Giełdowe filary defensywy

Marek WierciszewskiMarek Wierciszewski
opublikowano: 2012-04-30 00:00

Oto garść rad, jak wyjść na swoje na inwestycjach w akcje, nawet kiedy koniunktura jest kapryśna

Ostatnie tygodnie przypomniały, że na giełdzie nadmierny optymizm może okazać się zgubny.

Po kilku miesiącach bolesnych spadków wielu inwestorów liczyło, że w tym roku będziemy mieli powtórkę wielkiej fali zwyżek z 2009 r. Kto jednak chciał wykorzystać — jak się wydawało — nadchodzące odbicie i postawił na branże najmocniej związane z koniunkturą, srogo się zawiódł. Przykładem są spółki budowlane.

Choć na początku roku były liderami zwyżek, to jednak kolejne tygodnie przyniosły ich akcjonariuszom zimny prysznic. W ubiegły poniedziałek ich notowania znalazły się najniżej od siedmiu lat.

Na czasy słabszej koniunktury znacznie lepsze są bezpieczne inwestycje. Nie tylko na warszawskim parkiecie modne się stało inwestowanie pod dywidendy. Coraz więcej inwestorów rozgląda się też za spółkami defensywnymi. Gdzie szukać spółek odpornych na kryzys? Postanowiliśmy to sprawdzić.

Tańszy znaczy lepszy

— Kandydatów na takie spółki trzeba szukać wśród tych, które dostarczają produkty z niższej półki — podpowiada Paweł Homiński, członek zarządu Noble Funds TFI. Kiedy wszystko drożeje, a płace rosną powoli, konsumenci sięgają po tańsze odpowiedniki produktów, które kupowali do tej pory. Zamiast eleganckich delikatesów częściej wybierają dyskonty czy supermarkety.

Efekty inwestorzy widzą po grubości portfela. Papiery Almy Market są aż o 81 proc. tańsze niż w szczycie hossy z 2007 r. Akcje znacznie bardziej defensywnej Emperii straciły wyraźnie mniej, bo 36 proc. Obronną ręką wyszły też z ostatnich rynkowych zawirowań. Całość strat z sierpniowego krachu notowania odrobiły w… 3 tygodnie.

Dobra pierwszej potrzeby

Wielu konsumentów rezygnuje z części tych wydatków, które nie są niezbędne. Są też jednak takie, bez których obyć się nie da. W czasie wielkiego kryzysu jedyną branżą, w której akcje podrożały, byli producenci zapałek. 80 lat temu trudno było o bardziej niezbędny, a jednocześnie niedrogi produkt. Kto dzisiaj może być następcą branży zapałczanej? Trudno sobie wyobrazić, żeby z powodu wolniejszego wzrostu gospodarczego klientów stracili dostawcy części zamiennych do samochodów, tacy jak InterCars. Najczęściej eksperci wskazują jednak na sektor podstawowych dóbr konsumpcyjnych. Należy do niego szeroko reprezentowany na GPW przemysł spożywczy.

— Ciekawe są papiery producentów słodyczy. Wśród nich defensywnym charakterem wyróżnia się Mieszko, którego oferta znajduje się na niższej półce cenowej. Na Zachodzie za defensywne przyjęło się uważać browary. Szkoda, że u nas praktycznie nie da się zainwestować w akcje Żywca — zauważa Paweł Homiński. Alfred Adamiec, doradca inwestycyjny, radzi zwrócić uwagę na akcje spółek użyteczności publicznej i telekomunikacyjnych. Popyt na ich usługi spada w okresie gospodarczego spowolnienia jedynie w niewielkim stopniu. Mogą przerzucić na klientów koszty inflacji. To nie tylko teoria. Najlepszym przykładem jest Netia. Notowania telekomu znalazły się niedawno najwyżej od ponad 10 lat. Jeżeli jednak nie wgryziemy się w sytuację każdej konkretnej spółki, jej przynależność do defensywnego sektora może okazać się złudna.

Uwaga na pułapki

— Jeżeli spółka przesadziła z inwestycjami, to przynależność do bezpiecznej branży nie uchroni jej przed wahaniami notowań — ostrzega Alfred Adamiec. Dlatego przy wyborze spółek na tak kapryśnym rynku jak ostatnio warto postawić na mocną selekcję. Utarte schematy mogą się nie sprawdzać w czasie kryzysu.

Przykładem jest branża energetyczna. Indeks WIG-Energia spadł do poziomu najniższego od siedmiu miesięcy, bo na notowaniachciąży perspektywa sięgnięcia po kapitał na inwestycje.

— Polski sektor energetyczny wcale nie jest defensywny. Tylko spółki zajmujące się samą dystrybucją energii mogą za takie uchodzić. Jednak w naszych warunkach nawet dystrybutorzy inwestują w budowę mocy produkcyjnych — zauważa Paweł Homiński. Podobną pułapką mogły okazać się spółki związane z branżą farmaceutyczną.

Jak podkreśla Marek Juraś, szef analityków UniCredit, popyt na leki jest luźno powiązany ze wzrostem PKB. Jeżeli jednak ktoś zdecydował się na akcje dystrybutorów leków, mógł się na nich sparzyć. To kwestia wysokiego zadłużenia tej grupy spółek.

Zdarzają się także odwrotne sytuacje. Spółki defensywne można znaleźć wśród przedstawicieli branż uważanych za mocno powiązane ze wzrostem gospodarczym.

Alfred Adamiec zwraca uwagę, że spółki budowlane specjalizujące się w pracach na rzecz sektora energetycznego mają znacznie lepsze perspektywy niż pozostałe przedsiębiorstwa z branży. Wszystko dzięki zapowiadanym projektom infrastrukturalnym w sektorze energetycznym. Wśród spółek przemysłowych dobrze przygotowany na słabą koniunkturę jest np. Apator, producent urządzeń pomiarowych.

— Trudno oczekiwać, żeby popyt na produkowane przez spółkę liczniki podlegał znacznym wahaniom. Dostawcy urządzeń dla stabilnych sektorów nie powinni odczuć kryzysu — ocenia Paweł Homiński.