75,5 tys. — tyle „normalnych” samochodów osobowych zarejestrowano w Polsce w pierwszym kwartale tego roku. To wynik niemal identyczny z ubiegłorocznym, ale statystyka wygląda lepiej, bo dodatkowe 22,1 tys. rejestracji zapewniły auta „z kratką”, od których tymczasowo można było odliczać podatek VAT.

— Kwartalna sprzedaż nowych samochodów osobowych na poziomie blisko 100 tys. szt. powinna być minimum, a nie ewenementem. Licząc rejestracje na jednego obywatela, nawet w tym wyjątkowym okresie ledwo zbliżyliśmy się do rynku czeskiego czy słowackiego — mówi Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego (PZPM).
Lepiej niż w ubiegłym roku sprzedawały się też samochody dostawcze, ciężarowe (wzrost liczby rejestracji o 18,1 proc.), a także przyczepy i naczepy, których zarejestrowano o 40,1 proc. więcej. W pocie czoła pracowali nie tylko dilerzy, ale również zatrudnieni w fabrykach aut i podzespołów — produkcja samochodów osobowych, dostawczych, ciężarowych, a także autobusów była wyższa niż w ubiegłym roku.
Eksperci podkreślają jednak, że w porównaniu z wynikami z lat 2008-12 to nadal bardzo mało. Łączna wartość produkcji sprzedanej polskiej branży motoryzacyjnej sięgnęła 28,3 mld zł, czyli była o 6,8 proc. wyższa niż w 2013 r., ale o 100 mln zł niższa niż w 2012 r.