To wielkość, która nawet super miliarderów, a do nich bez wątpienia zalicza się Amerykanin, może doprowadzić do drżenia serca. Fortuna Zuckerberga wyceniana jest na 86,5 mld USD (dane nie obejmują spadku obserwowanego w handlu elektronicznym), ale jeśli tendencja utrzyma się do zamknięcia czwartkowej sesji na Wall Street stopnieje do poniżej 70 mld co oznaczać będzie spadek z 3 na 6-tą pozycję na liście najbogatszych ludzi świata.

Stało się tak na skutek rozczarowujących wyników, jakie Facebook wypracował w minionym kwartale.
M.in. w skutek skandalu związanego z wyciekiem danych (słynna afera Cambridge Analytica), gigant z kalifornijskiego Menlo Park mógł pochwalić się „jedynie” 42 proc. wzrostem przychodów, które zamknęły się kwotą 13,2 mld USD. Tymczasem analitycy liczyli na… 100 mln więcej. To pierwszy przypadek od 2015 r. kiedy wyniki sprzedaży Facebooka rozminęły się (in minus) z projekcjami analityków.
Zdecydowanie lepiej sytuacja wygląda w przypadku zysku netto, który osiągnął wartość 5,11 mld USD co w przeliczeniu na akcję daje kwotę 1,74 USD. Apetyty specjalistów z Wall Street były nieco niższe i zakładały EPS na poziomie 1,71 USD.
Facebook notował w kwartale zakończonym w czerwcu 2018 r. 1,47 mld aktywnych użytkowników dziennie, wobec oczekiwanych przez analityków 1,48 mld. Podczas gdy baza użytkowników w USA i Kanadzie nie zmieniła się (około 185 mln dziennie), o tyle w Europie zmniejszyła się do 279 mln. Jakby jednak nie patrzeć, w ujęciu globalnym dzienna liczba aktywnych użytkowników wzrosła o 11 proc. w porównaniu z analogicznym okresem 2017 r.
Nie uwzględniając środowego spadku, od początku bieżącego roku majątek szefa Facebooka zwiększył się o 13,7 mld USD.