Z powodu oporu polityków i związków zawodowych Grecja uzyskała od 2010 roku 3 mld euro z prywatyzacji, co stanowi jedynie nikłą część zakładanych 50 mld euro.
Plany sprzedaży portów, wstrzymane po przejęciu władzy na początku ubiegłego roku przez lewicowy rząd, zostały reaktywowane po podpisaniu latem 2015 r. trzeciej transzy pomocy z Zachodu w wysokości 86 mld euro.
Greckie władze w ubiegłym miesiącu oznajmiły, że największe szanse na 67 procent udziałów w porcie w Pireusie ma chińskie przedsiębiorstwo transportowe COSCO, które ma już udziały w tym porcie.
Jednak sprzedaży portu sprzeciwiają się dokerzy, którzy obawiają się utraty miejsc pracy. W proteście przed bramą portową zebrało się we wtorek 500 dokerów.
"Obawiam się, że stracę pracę. Dlaczego nowy właściciel miałby mnie zatrzymać, a nie zatrudnić dwóch młodszych pracowników, którym zapłaci połowę tego, co mnie?" - pytał 56-letni Wasilis Argyris.
Rząd twierdzi, że nie sprzedaje portu, a jedynie leasinguje jego urządzenia na 40 lat, co ma przynieść krajowi znaczące korzyści.
Grecja chce też sprzedać 67 procent udziałów w porcie w Salonikach, który jest największym portem w kraju.
Greccy dokerzy strajkują z powodu planów sprzedaży portów
Greccy dokerzy rozpoczęli we wtorek dwudniowy strajk w proteście przeciwko sprzedaży dwóch największych portów, co zostało ustalone z wierzycielami Grecji. Pozwoliło to uruchomić kolejny pakiet pomocowy dla Aten.