Niedzielne referendum w Grecji nikogo do niczego nie zobowiązuje ani nie oznacza, że Grecja wyjdzie ze strefy euro.

— Z referendum związana była duża dawka emocji i media się nim ekscytowały, ale jego wynik niespecjalnie coś zmienia. Pokazuje tylko, że greckie społeczeństwo jest raczej za kursem konfrontacyjnym względem Unii Europejskiej. Pytanie tylko, czy Grecja ma jakiś plan B — komentuje Marcin Mrowiec, główny ekonomista Banku Pekao.
Formalnie kluczową datą będzie 20 lipca, kiedy Grecja ma spłacić 3,5 mld EUR pożyczki wobec Europejskiego Banku Centralnego (EBC) i 750 mln odsetek. Hellada prawdopodobnie pieniędzy tych nie ma. To oznacza, ze EBC odetnie greckie banki od płynnościowej kroplówki, a to wymusi wprowadzenie w Grecji jakiejś alternatywnej do euro waluty. Zdaniem ekonomistów, sytuacja wyklaruje się jednak wcześniej.
— Jeżeli będzie chęć porozumienia, to prawdopodobnie wcześniej będzie to wiadome — zaznacza Grzegorz Maliszewski z Banku Millennium.
Kluczowe godziny
Prawdopodobnie już po poniedziałkowych i wtorkowych spotkaniach unijnych liderów i EBC sytuacja zacznie się klarować.
— Nie spodziewałbym się jakiegokolwiek porozumienia, ale wskazania kierunku, w którym sytuacja się rozwinie. Te dni są kluczowe dla poznania stanowiska Eurogrupy, którego na razie nie znamy. Wiemy, że Grecja chce rozmawiać, ale jej kluczowym żądaniem jest umorzenie części zadłużenia — mówi Grzegorz Maliszewski.
— Nawet analiza Międzynarodowego Funduszu Walutowego pokazuje, że umorzenie części długu będzie konieczne — zaznacza Maciej Reluga, główny ekonomista Banku Zachodniego WBK.
Jego zdaniem, można sobie wyobrazić sytuację, w której strefa euro i Grecja dojdą do tymczasowego porozumienia dotyczącego finansowania w zamian za reformy.
— Nie mówię o zaciskaniu pasa i cięciu długu publicznego, tylko o reformach strukturalnych. Potem uzgodni się kolejną transzę finansowania za kolejne reformy. I sytuacja będzie sie tak dalej klarować. Krok po kroku, coś za coś — tłumaczy Maciej Reluga.
Za, a nawet przeciw
Zdaniem ekonomistów, strony negocjacji mają argumenty za utrzymaniem twardego stanowiska, ale mają też słabe punkty, które mogą się przyczynić do otwarcia na argumenty drugiej strony. Zdaniem Grzegorza Maliszewskiego, w strefie euro maleje skłonność do dalszego finansowania Grecji. Ale szalę mogą przeważyć czynniki niezwiązane bezpośrednio z kwestiami finansowymi.
— Z ekonomicznego punktu widzenia coraz bardziej uzasadnione byłoby przejście Grecji na własną walutę i odzyskanie konkurencyjności, ale czynniki polityczne na linii UE-Rosja i UE-Chiny też nie pozostają bez znaczenia i mogą decydować o ustępstwach wobec Grecji — dodaje Grzegorz Maliszewski. Według Marcina Mrowca, Grecy powinni jasno określić swoje stanowisko — czy chcą zostać w strefie euro, czy ją opuścić. Pozycja negocjacyjna greckiego rządu umocniła się w wyniku referendum tylko werbalnie. Pieniądze w greckich bankach mogą się bowiem skończyć w każdej chwili.
— Średnioterminowo pojawia się pytanie o trwałość układu rządowego w Grecji. Czy rząd przetrwa, jeśli skończą się pieniądze w bankach, czy będą nowe wybory. A jeśli będą, to jaki rząd się pojawi — pyta Marcin Mrowiec. Jego zdaniem, wyjście Grecji ze strefy euro zwiększyłoby konkurencyjność tamtejszej gospodarki. Koszt mógłby być jednak wysoki.
— Pewne reformy dokonałyby się niejako automatycznie — Grecy w wyniku posiadania nowej, zdewaluowanej waluty, od razu staliby się bardziej konkurencyjni cenowo. Po stronie kosztów mielibyśmy znaczne zubożenie społeczeństwa, bankructwo sektora bankowego i części firm — mówi Marcin Mrowiec.
