Agnieszka Mańkowska jest absolwentką Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi, projektantką kostiumów teatralnych. Od roku również technikiem ortopedą.
– Zawsze chciałam pracować z człowiekiem i jednocześnie realizować się artystycznie. Miałam pracownię, w której zajmowałam się rzeźbą i odlewami części ciała, prowadziłam warsztaty dla dzieci – opowiada artystka.
Mariaż sztuki i medycyny

Została zaproszona do współpracy przez firmę Vigo-Ortho Polska, specjalizującą się w protetyce, która wysłała ją na półtoraroczne szkolenie do Belgii, gdzie pod okiem najlepszych artystów uczyła się robienia protez silikonowych. To nie są protezy mechaniczne, lecz estetyczne, choć np. w przypadku zastępowania palców wykazują się funkcjonalnością – dzięki dobrej przyczepności pomagają przytrzymać kierownicę, myszkę czy kubek. Wcześniej specjaliści z Belgii przyjeżdżali do Polski na konsultacje z pacjentami, ale jednak zbyt rzadko, potrzebny był fachowiec na miejscu.
– Specjalizuję się w dłoniach, stopach i pokryciach podudzia. W Polsce zajmuję się wyłącznie protezami kończyny górnej. Pozostałe dwie specjalizacje to plany na przyszłość, podobnie jak protetyka twarzy, której dopiero się uczę – wyjaśnia specjalistka.
Nadszedł moment, w którym poczuła zagrożenie wypaleniem pasji. Uznała, że jest gotowa do własnej pracy twórczej i w grudniu 2020 r. założyła Pracownię Protetyki Estetycznej. Teraz jest jedyną Polką, która prowadzi taką działalność. Jako podwykonawca działa na rzecz siedmiu firm protetycznych.
Psychologia i technologia

Praca nad protezą zaczyna się od szczegółowego wywiadu z pacjentem.
– Wywiad dotyczy poziomu amputacji, ale co najważniejsze, sfery psychicznej. Pacjent nie zawsze jest gotowy na protezę, czasem chce po prostu porozmawiać – rozpłakać się, powiedzieć, że jest mu źle, bo stracił dłoń. Trzeba wyczuć, czego tak naprawdę potrzebuje – podkreśla Agnieszka Mańkowska.
Proteza jest dopasowywana podczas kolejnych konsultacji. Najpierw powstaje próbna.
– Proteza testowa jest brzydka, jednokolorowa, ale najważniejsza. Sprawdzamy, czy ma dobrą długość, czy jest dla pacjenta wygodna. W wypadku pojedynczego palca od pierwszej konsultacji do odbioru mija miesiąc do dwóch. A w wypadku dłoni około trzech miesięcy – mówi specjalistka.
Ta ostateczna wymaga wykorzystania nie tylko wiedzy ortopedycznej i technologicznej, lecz także potencjału artystycznego.
– Patrzę na skórę i widzę warstwy, patrzę na żyłki, zmiany, zmarszczki. Im bardziej dłoń ma być realistyczna, tym więcej zmian muszę wypatrzeć. Myślę kolorami, dobieram pigmenty – podstawą jest biel, ale używam też żółci, błękitu, zieleni. Opuszki, kostki mają inny odcień niż reszta dłoni. Skóra nam się zmienia z upływem lat, np. robi się bardziej błyszcząca – wskazuje artystka.
Proteza jak biżuteria

