Wyceniana na GPW na ponad 200 mln zł Grupa Kapitałowa Immobile (GKI) od lat działa w różnych sektorach, m.in. przemyśle i budownictwie. W ostatnim czasie dołożyła kolejne. Na bazie przejętej sieci sklepów Quiosque konsoliduje branżę modową (w maju zainwestowała w Laurellę) i chce wkrótce przekroczyć w tym segmencie 200 mln zł przychodów. Poprzez spółkę Focus Hotels zaczęła natomiast przejmować w gastronomii. Liczy, że ten biznes już w tym roku wyraźnie dołoży się do sprzedaży, a w przyszłym także do wyniku.
– Mamy pięć restauracji poza hotelami: Niewinni Czarodzieje 44 w Warszawie, Piwna 47 w Gdańsku oraz Cesky Port, La Rosa i Gdańska 14 w Bydgoszczy. Odpowiadają za ok. 6 proc. przychodów spółki. Chcemy, by w tym roku udział wzrósł do ok. 10 proc., a w ciągu kilku lat do kilkudziesięciu. Widzimy możliwość rozwinięcia biznesu gastronomicznego do skali hotelowego, który z roku na rok też ma rosnąć – mówi Łukasz Płoszyński, wiceprezes Focus Hotels.
W przedpandemicznym 2019 r. przychody spółki hotelarskiej wyniosły 65,7 mln zł, a wynik operacyjny 10,7 mln zł. W 2022 r. te wartości mniej więcej się podwoiły - odpowiednio do 138 i 18,8 mln zł, a sprzedaż w pierwszej połowie 2023 r. wzrosła szacunkowo z 55,2 do 78,5 mln zł.
Tyle wyniosły przychody GK Immobile w 2022 roku…
…a tyle zysk operacyjny.
Pierwszy chętny do konsolidacji
Gdy rynek hotelowy zatrzymał się w związku z lockdownem, Focus szukał nowych możliwości utrzymania szybkiego wzrostu. Zainteresował się gastronomią, bo już miał kompetencje w tym obszarze – zwłaszcza w organizacji zakupów i kuchni – a wielu restauratorów wpadło w kłopoty z płynnością.
– Wytypowaliśmy cele do przejęcia. Na początku restauracji o odpowiedniej lokalizacji i skali było ok. 2 tys., teraz zostało kilkaset. Wielu restauratorów jest zaskoczonych naszą propozycją. Jeśli ktoś odmawia, zostawiamy do siebie kontakt i szukamy dalej – mówi Łukasz Płoszyński.
Polski rynek jest bardzo rozdrobniony, działa na nim - według danych GUS - ponad 70 tys. restauracji i innych punktów gastronomicznych. Wśród największych graczy są McDonald’s mający ponad 500 lokali oraz notowany na GPW AmRest, operator KFC, Starbucksa i Pizza Hut (prowadzi w Polsce ponad 600 restauracji). Pod względem liczebności dominują jednak niezależne lokale i nieduże sieci, dlatego niektórzy przedstawiciele branży już od dłuższego czasu mówią o potrzebie konsolidacji. Z powodu dużego rozdrobnienia chętnych jednak brakuje
– Polski rynek gastronomiczny jest szalenie konkurencyjny. Jest kilka większych sieci, a w ostatnim czasie lokali szuka sporo ukraińskich przedsiębiorców. Przejmując restauracje, nie musieliśmy jednak z nikim się licytować i nie planujemy tego robić – twierdzi wiceprezes Focus Hotels.
W planach dziesiątki restauracji
Firma szuka restauracji przede wszystkim w dużych miastach, najlepiej tam, gdzie ma hotele, bo ułatwia jej to zarządzanie. Spośród miejscowości turystycznych interesują ją tylko topowe, jak Sopot, Świnoujście czy Zakopane. Potencjał przychodowy lokalu musi wynosić przynajmniej 3-6 mln zł rocznie. Za najefektywniejszy model Focus uznaje przejmowanie restauracji, ale będzie je też tworzył od zera, jeśli reanimacja nie będzie miała sensu albo zauważy białą plamę.
