Fed zaskoczył, ale nie namiesza

opublikowano: 19-05-2016, 22:00

Podrożeje dolar, ale nie frank czy euro. Krachu na giełdach też nie będzie. Jeśli już, to nie przez amerykańskie stopy procentowe

Z niespełna 10 do ponad 30 proc. wzrosło prawdopodobieństwo podwyżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych w czerwcu 2016 r., wyceniane przez rynek kontraktów terminowych na stopę funduszy federalnych. W rezultacie dolar zyskał na wartości, spadły notowania surowców i indeksów giełdowych. Wszystko po publikacji protokołu z kwietniowego posiedzenia Federalnego Komitetu ds. Operacji Otwartego Rynku.

— Protokół jest zaskakujący. Nie współgra z konferencją Janet Yellen po posiedzeniu, która miała raczej łagodny wydźwięk i po niej rynek nabrał przekonania, że co najmniej w czerwcu nie będzie podwyżki. Protokół dość istotnie zmienił sytuację — ocenia Mariusz Adamiak, dyrektor biura strategii rynkowych PKO Banku Polskiego. Specjalista, z uwagi na brytyjskie referendum dotyczące opuszczenia Unii Europejskiej, nie wierzy jednak w podwyżkę stóp procentowych za oceanem w czerwcu.

— Podwyżka może nastąpić w lipcu, na kiedy zaplanowane jest na razie posiedzenie bez konferencji. Ewentualnie we wrześniu — mówi Mariusz Adamiak. — Podwyżki spodziewałbym się może nie w czerwcu, ale w lipcu. W czerwcu jest referendum w Wielkiej Brytanii i byłby to splot dwóch ryzykownych wydarzeń — wtóruje mu Ryszard Rusak, dyrektor inwestycyjny ds. akcji w Union Investment TFI. Daniel Kostecki, dyrektor departamentu analiz rynkowych w HFT Brokers DM, odkłada podwyżkę aż na grudzień. — W tym roku powinna być jedna podwyżka, choćby po to, by Fed zachował wiarygodność i zrobił wreszcie to, co zapowiadał — zaznacza Daniel Kostecki.

Inne czynniki w grze

Perspektywa podwyżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych wzmacnia amerykańskiego dolara. To natomiast powoduje przecenę na giełdach rynków rozwiniętych, przecenę surowców i jeszcze większą przecenę na giełdach rynków wschodzących. Specjaliści uważają jednak, że teraz ten mechanizm nie będzie tak oczywisty.

— Zwracałbym uwagę nie tyle na samą podwyżkę, co na to, w jakiej fazie cyklu koniunkturalnego są gospodarki rozwinięte. Gospodarka amerykańska jest w siódmy rok w trendzie wzrostowym, co zbliża ją do zamknięcia cyklu. Rynki europejskie, nawet abstrahując od tego, co się będzie działo ze stopami w USA, specjalnej siły nie mają — przypomina Ryszard Rusak.

— Jeżeli chodzi o wyizolowany czynnik, jakim byłaby podwyżka amerykańskich stóp procentowych, to jego znaczenie nie będzie duże. Rynki podwyżki się spodziewają. Poza tym będzie to mała podwyżka. Wzmocni ona dolara i trochę zaszkodzi giełdom rynków wschodzących, ale nie na tyle, by je od razu powywracać — uważa Mariusz Adamiak. Według Daniela Kosteckiego, indeks S&P500 zatrzyma się na poziomie 1970-1980 pkt., a ropa WTI potanieje z obecnych 47 USD za baryłkę do 40 USD. Przecena takich metali jak złoto czy srebro będzie jeszcze mniejsza. Złoto spadnie z 1250 do 1200 USD za uncję, a srebro z 16,50 do 16 USD.

— Popyt na złoto i srebro w formie metalu jest większy niż podaż i powstrzyma duży spadek cen. Popyt na ropę także powinien rosnąć, choć w okolicach 50 USD wraca opłacalność eksploatacji złóż łupkowych, co w konsekwencji zwiększa podaż — dodaje Daniel Kostecki.

Nasi rozmówcy podkreślają, że choć sama decyzja Fedu nie powinna wywołać większych ruchów na rynkach, to w tle czai się wiele zdarzeń, które mogą wywrócić założenia dotyczące w miarę spokojnego dyskontowania zmian w amerykańskich stopach procentowych. Kluczowym czynnikiem dla rynków będzie kondycja chińskiej gospodarki. Poza Chinami liczyć się będą brytyjskie referendum unijne, nieco zapomniana sytuacja w Grecji czy wynik wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych.

— Wszystkim się wydaje, że Hillary Clinton wygra z Donaldem Trumpem, ale przecież nawet nie jest pewne, że dostanie nominację Partii Demokratycznej — podkreśla Mariusz Adamiak.

Lokalna specyfika

To, jak w tym kontekście zachowają się instrumenty najważniejsze dla Polaków, zależy w dużej mierze od kursu EUR/USD. Eksperci są zgodni co do tego, że dolar umocni się do końca roku. Przewidywaną skalą umocnienia trochę się jednak różnią. Marcin Kiepas, dyrektor działu analiz polskiego oddziału Admiral Markets, uważa, że kurs EUR/USD będzie zmierzać wyraźnie w kierunku parytetu.

— Zakładam, że dolar nie będzie zyskiwał przez Fed, tylko przez słabość innych czynników. Biorę pod uwagę powrót obaw o Chiny i może nie złe, ale słabe, dane ze strefy euro — wyjaśnia Marcin Kiepas. Jego zdaniem, dolar podrożeje do ponad 4 zł, euro pozostanie w okolicach 4,40 zł, a frank szwajcarski nie powinien przekroczyć 4 zł. Daniel Kostecki uważa, że pokonanie przez dolara granicy 4 zł jest możliwe nawet dość szybko. Przy jednej podwyżce stóp procentowych za oceanem spodziewa się kursu EUR/USD pod koniec roku na poziomie 1,03- -1,04. Według niego, euro kosztowałoby wtedy 4,15-4,20 zł, a frank zaledwie 3,80 zł.

— Jeśli pominiemy ustawę o kredytach frankowych i czynniki zupełnie nieprzewidywalne, przekroczenie przez franka 4 zł jest bardzo trudne. Jest po prostu najniżej oprocentowaną walutą — uzasadnia Daniel Kostecki. Jego zdaniem, WIG20 nie powinien spaść poniżej 1700-1750 pkt.

— Ten poziom będzie broniony w dłuższym horyzoncie czasowym. A jeśli wyjaśnią się sprawy polityczne, w tym kwestia kredytów frankowych, to polska giełda może nawet pójść do góry — uważa Daniel Kostecki. — W przypadku polskiej giełdy, szczególnie dużych spółek, główny wpływ na kursy mają czynniki lokalne, czyli np. opodatkowanie sektora bankowego czy polityka wobec energetyki — wspiera go Ryszard Rusak.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Podpis: Kamil Kosiński

Polecane