Dziwna cisza wokół BOŚ
Od kilkunastu sesji widać zamrożenie obrotu akcjami Banku Ochrony Środowiska. Choć płynność tych papierów teoretycznie wynosi niemal 10 proc., ich właścicieli nie zelektryzowała nawet wiadomość o dokonaniu przez spółkę korekty w dół zysku na ten rok. Zgodnie ze wstępnym planem, BOŚ miał w tym roku zarobić 72 mln zł. Wynik ten został zmniejszony aż do 3,8 mln zł.
Zwykle giełda dosyć gwałtownie reaguje na tego typu rewelacje, szczególnie gdy ich skala jest tak znaczna. W przypadku BOŚ nic takiego się nie dzieje. Właściciela nie zmieniła od dłuższego czasu ani jedna akcja. Oznacza to, że tych papierów nie ma w wolnym obrocie. Prawdopodobnie zostały skupione i zaparkowane na zlecenie SEB, który w tej chwili uzyskał w spółce nieznacznie większy udział od NFOŚiGW. Korekta wyniku finansowego to najpewniej także zasługa Szwedów, którzy zaczęli zarządzanie tym bankiem od uporządkowania jego portfela kredytowego i stworzenia dodatkowych 68 mln zł rezerw. Oznacza to, że po trzecim kwartale bank może wykazać wzrost kredytów w sytuacji nieregularnej do kredytów ogółem z 12 proc. do nieco ponad 14 proc. Jednak po przeprowadzeniu tych niezbędnych porządków może w końcu Szwedzi zadeklarują, jaki ostatecznie udział chcą mieć w polskiej spółce i jaki przygotowali plan jej rozwoju.
W połowie września po raz kolejny nie doszło do objęcia przez SEB akcji BOŚ. W lakonicznym komunikacie podano, że bank nie potrzebuje pieniędzy na rozwój. Faktycznie jego współczynnik wypłacalności przekracza 19 proc. i jest jednym najwyższych w sektorze. Tyle że BOŚ od roku praktycznie się nie rozwija — nie wprowadza nowych produktów, technologii, nie wzmacnia grupy, nie ma dynamicznego przyrostu akcji kredytowej i depozytowej. Bank przez to dużo traci wobec konkurentów z sektora.