Motywacje do zamówienia protezy estetycznej są bardzo różne. Agnieszka Mańkowska uważa, że lata pracy z pacjentami nauczyły ją pokory.
– Kiedyś myślałam, że powinniśmy akceptować swoje niedoskonałości, jednak nauczyłam się, że mamy prawo do miłości wobec siebie i korzystania ze zdobyczy nauki, techniki i sztuki. Teraz rozumiem, że każdy kompleks jest ważny i ogromny, ludzie różnie radzą sobie ze stratą, wśród pacjentów mam osoby, które po utracie opuszka nie były w stanie wyjść z domu przez pół roku. Są w stanie wydać na protezy każde pieniądze – ceny wahają się od kilku do nawet kilkudziesięciu tysięcy. Minimalna cena za palec to 7 tys. zł, a NFZ refunduje 800 zł… – mówi specjalistka.
Bywają osoby, które zamawiają wersję bardziej opaloną na lato i jaśniejszą na zimę. Paznokcie wyglądają jak prawdziwe, można je lakierować. Raz zdarzyło się, że na dłoni trzeba było zrobić kontynuację tatuażu, jednak dotychczas największym wyzwaniem był rolnik o bardzo spracowanych dłoniach.
– On robił protezę dla rodziny, sam nie miał takiej potrzeby. Przyznam, że sprawiło mi satysfakcję, gdy zadzwonił i powiedział, że w jednym z urzędów nie uwierzono, że dłoń mojego autorstwa nie jest prawdziwa – opowiada Agnieszka Mańkowska.
Silikonowa sztuczna skóra jest lekka, łatwa do utrzymania w czystości, nie wpływa na kikut. Choć cechuje się trwałością, trzeba uważać na chropowate powierzchnie i wysoką temperaturę – nie nadaje się na basen czy saunę, bo się zniszczy.
– Gdy pacjenci wracają po kilku latach po nową, widzę, jak obchodzili się poprzednią. Powtarzam im, by traktowali protezę jak bardzo drogą biżuterię i tak też o nią dbali – mówi artystka.
Zwycięski start-up

Jej projekt Aga Mańkowska – Estetyczna Protetyka Silikonowa, rozbudowany o realizacje nie tylko w charakterze podwykonawcy, lecz także indywidualnego twórcy, zdobył w tym roku ex aequo z projektem Gun Guard – całkowite bezpieczeństwo sportu strzeleckiego główną nagrodę – 20 tys. zł – na rozwój w konkursie Mam pomysł na start-up organizowanym przez Urząd Miasta Łodzi. To konkurs dla innowacyjnych projektów naukowych, technologicznych i artystycznych. Jego ideą jest łączenie młodych przedsiębiorców z potencjalnymi inwestorami. W tym roku do konkursu zgłoszono 102 projekty, z których wyróżniono 12. Agnieszka Mańkowska zdobyła też nagrody dodatkowe. Bionanopark, łódzki park naukowo-technologiczny, w którym działa Pracownia Indywidualnych Implantów Medycznych, nagrodził jej firmę półrocznym mentoringiem. Z kolei Fundacja Life Nature przyznała jej roczną obsługę prawno-księgową, którą będzie realizowała firma Uni-Lex.
– Mam nadzieję, że dzięki temu wsparciu firma wystrzeli. Dopiero wprowadziłam się do nowego miejsca w Zgierzu – cieszy się przedsiębiorczyni.
Autem nowego adresu jest to, że w tym samym budynku mieszczą się jeszcze dwie firmy, z którymi będzie mogła podjąć synergiczne działania.
– Z Piotrem Nowackim, wykonawcą protez mechanicznych i bionicznych, realizowaliśmy wspólne projekty jeszcze w Vigo. Teraz, będąc obok, mogę szybko przybiec do jego pacjenta i doradzić, a on może udoskonalać swoje protezy moimi pracami. Z kolei Wiktor Leskiewicz i Szymon Delikatny z firmy Orthoprint, zajmującej się korekcją postawy, drukują ortezy w modelu 3D i mają w planach wprowadzenie się do tego miejsca. Wspólne działanie może podnieść jakość naszych usług i komfort pacjenta – podkreśla projektantka.
Od marca zaczyna współpracę z osobą, która będzie przygotowywała dla niej modele gipsowe i paznokcie, dzięki czemu będzie mogła się skupić wyłącznie na silikonie.
– Stanie tu jeszcze specjalistyczny piec, który zastąpi mały piecyk, z którego korzystam od roku, a obok będzie gabinet. Mam nadzieję na stworzenie bardzo ciepłego miejsca, bo moje konsultacje to coś więcej niż spotkanie w celu pobrania miary. To zbieranie szczegółowego wywiadu, bo każdy pacjent to inna, często bardzo intymna historia – podsumowuje Agnieszka Mańkowska.