Jesień w branży IT będzie gorąca. Na przełom III i IV kw. zaplanowane jest otwarcie ofert w megaprzetargu ZUS na utrzymanie Kompleksowego Systemu Informatycznego (KSI). Faworytem jest Asseco Poland, które obecnie utrzymuje system i jest następcą prawnym jego twórcy — Prokomu. W poprzednim konkursie, rozstrzygniętym w 2013 r., jako jedyne złożyło ofertę. Tym razem do składania ofert ZUS zaprosił także Comarch oraz dwa konsorcja: Atosa i Enterprise Services Polska (ESP — dawne HP) z Capgemini. Choć potencjalnych wykonawców jest czterech, w zgodnej ocenie rynku ostateczne starcie rozegra się prawdopodobnie między dwiema największymi krajowymi firmami IT — Asseco i Comarchem.

Konkurent z bagażem
O tym, że tym razem Asseco może liczyć na poważną konkurencję ze strony Comarchu, mówiło się w ZUS już od jakiegoś czasu. Potwierdza to Krzysztof Dyki, nowy wiceprezes zakładu ds. IT.
— Comarch ma doświadczenie w przejmowaniu dużych systemów w sektorze publicznym, rozwijanych i utrzymywanych wcześniej przez innych wykonawców — mówi Krzysztof Dyki.
W 2013 r. krakowska firma przejęła od Asseco utrzymanie systemów OFSA w ARiMR. Początkowo miała problemy z realizacją zlecenia — agencja nałożyła nawet na spółkę karę za niedotrzymanie parametrów tzw. SLA, czyli gwarantowanego poziomu świadczenia usług. Comarch poszedł do sądu, spór nie został jeszcze rozstrzygnięty, ale po początkowych kłopotach sytuacja się ustabilizowała i krakowska spółka utrzymuje system do dziś. Dobre słowo należy się też Asseco.
— Dostrzegamy i doceniamy rolę obecnego wykonawcy umowy utrzymaniowej, jego wkład w budowę i rozwój systemu. Powinniśmy być dumni z tak rozległego i stabilnego polskiego systemu informatycznego, który nigdy poważnie nie zwiódł. Dostrzegamy jednak również potencjał innych wykonawców, którzy przystąpili do przetargu — mówi Krzysztof Dyki.
Comarch nie kryje apetytu na kontrakt z ZUS.
— Mamy doświadczenie w przejmowaniu dużych systemów IT — wiemy, z jakimi problemami się to wiąże i jak można ograniczyć ryzyko. Na pewno złożymy odpowiedzialną ofertę — widzimy duże szanse na sukces — mówi Paweł Prokop, wiceprezes Comarchu odpowiedzialny za sektor publiczny. Kogo Asseco uważa za najgroźniejszego rywala? Tadeusz Dyrga, wiceprezes Asseco Poland odpowiedzialny za piony ubezpieczeń społecznych, wymienia konsorcjum ESP/Capgemini, które ma blisko czteroletnie doświadczenie z realizacji umowy ramowej na rozwój KSI. Podkreśla jednak, że specyfikacja przetargowa — po zmianach wprowadzonych na żądanie oferentów — powoduje, że znajomość KSI i doświadczenie wynikające z realizacji kontraktów dla ZUS nie mają większego znaczenia, ale nawet dodatkowo obciążają oferenta.
— Najgroźniejszymi konkurentami w tego typu przetargach są firmy, które nie realizowały takich projektów i mają ograniczoną wiedzę na temat przedmiotu zamówienia. Nie wiedzą m.in., jakie kompetencje z zakresu ubezpieczeń społecznych są konieczne do realizacji umowy. Kompetencje techniczne mogą nie wystarczyć do realizacji celów, stawianych KSI, a mając ograniczoną wiedzę co do istoty zobowiązań, można złożyć praktycznie dowolną ofertę — mówi Tadeusz Dyrga.
Spośród wykonawców zaproszonych do składania ofert tylko Comarch nie pracował dotychczas bezpośrednio przy KSI. Asseco do utrzymania systemu angażuje około 250 specjalistów. Gdyby straciło kontrakt, zostałoby z dużym zespołem informatyków. Nie chce go jednak realizować poniżej progu rentowności. Jak deklarowało wcześniej, nie zamierza startować w przetargu za wszelką cenę.
— Ta deklaracja oznacza, że przygotowujemy ofertę na bazie rzetelnie policzonych kosztów skutecznej realizacji umowy, z uwzględnieniem znacznie szerszego niż dotychczas zakresu zobowiązań. Wymaga to zaangażowania 250-300 osób o unikatowych kompetencjach w zakresie usług IT i procesów biznesowych ZUS. Z SIWZ wynika, że zamawiający zamierza przeznaczyć na utrzymanie KSI kwotę o blisko 40 proc. niższą niż wartość obecnej umowy — niestety, nie udało się ustalić, na jakiej podstawie — mówi wiceprezes Asseco. Konsorcjum ESP/Capgemini, które już pracowało przy KSI, oprotestowało budżet, określając go jako „znacząco niedoszacowany”, a nawet „nierealny”. W odwołaniu domagało się zwiększenia kwoty do 775 mln zł brutto.
— Jest to kwota, która uwzględnia realne koszty związane z zakresem prac, jakiego oczekuje ZUS — mówi Tadeusz Dyrga. ZUS oszacował budżet zamówienia na 374 mln zł. Poprzednia umowa opiewała na 600 mln zł. Twierdzi jednak, że w tym kontrakcie cena nie jest najważniejsza.
