LONDYN (Reuters) - Euro zyskało w poniedziałek około ćwierć procent wobec jena i utrzymywało się na stałym poziomie w stosunku do dolara. Wypowiedź jednego z japońskich polityków podsyciła obawy rynku, że banki centralne mogą dokonać interwencji, by wzmocnić wspólną walutę.
Euro nie zareagowało natomiast na wystąpienie prezesa Europejskiego Banku Centralnego (ECB) Wima Duisenberga w Parlamencie Europejskim. Duisenberg po raz kolejny powtórzył, że interwencja na rynku walutowym jest jednym z dostępnych bankowi środków, ale tematu nie rozwijał.
Znacznie większy wpływ na rynek miała wypowiedź wysokiego przedstawiciela japońskiego ministerstwa finansów, Haruhiko Kurody, który powiedział, że euro powinno wzmocnić się wobec dolara i jena.
"Nie jestem zaskoczony wypowiedzią Kurody" - powiedział Paul Mackel, analityk w banku Dresdner Kleinwort Wasserstein. "Pierwszym kandydatem do interwencji na rynku walutowym jest właśnie Bank Japonii" - stwierdził.
Według wielu obserwatorów Japonia jest zaniepokojona ostanim wzrostem kursu jena, który może doprowadzić do spadku eksportu i dalszego spowolnienia i tak już pogrążonej w kłopotach gospodarki. Ich zdaniem Bank Japonii może zacząć skupować euro sam, bądź w porozumieniu z ECB.
"Wystąpienie Duisenberga nie było natomiast żadnym specjalnym wydarzeniem i nie wpłynęło na rynek" - powiedział Mackel.
Za euro płacono około 85,95 centa i 104 jeny.
Dolar zyskał około ćwierć procent wobec jena i kosztował 121 jenów.
W poniedziałek z okazji świąt nie pracują rynki walutowe w Wielkiej Brytanii i USA.
((Reuters Serwis Polski, tel +48 22 653 9700, fax +48 22 653 9780, [email protected]))