– Na razie wprowadziliśmy jedną własną markę - Cesky Port w Bydgoszczy. Przed przejęciem lokal oferujący kuchnię śródziemnomorską radził sobie fatalnie, a doszliśmy do wniosku, że w mieście brakuje restauracji z czeskim menu uzupełnionym o polskie specjały. Zawsze najlepiej być pierwszym i w tym przypadku się to sprawdziło – w weekendy brakuje nam stolików. Planujemy wprowadzenie tego konceptu do innych miast – lokalizację w mieście podobnej wielkości co Bydgoszcz już negocjujemy. Pracujemy też nad kolejnymi markami – mówi Łukasz Płoszyński.
Firma zamierza jak najszybciej powiększyć skalę do kilkunastu lokali, a w najbliższych latach do kilkudziesięciu.
– Ważne, żebyśmy na tym zarabiali. Dotychczas wszystkie prowadzone przez nas projekty okazywały się trafne i wierzymy, że tak będzie i w tym przypadku. Jeszcze nie wszystkie restauracje są rentowne, jednak liczyliśmy się z tym. Koszty prowadzenia działalności – czynszu, pracy, produktów itd. – prawie podwoiły się rok do roku, a ceny dań nie poszły w górę o 100 proc. Ponadto odczuwamy spadającą konsumpcję: część konsumentów zrezygnowała z restauracji, a pozostali wydają mniej – podsumowuje menedżer.
Sieć Focus Hotels weszła w gastronomię w wyjątkowo trudnym okresie. Co prawda wciąż większość Polaków (57 proc.) deklaruje, że przynajmniej raz w roku korzysta z restauracji, ale średnia liczba odwiedzin spadła z 4,2 do 2,4 – wynika z danych Panelu Gospodarstw Domowych GfK Polonia za 2022 r. 9-procentowy wzrost wartości rynku, do 31,3 mld zł, wynikał przede wszystkim ze wzrostu cen - przy czym obroty są wciąż o 15 proc. mniejsze niż w 2019 r.
– Przez ostatnie lata – w obliczu pandemii i rosnących kosztów – rynek skurczył się pod względem liczby lokali do poziomu z 2010 r. Niestety cały czas mamy do czynienia z wysoką inflacją oraz słabymi nastrojami konsumenckimi. Ze względu na kurczące się budżety Polacy nadal ograniczają część przyjemności, w tym korzystanie z usług gastronomii – komentuje Szymon Mordasiewicz, dyrektor komercyjny Panelu Gospodarstw Domowych GfK Polonia.
Hotelowa ekspansja Focusa odżywa
W podstawowym biznesie Focus też jest na fali wzrostowej. Pandemia koronawirusa okazała się dla niego okresem wyjątkowo szybkiego rozwoju. Przed nią miał 10 hoteli i prawie 1 tys. pokoi, a po pięciu otwarciach przekroczył 1,5 tys. miejsc noclegowych.
Najpierw firma przejęła hotel w Elblągu, obecnie czterogwiazdkowy, i uruchomiła Grand Focus w Szczecinie, tej samej klasy. Kolejny był Focus Hotel Premium Conference & Spa w Lublinie (4 gwiazdki) z jedną z największych w województwie powierzchni konferencyjnych pod 500-osobowe imprezy. Natomiast w 2022 r. sieć otworzyła czterogwiazdkowe hotele pod marką Focus Premium w Warszawie i Bydgoszczy, gdzie zaadaptowała dawną siedzibę spółki z grupy, Projprzemu Budownictwo.
– Za nami trudny okres, ponieważ banki najpierw w ogóle nie chciały kredytować budowy hoteli, a następnie zwiększyły oczekiwania dotyczące wkładu własnego z mniej więcej 30 do 50 proc. Równocześnie wzrosły koszty finansowania, więc inwestycje się zatrzymały. Od tego roku widzimy jednak ożywienie na rynku, mamy mocno zaawansowane trzy projekty w dużych polskich miastach. Bardzo chcielibyśmy wejść do Wrocławia i Krakowa – na silne, choć konkurencyjne rynki hotelowe. Widzimy też miejsce na kolejne obiekty w Trójmieście i Warszawie – mówi Łukasz Płoszyński.