Indyjski rząd analizuje możliwość kontynuowania budowy nowych elektrowni węglowych aż do 2047 roku, co byłoby odejściem od wcześniejszych założeń przewidujących, że przyrost mocy w energetyce węglowej osiągnie maksimum około 2035 roku.
Węgiel kluczowym elementem planu uniezależnienia energetycznego
Rozważany plan wpisuje się w strategię premiera Narendry Modiego, który do 2047 roku — w setną rocznicę uzyskania niepodległości — chce uczynić Indie państwem energetycznie samowystarczalnym oraz zaliczanym do grona krajów rozwiniętych. Rząd argumentuje, że indyjski węgiel, którego zasoby wystarczą na około sto lat, stanowi najbardziej stabilną i przewidywalną podstawę systemu energetycznego. Według szacunków całkowita moc elektrowni węglowych może wzrosnąć do około 420 gigawatów do 2047 roku, co oznacza wzrost o 87 proc. względem obecnych mocy.
Rozwój OZE postępuje
Władze Indii deklarują jednocześnie szybki rozwój odnawialnych źródeł energii oraz systemów magazynowania energii w bateriach i akumulatorach. Jednak przedstawiciele rządu podkreślają, że ten segment rynku obarczony jest poważnymi ryzykami geopolitycznymi. Chiny – będące jednocześnie głównym rywalem Indii, z którym Delhi ma sporną granicę – dominują w globalnych łańcuchach dostaw paneli słonecznych oraz komponentów do baterii. Zależność od chińskich technologii jest postrzegana jako strategiczne zagrożenie dla długoterminowego bezpieczeństwa energetycznego kraju.
Choć rozwój wydobycia węgla służy potrzebie bezpieczeństwa energetycznego, będzie on wiązał się z kosztami dla indyjskich działań na rzecz klimatu. Według prognoz NITI Aayog, aby kraj, uważany za trzeciego pod względem wielkości truciciela na świecie, osiągnął cel Modiego, jakim jest zerowa emisja netto do 2070 roku, emisje musiałyby osiągnąć szczyt do 2045 roku .
