Do napisania tego tekstu skłoniła mnie zamieszczona dziś w PB szeroka analiza planów rozwojowych szwedzkiej firmy Klarna, która wkrótce zadebiutuje na giełdzie w Nowym Jorku, a w Polsce rozwija centrum innowacji. Oferuje ona usługi płatności odroczonych, opisywane popularnym już w branży skrótem BNPL (od ang. buy now, pay later). Jest to technologia, która pozwala płacić za najmniejsze rzeczy, jak bilety do kina, przy pomocy małego kredytu, włączonego niemal niewidocznie w transakcję. Wprowadza ona ludzi w świat, w którym nie trzeba myśleć, czy ma się gotówkę na zakupy. A nawet nie trzeba szukać karty w portfelu, czy blika w telefonie.
Interesujące jest to, że gdy technologie oferują coraz więcej możliwości eliminowania gotówki, ta zaczyna się coraz skuteczniej bronić. Dotyczy to nie tylko takich krajów jak Polska, znajdujących się na granicy między światem rozwiniętym i rozwijającym się, ale też liderów technologicznych, takich jak kraje skandynawskie.
W Polsce udział gotówki w zasobach pieniądza ogółem (pieniądz to gotówka, rachunki i depozyty) wynosi dziś 16 proc. wobec 13 proc. dekadę temu. Oczywiście to nie oznacza, że gotówką częściej się płaci, ona może z różnych powodów leżeć w szufladach, sejfach itd. Generalny trend jest taki, że zwiększa się szybko rola płatności blikiem, kartami i innymi metodami umożliwiającymi transakcje online. Polska pod wieloma względami jest jednym z liderów wprowadzania nowych technologii. Ale jednocześnie gotówka trzyma się u nas lepiej, niż przewidywano. Jest jej dużo w systemie finansowym, wciąż powszechnie spotyka się punkty sprzedaży, które preferują gotówkę i stosują nawet rabaty za płatność żywym pieniądzem. A najwyraźniej firmy i gospodarstwa domowe chcą trzymać większą, a nie mniejszą część aktywów w gotówce.
Jeszcze lepiej ten trend obrony gotówki widać w Skandynawii, która jest światowym liderem wprowadzania obrotu bezgotówkowego i gdzie gotówka miała teoretycznie zniknąć najszybciej. W Szwecji przez wiele lat systematycznie spadał odsetek osób używających gotówki, aż nagle w ostatnich latach nastąpił zwrot: więcej osób zaczęło płacić banknotami i bilonem. W 2023 r. ten odsetek wzrósł do 49 proc. wobec 34 proc. rok wcześniej.
W zeszłym tygodniu Riksbank – bank centralny Szwecji – oficjalnie poparł propozycję rządu, by wprowadzić obowiązek akceptacji gotówki przy płatnościach za podstawowe towary. Prezes banku Eric Thedeen powiedział tak: „Ludzie powinni zawsze mieć możliwość płacenia za żywność, opiekę zdrowotną i leki zarówno cyfrowo, jak i gotówką. Coraz bardziej burzliwa sytuacja na świecie, nasilające się cyberataki, a także poważne przerwy w dostawach energii elektrycznej w południowej Europie pokazują, jak ważne jest, aby móc dokonywać płatności nawet wtedy, gdy internet nie działa”. Jest to zresztą pozycja, którą bank przyjmował od dawna, argumentując, że redukcja roli gotówki nie może ograniczać dostępu do niej ani możliwości jej używania.
Są zasadniczo dwa powody, dla których gotówka może utrzymać się dłużej, niż wierzyli techno-optymiści. Pierwszy powód to technologie, czyli to, o czym mówił Thedeen. W świecie, w którym ludzie myślą częściej o skrajnych sytuacjach, a atawistyczne instynkty znów dają o sobie znać, fizyczny pieniądz odzyskuje blask. Aczkolwiek nie sądzę, by to był jedyny powód.
Drugą przyczyną utrzymania roli gotówki jest rosnąca nieufność do firm technologicznych i finansowych. Do tego, że używają one danych i technologii nie tylko do świadczenia lepszych usług, ale też wykorzystania asymetrii informacji na swoją korzyść i zachęcania konsumentów do zachowań nie zawsze dla nich optymalnych. Ostatecznie gotówka pozwala na większą kontrolę nad wydatkami i konsumenci mogą do niej wracać, gdy mają poczucie, że planowanie budżetu domowego wymyka im się spod kontroli.
Firmy technologiczne i finansowe mają przed sobą długą drogę, by zachęcić klientów nie tylko do wydawania, ale też oszczędzania. Zresztą one same to widzą i idą też w tym kierunku. Klarna – choć w dużej mierze budowała swój sukces na modelu „kup teraz, zapłać później” – dziś coraz wyraźniej podkreśla funkcje związane z kontrolą wydatków, przypomnieniami o płatnościach, a także analizą budżetu osobistego. Ale na razie ten model biznesowy nie nazywa się SNPL – save now, pay later.