Gdy wszystkim jest gorzej, łatwiej się dogadać. Tuż przed czwartkową sesją giełdową Kopex, producent maszyn górniczych, poinformował, że jego główny akcjonariusz Krzysztof Jędrzejewski zawarł umowę warunkową ze spółką zależną od głównych akcjonariuszy konkurencyjnego Famuru, rodziny Domogałów. Na jej mocy Krzysztof Andrzejewski sprzeda swój pakiet w Kopeksie właścicielom Famuru, a ci odsprzedadzą go swojej spółce, pod warunkiem że Kopex zrestrukturyzuje zadłużenie, a wyniki due diligence będą satysfakcjonujące. Na transakcję musi się też zgodzić urząd antymonopolowy.

— Jeśli wszystko będzie przebiegać zgodnie z naszymi oczekiwaniami, mamy szansę przeprowadzić transakcję w sierpniu — mówi Mirosław Bendzera, prezes Famuru. Po tej informacji kursy obu spółek wystrzeliły. Kopex przed południem rósł o ponad 30 proc., odrabiając straty z ostatnich tygodni, Famur natomiast rósł o ponad 20 proc., do najwyższego poziomu od połowy ubiegłego roku.
Motywujące problemy
Krzysztof Jędrzejewski, który ma ponad 58 proc. akcji Kopeksu, wielokrotnie podkreślał, że nie jest zainteresowany sprzedażą akcji Famurowi, nie interesuje go połączenie spółek i ma własny pomysł na rozwój producenta maszyn górniczych. Co sprawiło, że zmienił zdanie? W czwartek główny akcjonariusz Kopeksu w rozmowie z „PB” stwierdził, że nie będzie komentował sprawy transakcji i spodziewa się jej zakończenia „w ciągu kilku miesięcy”. Wiadomo jednak, że w ostatnich tygodniach sytuacja kontrolowanej przez niego spółki znacznie się pogorszyła.
— Połączenie obu grup jest najlepszą z możliwości dalszego funkcjonowania zarówno Kopeksu, jak i Famuru w obecnych warunkach, przy ograniczonym dostępie do finansowania zewnętrznego — mówi Bogusław Bobrowski, prezes Kopeksu.
Zgodnie z opublikowanym pod koniec lutego raportem kwartalnym Kopex miał w 2015 r. 1,09 mld zł przychodów (o 24 proc. mniej niż rok wcześniej), notując jednocześnie prawie 0,5 mld zł straty na poziomie netto. Co więcej, pogorszył się znacznie wskaźnik długu netto do zysku EBITDA. To automatycznie uruchomiło reakcję kredytujących spółkę banków, bo w podpisanych z nimi umowach Kopex zobowiązywał się do utrzymania tego wskaźnika na niższym poziomie. Pierwszy zareagował ING Bank Śląski, który jeszcze 25 lutego odmówiłspółce „uruchomienia wszystkich z udostępnionych produktów w ramach limitu kredytowego”. Dostęp do kredytów ograniczył też PKO BP, a potem finansowanie wstrzymały kolejne banki: HSBC, BGŻ BNP Paribas, Pekao, Raiffeisen i BZ WBK.
— Naszym zdaniem, połączenie obu spółek byłoby korzystne, zwłaszcza dla akcjonariuszy mniejszościowych. Ostatnie wydarzenia zwiększyły ryzyko związane z inwestycją w Kopex. Famur ma jednak dobre doświadczenia,jeśli chodzi o wchodzenie do spółek z problemami i przeprowadzanie w nich restrukturyzacji. Sądzę, że ostateczna cena sprzedaży pakietu głównego akcjonariusza Kopeksu, ustalona po due diligence, nie powinna znacznie odbiegać od poziomu z zamknięcia notowań w środę — mówi Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ.
Oznacza to poziom mniej więcej 2,35 zł za akcję. Przy takiej wycenie pakiet Krzysztofa Jędrzejewskiego byłby wart około 100 mln zł.
Przypomnijmy, że gdy Famur poprzednim razem przymierzał się do przejęcia Kopeksu, za jego akcje płacono około 21 zł. Wtedy jednak główny akcjonariusz Kopeksu o transakcji nie chciał słyszeć.
Skomplikowana relacja
Historia podchodów Famuru do Kopeksu jest długa i barwna. Na korzyści z potencjalnej fuzji obu spółek od dawna zwracali uwagę analitycy, nie jest też tajemnicą, że instytucje finansowe, obecne w akcjonariacie obu spółek, zachęcały
Krzysztofa Jędrzejewskiego do połączenia. Obu firmom zdarzało się współpracować przy realizacji kontraktów zagranicznych, choć nie obyło się bez problemów. Głośnym echem odbił się spór o realizację zawartego jeszcze w 2008 r. kontraktu w Chinach, którego realizacja zakończyła się fiaskiem. Famur na drodze sądowej uzyskał od Kopeksu ponad 56 mln zł z tytułu kar umownych i odsetek. Do pierwszej formalnej próby przejęcia doszło na początku 2014 r. Famur złożył wtedy propozycję połączenia, oferując dwie swoje akcje za jedną akcję Kopeksu, w którym już wtedy należące do rodziny Domogałów TDJ miało niespełna 10 proc. udziału. Krzysztof Jędrzejewski jednak od razu oświadczył, że „nie zamierza sprzedawać ani wymieniać akcji” i „nie ma co się zastanawiać nad ofertą Famuru”. Na wszelki wypadek przeforsował też zmiany w statucie spółki, w wyniku których decyzje walnego zgromadzenia nie byłyby ważne, gdyby nie było na nim akcjonariuszy reprezentujących co najmniej połowę kapitału. Po pół roku Famur oficjalnie zrezygnował z kupna akcji Kopeksu od swojego właściciela, wypłacił dużą dywidendę i na blisko dwa lata temat połączenia spółek zniknął. W tym czasie w obie spółki uderzyła pogarszająca się sytuacja na rynku węgla — globalnym i krajowym.