych jej przez „podmioty niepowiązane”, czyli inwestorów, a źródłem spłat były kolejne zaciągane pożyczki. To wszystko, zdaniem Marcina Kubiczka, może wskazywać na modus operandi typowy dla „piramidy finansowej”, "gdzie spłata odsetek czy kapitału jest możliwa tylko przy stałym dopływie coraz większych nowych środków finansowych z zewnątrz".

Zarzuty do zarządcy

Jak te wszystkie twierdzenia zarządcy komentuje Klaudiusz Sytek? Prezes i największy akcjonariusz Aforti poprosił o przesłanie pytań mejlem. A kiedy to zrobiliśmy, otrzymaliśmy oświadczenie podpisane nie przez niego, ale „zespół relacji inwestorskich” AH. Czytamy w nim, że spółka „ma plan restrukturyzacyjny, który wdrożyła i realizuje z zamiarem spłaty wszystkich wierzycieli”, a sprawozdanie Marcina Kubiczka jest „nierzetelne i pełne nieprawdziwych informacji”.

Aforti złożyło do sądu wniosek o doręczenie raportu i wyznaczenie minimum 14 dni na odniesienie się do niego.

"Stanowisko spółki (…) musi być w pierwszej kolejności złożone do sądu. Do tego czasu w przestrzeni medialnej komentować zawartości sprawozdania M. Kubiczka nie możemy" – odpisał nam „zespół relacji inwestorskich” AH.

I zapowiedział, że w swoim stanowisku zaprezentuje okoliczności wskazujące na to, że zarządca „działa na szkodę spółki i w interesie podmiotów konkurencyjnych”.

"Już w przeszłości M. Kubiczek wielokrotnie działał niezgodnie z prawem, przekraczając swoje uprawnienia. Spółka złożyła do sądu i innych instytucji szereg skarg i wniosków o środki dyscyplinujące zarządcę. Nierzetelne sprawozdanie jest kolejnym jego uchybieniem i wprowadzaniem sądu w błąd" – czytamy też w oświadczeniu.

Marcin Kubiczek do twierdzeń „zespołu relacji inwestorskich” AH nie chciał się odnosić. Podkreślił jedynie, że wcześniejsze skargi Klaudiusza Sytka na jego działalność uznane zostały za bezpodstawne. I rzeczywiście. Nieprawidłowości w działalności zarządcy nie dopatrzył się ani prezes Sądu Okręgowego w Warszawie nadzorujący działalność stołecznego sądu upadłościowo-restrukturyzacyjnego, ani – dwukrotnie – tenże sąd.