Dziś w Sejmie Parlamentarny Zespół na rzecz Wspierania Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego przedstawi koncepcję daleko idących zmian w systemie podatkowym i zusowskim. Pomysł składa się z trzech części: zastąpienia obecnego podatku dochodowego dla spółek (CIT) 1,5-procentowym podatkiem przychodowym, a płaconego przez przedsiębiorców 3,6-procentowego podatku PIT podatkiem przychodowym, ustalenie jednego podatku wysokości 25 proc. od całego funduszu płac i obniżenie do 550 zł miesięcznej składki na ZUS. Koncepcja powstała przy współpracy z Centrum im. Adama Smitha oraz Związkiem Przedsiębiorców i Pracodawców. Pilotuje ją Adam Abramowicz, poseł PiS.

— Propozycje posła przyczynią się do braku stabilizacji, zwiększą obawy firm i wpłyną negatywnie na inwestycje. Uważam, że wychodzenie z pomysłami, które nie są przygotowane i zaakceptowane przez rząd, jest nieodpowiedzialne. Wprowadzą ponownie do gospodarki chaos informacyjny — uważa Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, ekspert Konfederacji Lewiatan.
Jej zdaniem, wprowadzenie podatku przychodowego zwiększyłoby obciążenia podatkowe dla firm płacących CIT o około 1/3. Radosław Piekarz, doradca podatkowy, ekspert Klubu Jagiellońskiego, podkreśla, że podatek przychodowy jest łatwy do uniknięcia.
— Byłby bardzo szkodliwy dla polskiego biznesu. Jest to podatek kaskadowy, pobierany na każdym szczeblu obrotu towarem, co oznacza, że w lepszej sytuacji byłyby podmioty duże zamawiające towary u producenta oraz importerzy. W handlu podatek taki stawiałby w uprzywilejowanej pozycji np. sieci dyskontów kosztem małych sklepów.
Bardziej opłacałoby się też sprowadzać towary z zagranicy, niż kupować w Polsce — uważa Radosław Piekarz. Od tych pomysłów dystansuje się Ministerstwo Finansów. — Nie komentujemy projektu, który nie jest projektem ministerialnym — powiedział Łukasz Świerżewski, rzecznik MF. Projekt nie ma też poparcia klubu parlamentarnego PiS.