FIRMY ULEGŁY CZAROWI ISO

Karol Wieczorek
opublikowano: 1998-10-19 00:00

FIRMY ULEGŁY CZAROWI ISO

System zapewnienia jakości wyselekcjonuje rzetelnych kooperantów

Dla wielu firm uzyskanie certyfikatu ISO jest narzędziem służącym do pokonania konkurencji oraz przepustką na wymagające rynki zagraniczne. Zdarza się jednak, że spółki, które już dostały dokument, po jakimś czasie lekceważą normy i po okresowym audycie tracą certyfikat. Razem z nim swą wiarygodność.

W interesach stale trzeba patrzeć dostawcom na ręce, co nierzadko jest bardzo kosztowne. Niegdyś problem ten próbowano rozwiązać poprzez rozbudowę działów kontroli jakości, których działalność polega na wykrywaniu wad i braków w wyrobach gotowych. Ich celem było niedopuszczenie wadliwych produktów na rynek. Jednak ta metoda okazała się mało skuteczna — dotykała jedynie wierzchołka góry lodowej. Niepowodzenia wynikały przede wszystkim z pominięcia kontroli podstawowego etapu działań, czyli produkcji. Znaleziono jednak na to sposób. W celu zapewnienia pożądanej i stałej jakości powstały normy międzynarodowe. Najpopularniejszym systemem jej zapewnienia są obecnie normy ISO serii 9000.

System zapewnienia jakości według norm ISO z serii 9000 polega na opisaniu wszystkich procedur, jakie są w firmie realizowane i skrupulatnym ich przestrzeganiu. Wypełnianie procedur zapisanych w „Księdze Jakości” ma za zadanie gwarantować powtarzalność wysokiej jakości produktu. Jest to niezmiernie ważne dla klientów, dlatego nie powinno nikogo dziwić, że certyfikat jest przepustką na najbardziej wymagające rynki. System oddziałuje również na zmiany w postawie kooperantów danej firmy.

Papier do wzięcia

Mowa tu oczywiście o sytuacji, gdy decyzja o wdrożeniu systemu zapewnienia jakości wynika z rzeczywistego pragnienia zmian w zarządzaniu. Niestety, wiele przedsiębiorstw w naszym kraju zainteresowanych jest tylko zdobyciem papierka. Takie firmy, zaraz po stworzeniu „Księgi Jakości” i otrzymaniu certyfikatu, zapominają o ideałach przyświecających normom.

— Zdarzyły się przypadki, że kilka certyfikowanych firm, po otrzymaniu certyfikatu zaczęło w mniejszym lub większym stopniu lekceważyć wartość ISO. Niektóre po okresowym audycie, utraciły certyfikaty — mówi Jerzy Zgierski-Strumiłło, agent niemieckiej firmy certyfikującej DQS.

Przygotowanie firmy do uzyskania certyfikatu ISO bywa żmudnym procesem. W wielu przedsiębiorstwach trwa on zaledwie kilka miesięcy, w innych — latami.

Co dwie głowy

Blisko połowa polskich przedsiębiorstw, w celu przygotowania się do audytu certyfikującego, korzysta z pomocy konsultantów. Usługi w tym zakresie prowadzi wiele firm, lecz nie zawsze na wysokim poziomie. Rzetelny konsultant powinien być partnerem przedsiębiorstwa. Doradcy, wdrażając ISO, pomagają poprawić zarządzanie tak, aby stanowiło ono element strategii firmy. Jego pozycja powinna przypominać przewodnika, pomagającego kierownictwu przedsiębiorstwa. Są jednak przeciwnicy takich rozwiązań.

— Firmy zainteresowane wdrożeniem systemu zapewnienia jakości zachęcamy do samodzielnej pracy w drodze do certyfikacji. Wynika to z naszych obserwacji i rozmów ze specjalistami, którzy twierdzą, iż o wiele lepiej udaje się pomyślnie wdrożyć system, gdy w projekt zaangażowana jest duża grupa specjalistów zatrudnionych w danym przedsiębiorstwie — komentuje Andrzej Suliński, zastępca dyrektora Polskiego Centrum Badań i Certyfikacji (PCBC).

W firmach poważnie traktujących certyfikację następuje wiele zmian kadrowych na średnim szczeblu kierowniczym. Gruntowna reorganizacja, dokonywana przy okazji wdrożenia ISO, wynika z nieuzasadnionego oporu kadry kierowniczej wobec nowych metod postępowania. Odbiera ona przemiany systemowe jako podważanie swojej dawnej pozycji.

Idzie lawina

W Polsce działa obecnie około 20 firm zajmujących się certyfikacją, ale tylko nieliczne są członkami międzynarodowych sieci. Tylko certyfikat uzyskany od jednostki będącej członkiem sieci jest, na zasadzie wzajemności, uznawany na całym świecie. Zdarza się jednak, że krajowi producenci starają się o uzyskanie dwóch certyfikatów tej samej normy. Przyczyną są najczęściej wymagania stawiane przez klientów, preferujących certyfikaty pochodzące z własnego kraju.

— Mamy dwa certyfikaty ISO serii 9001. Jeden nadało nam PCBC, natomiast kolejny brytyjska firma BASEC. Posiadanie dwóch certyfikatów wymusili na nas odbiorcy z Wielkiej Brytanii — stwierdza Halina Tomczak, główny specjalista w Fabryce Kabli Ożarów.

Obecnie posiadaniem certyfikatu może się pochwalić około 650 firm. Zdaniem ekspertów liczba ta niebawem znacznie wzrośnie. Do tej pory liderami certyfikacji były przedsiębiorstwa przemysłu ciężkiego, telekomunikacyjnego i chemicznego. Obecnie dołącza do nich branża przetwórcza, tekstylna oraz farmaceutyczna.

BANKI SIĘ WAHAJĄ: Na temat certyfikacji usług bankowych rozmawiałem z przedstawicielami kilku polskich banków zajmujących się obsługą firm. Mimo dużego zainteresowania z ich strony, cała sprawa stanęła w miejscu — mówi Jerzy Zgierski-Strumiłło, agent niemieckiej firmy certyfikującej DQS. fot. Małgorzata Pstrągowska