Jakub Moder, Jan Bednarek, Bartosz Bereszyński, Tomasz Kędziora, Tymoteusz Puchacz i Krystian Bielik – to nie lista zawodników powołanych na kolejny mecz reprezentacji Polski. Znani piłkarze poza grą na europejskich boiskach są też inwestorami spółki growej Triple Espresso. W jej akcjonariacie znajdziemy też masę innych nazwisk kojarzonych ze światem piłki nożnej, jak Marcin i Michał Żewłakow, Michał Kucharczyk czy Vadis Odjidja-Ofoe. Nie bez kozery część z nich to byli zawodnicy warszawskiej Legii….
Trio z Łazienkowskiej
Na czele Triple Espresso stoi Jakub Szumielewicz, który był wiceprezesem stołecznego klubu, kiedy jego udziałowcem i prezesem był prawnik Bogusław Leśnodorski, czyli drugi ze współzałożycieli spółki. W zarządzie i gronie założycielskim jest też Dominik Ebebenge, który był kierownikiem do spraw rozwoju sportowego warszawskiego klubu.
- Przez wiele lat byłem zawodowo związany z Legią. Gdy w 2017 r. w wyniku zmian właścicielskich rozstałem się z klubem, szukałem innych obszarów aktywności, w której mógłbym wykorzystać swoją wiedzę i kontakty. W tamtym czasie duże zainteresowanie wzbudzał gamedev. Na bazie szerokiego pola doświadczeń sportowych postanowiłem zaangażować się w e-sport, a po rozpoznaniu potencjału kryjącego się w grach sportowych – właśnie w obszar ich produkcji – mówi Jakub Szumielewicz, prezes i współzałożyciel Triple Espresso.
- Ja przeszedłem podobną drogę, tzn. byłem zawodowo związany z Legią do czasu zmian właścicielskich. Odpowiadałem tam za wiele spraw organizacyjnych i po odejściu szukałem sposobu na wykorzystanie mojego doświadczenia – tłumaczy Dominik Ebebenge, wiceprezes i współzałożyciel Triple Espresso.
Założyciele Triple Espresso zidentyfikowali lukę na rynku gier piłkarskich, którą postanowili zagospodarować.
- Tytuły piłkarskie zamykają się praktycznie w dwóch perspektywach – „FC” [serii znanej dawniej jako „FIFA" - red.] i „Football Managera”. My uważamy, że piłka nożna zasługuje na znacznie więcej. Do tej pory nie został opisany świat wydarzeń, które dzieją się przed pierwszym gwizdkiem meczowym. To sprawiło, że zaczęliśmy ten temat analizować pod kątem potencjału sprzedażowego, szans na zbudowanie produktu w relacji z klubami i tego, czy to w ogóle ma sens – mówi Jakub Szumielewicz.
Wskazuje, że nikt do tej pory nie zrobił gry strategicznej z piłką jako tematem przewodnim.
- Dostrzegliśmy w tym ogromną szansę nie tylko na sukces rynkowy, ale także na stworzenie czegoś nowatorskiego, co mogłoby stanowić polski wkład w globalny gamedev. Dlatego też podjęliśmy decyzję o rozpoczęciu poważnych prac deweloperskich oraz o zainwestowaniu w ten projekt własnych pieniędzy – mówi prezes.
Gra z rozmachem
Triple Espresso pracuje nad grą „Copa City”, w której gracz wciela się nie w trenera czy zawodnika, ale w organizatora piłkarskich wydarzeń. W dniu premiery gracze będą mogli korzystać z sześciu światowej klasy klubów piłkarskich i trzech stadionów.
- Umowy licencyjne, które mamy zawarte z klubami, czynią z nich partnerów całego przedsięwzięcia, biorących na siebie istotny ciężar promowania naszej wspólnej produkcji – przede wszystkim w swoich kanałach mediów społecznościowych, w których osiągają niebotyczne zasięgi wśród bardzo zaangażowanych społeczności. Pozwoli nam to m.in. szybko zbudować rozpoznawalność marki „Copa City” oraz zwalidować ją w oczach graczy na całym świecie – twierdzi Dominik Ebebenge.
Jak informuje, gra jest obecnie w pełni grywalna, a za kilka dni ma trafić do kolejnych testów. W najbliższych tygodniach zostanie ogłoszona data premiery. Tytuł ma trafić jednocześnie na PC, Xboxa i Play Station. Przed premierą spółka rozważa publikację dema. Obecnie nad tytułem pracuje 70 osób, z czego około 40 osób przy produkcji.
