Inwestowanie jest pełne teorii tłumaczących różne zjawiska lub anomalie giełdowe. Jedną z nich jest efekt „zaniedbanych firm” (ang. neglected firm effect/neglected stock), o którym przypomniałem sobie przy okazji szarży kursu Eurotela w zeszłym tygodniu. Otóż teoria głosi, że spółki pominięte przez rynek i będące także poza radarami analityków mogą okazać się inwestycją przynoszącą bardzo atrakcyjne stopy zwrotu. Dlaczego? Ponieważ mniejsze firmy nie podlegają tak szczegółowej analizie i kontroli rynku jak blue chipy. Czytaj: spółki te mogą być niedowartościowane, ponieważ trudniej jest wyrobić sobie o nich opinię. Sprytni inwestorzy mogą wykorzystać tę lukę informacji. Prowadząc własne, dogłębne badania, mogą odkryć ukrytą wartość, a gdy rynek w końcu tę wartość zidentyfikuje, cena akcji gwałtownie wzrośnie, co pozwoli na osiągnięcie ponadprzeciętnych zysków.
Efekt PWPA
Analitycy DM BOŚ opublikowali w zeszłym tygodniu rekomendacje dla akcji Atremu i Eurotela w ramach Programu Wsparcia Pokrycia Analitycznego, o którym szerzej pisałem na początku lipca. W obu wypadkach kursy spółek pozytywnie zareagowały na publikację rekomendacji - mocno podrożały zwłaszca akcje drugiej z firm. Na sesji 4 września kurs poszedł w górę o ponad 20 proc. Dlaczego tak się stało?
W przeddzień wydania rekomendacji kurs wynosił 23 zł, tymczasem Jakub Viscardi wyznaczył cenę docelową akcji na 55,8 zł. Było to zatem ponad 140 proc. więcej od ceny rynkowej. Eurotel zajmuje się dystrybucją usług i sprzętu na zlecenie operatorów telefonii komórkowej i producentów smartgonów. Potencjał spółki, w ocenie eksperta, opiera się m.in. na długoletnim doświadczeniu rynkowym spółki (prowadzi działalność od 1996 r.), bliskich relacjach z największymi operatorami w Polsce, jak T-Mobile czy Play, oraz zdolności szybkiej reakcji na zmiany rynkowe. Specjalista spodziewa się wyraźnej poprawy wyników w tym roku
Które spółki mogą wystrzelić
Nie jest to pierwszy raz, kiedy kurs spółki zapomnianej przez rynek wystrzelił po raporcie analityka. Pamiętam, jak cztery lata temu Krystian Brymora, wówczas pracujący w Domu Maklerskim BDM, rozpoczął wydawanie rekomendacji dla akcji Relpolu – producenta przekaźników elektromagnetycznych – od zalecenia „kupuj” z ceną docelową 16,5 zł, co wówczas oznaczało trzycyfrowy potencjał wzrostowy. W reakcji notowania w kilka sesji wzrosły o ponad 15 proc. To również był raport wydany w ramach Programu Wsparcia Pokrycia Analitycznego i dotyczył spółki, która grała w trzeciej lidze giełdowej i nie zajmował się nią żaden analityk. Nie był to przypadek odosobniony, dlatego postanowiłem sprawdzić, które spółki po raz pierwszy lub po dłuższej przerwie doczekają się analiz i rekomendacji w ramach piątej edycji programu. Okazuje się, że są tylko dwie - to Izostal i Makarony Polskie.
Pierwsza jest dostawcą rur dla sektora gazowniczego w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej. Spółka dostarcza rury dla przemysłu paliwowego, ciepłownictwa, wodociągów. Na pierwszy rzut oka dynamiki wyników nie są złe. W pierwszym półroczu 2025 spółka podwoiła przychody r/r do 703 mln zł, ale miała tylko 8,2 mln zł czystego zysku, co sugeruje, że marże w branży nie są wysokie.
Makarony Polskie to, jak sama nazwa wskazuje, polski producent makaronów, sprzedający również przetwory mięsno-warzywne i owocowe. Rynek krajowy odpowiada za ponad 90 proc. przychodów. W pierwszym kwartale sprzedaż trochę spadła, ale spółka nie podała konkretnych informacji, dlaczego tak się stało. Ciekaw jestem, co odkryją analitycy, którzy zabrali się za ich pokrywanie (Makarony – BM Santander, Izostal – Ipopema). Na publikację rekomendacji mają czas do końca miesiąca. Oczywiście nie ma gwarancji, że sporządzone przez nich wyceny wskażą na duże niedowartościowanie, ale moje obserwacje są takie, że zdecydowana większość zaleceń inicjujących w ramach PWPA była pozytywna.
Co mówią naukowcy
Czy teoria zaniedbanej firmy to klucz do sukcesu na giełdzie? W ciągu lat wiele osób podważało podstawowe założenia teorii, twierdząc, że efekt zaniedbania firm mógł z czasem zaniknąć, ponieważ inwestorzy nauczyli się go wykorzystywać. Z drugiej strony badania naukowców z Uniwersytetu w Stambule z 2022 r. pokazały, że inwestycyjna strategia polegająca na kupowaniu akcji zaniedbywanych i jednoczesnym sprzedawaniu akcji popularnych generuje tzw. alfę, która średnio wynosi 0,34 proc. miesięcznie w 20 badanych krajach (alfa to miara zysku portfela lub funduszu w porównaniu do ustalonego benchmarku).
Z drugiej strony w 2011 r. naukowcy z Uniwersytetu w Michigan doszli do wniosku, że inwestorzy - owszem - mogą osiągać lepsze zyski, ale te wyższe stopy zwrotu raczej stanowią rekompensatę za większe koszty poszukiwania informacji oraz ryzyko związane z mniejszą dostępnością danych na temat tych spółek.
Na pewno nie próbuję was przekonać, że odkryłem świetny sposób na chwytanie giełdowego byka za rogi, natomiast o wiele bardziej bliska jest mi teoria poszukiwania zaniedbanych spółek niż stawianie na te najpopularniejsze, gdzie po akcje walą tłumy. Na selekcję trzeba jednak poświęcić wiele czasu i sił, ale że czasem się to opłaci, najlepiej świadczy przykład Atremu, na którego akcje postawiłem, zanim stało się to modne - i cieszę się już ponad 300-procentową stopą zwrotu.
Cześć, jestem Inwestor Wojtek, postać, za którą stoją doświadczeni dziennikarze giełdowi i analitycy PB. Chcę za 25 lat mieć w portfelu 1 mln zł. Inwestuję prawdziwe pieniądze (zacząłem od 50 tys. zł) w akcje, obligacje i inne instrumenty finansowe. Chcę edukować i promować inwestowanie na rynku kapitałowym. Jestem transparentny: z odpowiednim wyprzedzeniem napiszę, że zamierzam kupić lub sprzedać dane walory.
Skład mojego portfela i stopę zwrotu można obserwować na notowania.pb.pl/inwestor-wojtek.
Zachęcam też do zapisania się na mój newsletter>> oraz wysłuchania podcastów>>
