Przy ul. Pięknej w Warszawie, gdzie mieści się centrala Raiffeisen-Polbanku, trwają ostatnie przygotowania do przyjęcia pierwszych zespołów finansistów, bankowców i prawników, którzy przez najbliższe tygodnie będą prowadzić due diligence. Według naszych informacji, proces rozpocznie się za kilka dni. Na liście dopuszczonych do badania jest już PZU.



Ubezpieczyciel zakończył niedawno podobną kwerendę bilansu Aliora i złożył wiążącą ofertę przejęcia blisko 30 proc. akcji banku, znajdujących się w ręku funduszu Carlo Tassara. Analiza ksiąg przy ul. Pięknej jest wstępem do wyjścia z podobną propozycją do Raiffeisen Bank International (RIB), właściciela Raiffeisen Polbanku, żeby później połączyć go z Aliorem. Ale państwowy gigant będzie miał silnego rywala — zainteresowany jest też, jak to potwierdziliśmy w kilku źródłach, Leszek Czarnecki, który snuje plany inwestycyjne zakrojone na skalę jeszcze większą niż PZU.
Ucieczka do przodu
Ubezpieczyciel chce połączyć Aliora z Raiffeisenem, a potem, być może, również z Bankiem BPH. Z trzech banków powstałaby instytucja o sumie bilansowej 115 mld zł. Leszek Czarnecki również zakończył due diligence Aliora i złożył już ofertę przejęcia pakietu akcji. Na tym nie chce poprzestać, idąc tropem PZU, chce przyjrzeć się Raiffeisenowi, a potem także Bankowi BPH.
Gdyby udało mu się zrealizować mocarstwowe zamierzenia z bankowego i dołączyć trzy przejęte banki do Getinu, to powstałoby imperium o sumie bilansowej 190 mld zł.
Większy na rynku jest już tylko PKO BP. Za ten brawurowy plan konsolidacji polskiego sektora bankowego odpowiada jednak nie tylko wrocławska siedziba Leszka Czarneckiego, ale także Hanower, gdzie siedzibę ma Talanx. A właściwie głównie, bo według naszych informacji to w siedzibie ubezpieczyciela zza Odry, który po przejęciu Warty i TU Europy jest numerem dwa na polskim rynku ubezpieczeniowym, zrodziła się koncepcja bankowego czteropaku.
Z naszych ustaleń wynika, że to właśnie Niemcy przyszli do jednego z najbogatszych Polaków z pomysłem wybrania się na wspólne zakupy w sektorze bankowym. Udział w przedsięwzięciu ma także wziąć japoński gigant ubezpieczeniowy Meiji Yasuda, który od czterech lat współfinansuje międzynarodową ekspansję Talanksa. Do przejmowanych podmiotów wchodzi jako mniejszościowy inwestor finansowy, który nie wtrąca się w bieżące zarządzanie. W takiej roli występuje w Warcie i TU Europie.
— Talanx doszedł do wniosku, że potrzebuje banku w Polsce. Bez niego pozycja TU Europy jako lidera rynku bancassurance jest bardzo zagrożona — mówi osoba zbliżona do niemieckiego ubezpieczyciela. Nie dość, że rynek bankowy się konsoliduje, co powoduje, że zmniejsza się liczba potencjalnych partnerów dla TU Europa, to zmiany regulacyjne zachęcają banki do wchodzenia w stałe związki z ubezpieczycielami. To powoduje, że na rynku bancassurance jest coraz mniej miejsca dla niezależnego dostawcy polis, a przyszłość TU Europy, która obecnie jest związana z Getin Bankiem, nie rysuje się w różowych kolorach.
Jedynym wyjściem jest ucieczka do przodu, czyli zdobycie stałych partnerów bankowych. Pierwszy krok w tym kierunku Niemcy zrobili w ubiegłym roku, kiedy stanęli w szranki o BRE Ubezpieczenia i mające w posagu 10-letnie partnerstwo z mBankiem. Interesowali się także możliwością współpracy z PKO BP. W obu tych przypadkach korzyści były zdecydowanie mniejsze od kosztów i Niemcy powiedzieli pas. Kiedy na horyzoncie pojawiła się możliwość kupienia banku, postanowili skorzystać z okazji.