KOMENTARZE
AKCJE
ADAM ŁUKOJĆ zarządzający w Skarbcu TFI
Czas skończyć nerwówkę
Najważniejsze jest jakiekolwiek rozstrzygnięcie. Jego brak powoduje, że inwestorzy reagują bardzo nerwowo. Tydzień temu doświadczyliśmy bardzo negatywnej reakcji na wieści o referendum. Gdy już wiemy, że zostało ono przez strefę euro przegrane, tak nerwowej reakcji już nie mamy. Jeśli Grecja zostanie w strefie euro, uczestnicy rynku odetchną z ulgą i doczekamy się zwyżek na giełdach. Jeśli natomiast Grecja strefę euro opuści, to reakcja giełd będzie oczywiście negatywna, ale nie spodziewałbym się załamania, bo już mieliśmy dość wyraźne spadki. W ciągu kilku tygodni po opuszczeniu strefy euro przez Grecję możliwe byłoby nawet odbicie. Decyzja o wyjściu tego kraju ze strefy euro nie pociąga bowiem za sobą ryzyka systemowego i nic, albo niewiele, zmienia w wynikach polskich spółek lub zagranicznych, z którymi polskie współpracują.
SUROWCE
ANDRZEJ KIEDROWICZ Easy Forex
Miedź kontra złoto
Ropa, gaz ziemny i miedź — to surowce, które powinny tracić najbardziej na realizacji negatywnego scenariusza w Grecji. „Nie” w referendum o niczym jednak nie przesądza. Kluczową datą będzie 20 lipca, kiedy przypada termin spłaty transzy pożyczki w Europejskim Banku Centralnym. Jeżeli do tego czasu nie będzie porozumienia, na rynkach surowcowych można spodziewać się zwielokrotnionej reakcji. W negatywnym scenariuszu najbardziej tracić powinny surowce wrażliwe na koniunkturę gospodarczą — ropa naftowa, miedź i gaz ziemny. W negatywnym scenariuszu złoto jako bezpieczna lokata powinno sobie radzić dobrze. Jednak jego zwyżki będą maskowane przez siłę dolara, który także jest uważany za bezpieczną przystań.
OBLIGACJE
JAKUB BOROWSKI główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska
Nie ma punktu odniesienia
Jeśli Grecja wyszłaby ze strefy euro, to oczywiście w sposób dość burzliwy, w krótkim terminie prowadzący do wzrostu awersji do ryzyka i tym samym zwiększającym rentowność obligacji. Nastałaby nie tylko wyprzedaż polskich obligacji, ale państw całego regionu i znaczący wzrost rentowności — szacuję go na kilkadziesiąt pkt. bazowych. Dokładniej trudno prognozować, bo nie ma żadnych punktów odniesienia. Sądzę przy tym, że po grexicie działania związane z ochroną strefy euro by wzrosły, byłaby to więc sytuacja przejściowa. Podwyższona rentowność powinna utrzymywać się kilka tygodni. Pozostanie Grecji w strefie euro wiązałoby się natomiast z poprawą nastrojów i zmniejszeniem rentowności, które jednak w ostatnim czasie wzrosły dość wyraźnie. Ważne jednak, by strony się nie tylko porozumiały, ale by porozumienie zostało odebrane jako trwałe.
WALUTY
MAREK ROGALSKI
DM BOŚ
4,6 zł za euro w czarnym scenariuszu
Pomijając to, co dzieje się w Grecji, złoty wygląda tak, jakby miał się zaraz umacniać. Przy założeniu porozumienia euro kosztowałoby poniżej 4,01 zł, a nie 4,23-4,25 zł. W przypadku wyjścia Grecji ze strefy euro wszystko będzie zależało od tego, jak szybko się to odbędzie i jakie będą koszty tej operacji. Nie sądzę jednak, żeby euro kosztowało więcej niż 4,40 zł. Ministerstwo Finansów ma pewne możliwości walki ze spekulantami. Największym beneficjentem wyjścia Grecji ze strefy euro byłby dolar. Przy założeniu chaotycznego opuszczania przez Helladę strefy euro i konieczności działań stabilizacyjnych ze strony EBC jego kurs mógłby sięgnąć 4,60 zł. Frank szwajcarski jest dużą zagadką. Wiele zależy do działań Banku Szwajcarii, ale przyjąłbym kurs na poziomie 4,40 zł.