- Budżet produkcyjny to ok. 20 mln zł, a na marketing może trafić drugie tyle, w zależności od tego, jak pójdzie nam pozyskiwanie dalszego finansowania. Planujemy naprawdę intensywną kampanię marketingową z wykorzystaniem potencjału bardzo znanych nazwisk ze świata piłki. Pracujemy nad szczegółami, mamy przygotowanych kilka wariantów działania, ale na pewno będzie o nas bardzo głośno – zapowiada Jakub Szumielewicz.
Za produkcję „Copa City" odpowiada Leksa Gornovitz, która zdobywał doświadczenie m.in. w Platige Image, Flying Wild Hog czy All In! Games oraz jego spółce zależnej Ironbird Creations. Za marketing odpowiada z kolei Anna Szamowska, która wcześniej pracowała m.in. w Techlandzie i Ubisofcie. Szefem kodu jest Dawid Płowiec, działem game design kieruje Aleksandra Godlewska, dyrektorem artystycznym jest Daniel Tyka.
Ambitny cel
Triple Espresso nie planuje pozyskiwania wydawcy – chce wydać grę samodzielnie. Wstępnie szacuje cenę gry na 39,99 EUR. Obecnie tytuł ma około 200 tys. zapisów na tzw. wishlistach, z tego 120 tys. na Steam i ponad 50 tys. na PlayStation.
- Na naszej wishliście są gracze, którzy mają w swoim koszyku zarówno gry sportowe, jak i strategiczne. Koszyki zakupowe graczy w postaci wishlist potwierdzają nasze wyjściowe założenia sprzed kilku lat, że możemy stworzyć produkt, który zainteresuje zarówno osoby grające w strategie, jak i gry sportowe – informuje prezes.
- Nasza koncepcja doboru klubów opierała się na kilku założeniach. Po pierwsze - staraliśmy się wybrać kluby o globalnej rozpoznawalności. Po drugie - podjęliśmy negocjacje z klubami, które mają duże i fanatyczne społeczności kibiców i działają na rynkach korespondujących z rynkiem gier strategicznych. Dlatego na wishliście dominują Niemcy, Wielka Brytania, Francja i Brazylia, a więc kluczowe zagłębia osób grających w strategie – dodaje wiceszef studia.
Młoda spółka mierzy wysoko, jeśli chodzi o wyniki sprzedażowe.
- Widzimy potencjał sprzedażowy na poziomie 2 mln sztuk w dwa lata. Nie mówimy, że na pewno osiągniemy ten cel, ale rzucamy sobie tak ambitne wyzwanie, bo wiemy, że futbol to potężna dźwignia marketingowo-biznesowa. Chcemy ustanowić trzecie, duże IP piłkarskie na gamingowej mapie świata – taka idea nam przyświeca. Docelowo ma powstać cała siatka DLC z kolejnymi klubami, ligami i rozgrywkami. To jest duży projekt tworzony na lata – mówi Jakub Szumielewicz.
Warto jednak zaznaczyć, że historycznie niewielu polskim studiom udaje się wygenerować taką sprzedaż, szczególnie pierwszej gry.
Inwestorzy dopisują
Za spółką stoi poważny jak na polskie warunki kapitał. W ciągu ostatnich dwóch lata Triple Espresso z emisji akcji zebrało 30 mln zł, pozyskując ponad 90 inwestorów. Wycena w ostatniej emisji to 120 mln zł. Niewiele jest firm growych, nawet wśród tych doświadczonych, które mogłyby się pochwalić podobnym zainteresowaniem inwestorów.
- Pomaga nam to, co do tej pory osiągnęliśmy w sporcie – mam tu na myśli sukcesy Legii za czasów, gdy prezesem był Bogusław Leśnodorski, jak gra w Lidze Mistrzów czy regularna gra w Lidze Europy. W międzyczasie zbudowaliśmy olbrzymią sieć kontaktów i relacji. To pomogło pozyskać zainteresowanie dla naszej inicjatywy ze strony osób ze środowiska piłki, ale też biznesu – informuje Jakub Szumielewicz.
- Widzimy pewien efekt pączkowania – zgłaszają się piłkarze, którzy chcą dołączyć do akcjonariatu po tym, jak dowiedzieli się o naszym projekcie od kolegów. Nie oznacza to, że łatwo było pozyskać finansowanie – każdy inwestor to inne oczekiwania i inne podejście do rynku gier, potrzeba było indywidualnego podejścia do każdego z nich i zbudowania relacji opartej na zaufaniu do naszej wizji, aby przekonać do powierzenia nam pieniędzy – dodaje Dominik Ebebenge.
Inwestorom spółka przedstawia kilka potencjalnych scenariuszy wyjścia z inwestycji.