— Nowa umowa utrzymaniowa będzie się różniła od obecnej, dlatego budżety nie są bezpośrednio porównywalne. Spodziewam się, że dzięki zapewnieniu realnej i większej konkurencyjności cena będzie korzystna dla ZUS i wyznaczy nowy standard finansowy umowy utrzymaniowej KSI. Należy jednak pamiętać, że kluczowa jest ciągłość i prawidłowość działania KSI — mówi Krzysztof Dyki.
Operacja bez precedensu
Przedstawiciele branży IT zwracają uwagę, że na polskim rynku nie było jeszcze przejęcia utrzymania tak dużego, złożonego systemu, w dodatku newralgicznego dla państwa. Ryzyko jest adekwatne do skali przedsięwzięcia. Dlatego ZUS powołuje zespół ekspercki, który będzie dla niego pracował w okresie przejściowym, i rozpoczął przygotowania do przetargu na inżyniera kontraktu. Ich zadaniem będzie aktywny nadzór i zarządzanie problemami, które wystąpią podczas rocznego okresu przejęcia usługi utrzymania.
— Musimy być gotowi na skrajny wariant — ewentualne niepowodzenie procesu przejęcia. Dlatego tworzymy mapę ryzyka i procedury pozwalające zachować ciągłość działania KSI niezależnie od sytuacji — mówi Krzysztof Dyki.
Ewentualne przejęcie będzie wyzwaniem dla nowego wykonawcy nie tylko w sferze technicznej, ale również dlatego, że w okresie przejściowym będzie pracował… za darmo. Niepowodzenie byłoby więc dużym problemem nie tylko dla ZUS, ale też dla firmy narażonej dodatkowo na wysokie kary umowne. — Roczny okres przejściowy to wyzwanie dla nowego wykonawcy — w tym czasie angażuje zasoby i ponosi koszty bez żadnych wpływów. To inwestycja, na którą stać tylko firmy o odpowiednim potencjale finansowym i doświadczeniu projektowym. Błędy popełnione na etapie przygotowania oferty będą bardzo kosztowne — mówi Paweł Prokop. W lepszej sytuacji jest Asseco, które nawet jeśli przegra, otrzyma wynagrodzenie w okresie przejściowym. Ponadto spółka negocjowałaby z wolnej ręki stawkę za przedłużenie utrzymania KSI, gdyż obecna umowa kończy się w czerwcu 2018 r. Rzeszowska firma nie jest jednak zainteresowana takim scenariuszem.
— Asseco nie zależy na kolejnym aneksie do umowy, tylko na szybkim rozstrzygnięciu postępowania na podstawie obiektywnych kryteriów merytorycznych i wyborze wykonawcy, który jest w stanie zapewnić ciągłość działania KSI, a nie tylko złożyć najtańszą ofertę — mówi Tadeusz Dyrga.
OKIEM ANALITYKÓW
Zwycięstwo Asseco to scenariusz bazowy
SOBIESŁAW PAJĄK, analityk DM BOŚ
Jeśli Asseco wygra, to mamy status quo. Nie przełoży się to na kurs ani Asseco, ani Comarchu. Firma z Rzeszowa jest faworytem i rynek zakłada taki scenariusz. Oczywiście będzie się to wiązało z mniejszym budżetem projektu i mniejszą rentownością dla spółki. Wygrana Comarchu byłaby sporą niespodzianką, która przełożyłaby się pozytywnie na notowania Comarchu i negatywnie — Asseco, przynajmniej krótkoterminowo. Trudno przewidywać, co będzie w dłuższym terminie. To duży kontrakt, który wiąże się z dużym ryzykiem — wyższym dla pretendentów niż dla Asseco, które od kilkunastu lat pracuje przy KSI i jako jedyne dobrze zna ten system. Utrata kontraktu przez spółkę byłaby przykrą niespodzianką, oznaczającą znaczne uszczuplenie wyniku spółki matki, która — jak się wydaje — nadal ma bardzo przyzwoitą marżę.
Wygrana Comarchu wydźwignęłaby kurs
KONRAD KSIĘŻOPOLSKI, analityk Haitong Banku
Wygrana Comarchu w przetargu na utrzymanie KSI ZUS byłaby pozytywną niespodzianką, która w krótkim okresie na pewno miałaby silne przełożenie na kurs. Nie spodziewam się, żeby pierwszy rok przejmowania kontraktu i koszty z tym związane miały znaczący negatywny wpływ na rentowność, gdyż ostatnio Comarch — mimo słabego segmentu publicznego — mocno zwiększył zatrudnienie. Część pracowników zapoznaje się z kodami do KSI ZUS, żeby móc odpowiednio wycenić kontrakt i przygotować się do przejęcia. W przypadku Asseco mogłoby się to przełożyć na wyraźną negatywną reakcję rynku. Przegrana oznaczałaby zapewne redukcję ponad 200-osobowego zespołu pracującego przy kontrakcie oraz spadek wyników spółki matki. Po wygranej Asecco nie należy się spodziewać wzrostu kursu, bo jest to scenariusz bazowy, przyjmowany przez analityków w modelach. Nie będzie też przeceny Comarchu. Asseco musiałoby zapewne zrezygnować z części marży, bo postępowanie jest bardziej konkurencyjne niż poprzednie. Znajdzie to odzwierciedlenie w wynikach spółki matki.