— Talanx na pewno chce kupić Alior Bank. Mało prawdopodobne jest jednak to, by Niemcy zdecydowali się konsolidować polski sektor bankowy — mówi członek władz jednego z dużych ubezpieczycieli. Talanx odmówił komentarza w sprawie zakupów w polskim sektorze bankowym. — Nie komentujemy pogłosek rynkowych — mówi Martin Schrader z biura prasowego Talanksa.
Wojciech Sury, rzecznik Getin Noble, również nie chce odnosić się do naszych informacji. Nasi rozmówcy twierdzą tymczasem, że dla Leszka Czarneckiego połączenie Getinu z Aliorem, a potem potencjalnie z Raiffeisenem i Bankiem BPH również jest sposobem na ucieczkę do przodu. I to z turbodopalaczem.
Getin jest rynkowym średniakiem, a fuzja z którymś z konkurentów pozwoliłaby mu skokowo powiększyć masę i udziały w rynku. Leszek Czarnecki liczy też, że mariaż z Aliorem, który cieszy się dobrą marką, pozwoliłby na błyskawiczną odmianę nie najlepszego wizerunku jego banku. Na stworzenie bankowego czteropaku właściciel Getinu musiałby dostać od japońsko-niemieckiego partnera około 14 mld zł (w opcji z zakupem 30 proc. akcji Aliora).
— Japończycy mają głęboką kieszeń, to potężna grupa finansowa. Pytanie, czy są zainteresowani pożyczeniem takiej kwoty na konsolidację w Polsce i oddanie kontroli mniejszościowemu akcjonariuszowi. Trzeba przyznać, że plan konsolidacji został dobrze pomyślany przez Leszka Czarneckiego. Widzi on, że biznes bankowy nie idzie mu najlepiej, rynek też tak ocenia, co pokazało IPO Idea Banku. Leszek Czarnecki w ostatnich latach bardzo ostrożnie sondował, czy ktoś nie byłby zainteresowany Getinem, ale w tym momencie jest on niesprzedawalny. Partnerstwo z dużym inwestorem i wspólna konsolidacja kilku banków stwarza możliwość wyjścia z inwestycji — ocenia jeden z bankowców inwestycyjnych, zastrzegając sobie anonimowość.
Listopadowy debiut
Nie udało nam się ustalić, czy Leszek Czarnecki zgłosił już chęć przejrzenia ksiąg Raiffeisena, ale lista nie jest zamknięta, bo także sam proces nie jest prowadzony jak zazwyczaj etapami, lecz ma charakter otwarty. Prace nad IPO prowadzone są równolegle z procesem szukania inwestora strategicznego.
Na giełdę trafi 25 proc., a nie 15 proc. wynikające ze zobowiązań złożonych przez Wiedeń w nadzorze. Przypomnijmy, że kupując trzy lata temu Polbank, Raiffeisen zapewnił KNF, że do połowy 2016 r. wprowadzi na giełdę 15 proc. akcji polskiego banku, a dwa lata później 15 proc. akcji austriackiegow ramach dual listingu. W związku z decyzją Austriaków o wycofaniu się z Polski nadzór już ich na GPW nie wypatruje, ale w zamian zobowiązał do wprowadzenia do obrotu jednej czwartej akcji Raiffeisen Polbanku.
Według naszych informacji, prospekt emisyjny będzie pisany na podstawie wyników za pierwsze półrocze, które zostaną opublikowane w połowie wakacji. Przy pomyślnych wiatrach i jeśli koniunktura giełdowa dopisze, do debiutu może dojść na początku listopada. Osoby zbliżone do transakcji twierdzą, że zainteresowanie akcjami wyraził EBOR. Bank zna już Raiffeisena, gdyż jesienią ubiegłego roku objął 15 proc. jego obligacji z emisji wartej 500 mln zł.
Pakiet papierów nabył wówczas również PZU. Raiffeisen życzyłby sobie, żeby obydwaj inwestorzy zostali jesienią tego roku akcjonariuszami banku. Konkury PZU podobają się w centrali w Wiedniu, a także przyjmowane są z rewerencją przy ul. Pięknej. Piotr Czarnecki, prezes Raiffeisen Polbanku, w wywiadzie dla „Rz” powiedział ostatnio, że PZU byłby dobrym inwestorem dla banku.