- Nie wykluczam, że w przyszłości spółka może zadebiutować na warszawskiej giełdzie. W grze jest też scenariusz, w którym odkupiłaby akcje od inwestorów, żeby skonsolidować akcjonariat. Trzeci to potencjalne wejście inwestora branżowego, który chciałby poszerzyć portfolio gier. Nie ma jednego wiodącego scenariusza. Jako założyciele wierzymy w długoterminową wartość spółki i działamy pod lock-upem – informuje wiceprezes.
Producent gier nadal potrzebuje finansowania. Zaczął starania o inwestorów z zagranicy.
- Nie myślimy na razie o jednej dużej rundzie inwestycyjnej – to jest w obecnych warunkach dość trudne. Staramy się zbierać pieniądze od pojedynczych inwestorów, małymi krokami, co pochłania dużo energii. Wierzymy, że ta strategia doprowadzi nas do pozyskania strategicznego inwestora w chwili, kiedy będziemy w zenicie komunikacyjnym naszej gry – mówi Jakub Szumielewicz.
W Triple Espresso można znaleźć wiele znanych nazwisk ze świata biznesu. Jednym z akcjonariuszy jest fundusz kojarzony ze Zbigniewem Jakubasem – jednym z najbogatszych Polaków, właścicielem grupy Multico i klubu piłkarskiego Motor Lublin. Akcjonariuszem jest Michał Świerczewski, właściciel innego klubu - Rakowa Częstochowa. W akcjonariacie jest też kontrolowany przez niego x-kom, który prowadzi sieć sklepów z elektroniką oraz sklep internetowy. Przez swoją spółkę zależną w akcjonariacie jest obecny Maciej Wandzel, były współwłaściciel Legii Warszawa, prezes Soho Development. W radzie nadzorczej obok Bogusław Leśnodorskiego i Filipa Szklarzewskiego zasiada Michał Brański, prezes Audioteki oraz znaczący akcjonariusz i członek zarządu Wirtualna Polska Holding.
W akcjonariacie i wśród założycieli znajdziemy też postaci znane w branży gier. Współzałożycielem i akcjonariuszem spółki jest Michał Dziwniel. Jest też przedstawiany jako "vision holder". To były prezes spółki growej Brave Lamb Studio (BRS), której akcjonariuszem jest m.in. giełdowe Movie Games. BLS wyceniane kilka lat temu na 62 mln zł od ponad roku nie ma zarządu i nie generuje żadnych przychodów. W ubiegłym roku pisaliśmy, że jeden z akcjonariuszy, czując się oszukany, złożył zawiadomienie do prokuratury. Współzałożycielem i członkiem rady nadzorczej Triple Espresso jest też Filip Szklarzewski. To były członek rady nadzorczych m.in. wspomnianej BLS, giełdowego Movie Games, wydawcy gier planszowych Bored Games (zapowiedział w 2020 r. wejście na NewConnect), firmy inwestycyjnej RLTY Investments, firmy Income Capital, czy producenta gier Fallen Leaf. Przez kilka miesięcy był prezesem spółki Goat Games, której akcjonariuszem jest m.in. Robert Lewandowski. Stworzyła ona grę, która nie porwała graczy. Obecnie zasiada w radzie nadzorczej spółki growej Unseen Silence. Jest też prezesem i wspólnikiem spółki Fredee Durke.
W akcjonariacie Triple Espresso nie ma funduszy inwestujących w branżę gier ani inwestorów branżowych. Żaden z ich przedstawicieli nie chciał skomentować pod nazwiskiem, jak widzi szansę na powodzenie projektu „Copa City”. Osoby znające branżę zwracały uwagę m.in. na relatywnie niską społeczność gry oraz dynamikę jej przyrostu, biorąc pod uwagę czas pozostały do premiery. Obecnie na Steamie gra ma 6,6 tys. followersów wobec niespełna 5,5 tys. na początku tego roku. Przykładowo „Frostpunk 2” na pół roku przed premierą miał ponad 100 tys. followersów, a tuż przed premierą około 150 tys. i był w pierwszej trójce najbardziej wyczekiwanych gier. Choć była to druga odsłona znanego hitu, do tej pory sprzedała się w liczbie około 0,6 mln szt. „Copa City" znajduje się obecnie na 425 pozycji najbardziej wyczekiwanych gier na Steamie. Wśród osób z branży pojawia się obawa, że gra nie zbuduje wystarczająco dużej społeczności do czasu premiery, a pieniądze wydane na marketing nie przełożą się na efektywne przyciągniecie dużej liczby graczy. Rozmówcy z branży podkreślają też wysoką w ich ocenie wycenę spółki. Jest ona wyższa niż np. giełdowego Render Cube'a (90 mln zł), którego gra znalazła do tej pory ponad 2,5 mln nabywców. Część naszych rozmówców zwraca również uwagę na małe doświadczanie kierownictwa spółki w produkcji takich tytułów oraz historyczny track record niektórych z założycieli.
