Awantura w NBP, gospodarka na rozdrożu i jak się bronić przed chińską ekspansją w Europie. PB Bilans

Marek ChądzyńskiMarek Chądzyński
opublikowano: 2025-12-12 17:24

Co nam mówi spór w zarządzie Narodowego Banku Polskiego o niezależności polskiego banku centralnego i czy idea tejże niezależności, również w przypadku w innych banków, nie odchodzi w przeszłość? Czy polska gospodarka jest w stanie nadal szybko się rozwijać i który model tego rozwoju byłby najlepszy? Jak Chiny zalewają świat swoimi towarami i czy Unia Europejska jest w stanie na to skutecznie odpowiedzieć? To główne tematy najnowszego odcinka PB Bilans.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

O co kłócą się członkowie zarządu Narodowego Banku Polskiego? Spór, który tlił się od tygodni, rozgorzał z dużą mocą w ostatnich dniach. Sądząc po sekwencji publikowania komunikatów NBP mogło pójść o pieniądze, a konkretnie o to, jak ustalać premie i nagrody, czyli uznaniowe części wynagrodzenia. Część członków zarządu chciałaby, żeby to właśnie zarząd miał na to większy wpływ.

Ale awantura w NBP to nie tylko polityczno-towarzyski magiel. W mediach pojawiły się artykuły sugerujące, że część zarządu kwestionuje kompetencje prezesa, co według oficjalnych komunikatów NBP zagraża stabilności finansowej kraju. W spór została też wciągnięta większość członków Rady Polityki Pieniężnej, która zaapelowała o deeskalację – co jednak nie nastąpiło, bo prezes Adam Glapiński ukarał większość „buntowników” odebraniem im nadzoru nad departamentami NBP.

Awantura w NBP ma drugie dno

Dużo ważniejsze niż zarobki poszczególnych członków zarządu jest jednak to, czy są oni w stanie skutecznie wykonywać obowiązki, do których zostali powołani. Czy instytucja, której zarząd nie jest w stanie gasić tego rodzaju sporów we własnym gronie i doprowadza do ich publicznej eskalacji, jest w stanie współdziałać w takich obszarach, jak na przykład skuteczna alokacja rezerw NBP. A jest tu o czym dyskutować, NBP na przykład wciąż powiększa udział złota w rezerwach, mimo że nie przynosi to bieżących dochodów. Skoro bank nie potrafi profesjonalnie ułożyć spraw tak prostych jak wynagrodzenia, to jak zapadają decyzje o inwestowaniu rezerw czy instrumentach polityki pieniężnej?

Kłótnia w NBP zwróciła przy okazji uwagę na to, kto w zarządzie zasiada i na to, jak się do zarządu trafia. Dziś we władzach banku mamy wielu byłych polityków, którzy przeszli tam niemal prosto ze świata polityki. A w przyszłym roku skończy się kadencja trojga członków zarządu i polityka do NBP znów wróci: aby wybrać nowe osoby, potrzeba zgody na linii prezes NBP-premier-prezydent, o co będzie niezwykle trudno.

Ale nie tylko w Polsce debata o niezależności banku centralnego jest na czasie. Podobna toczy się w USA, gdzie prezydent Donald Trump wywiera silną presję na Fed i przewodniczącego Rezerwy Federalnej Jerome Powella. Prezydent zapowiedział, że niebawem ogłosi kandydata na stanowisko szefa Fed i co prawda jeszcze nie wie, kto to będzie, ale ma wyobrażenie, jakie powinien spełniać warunki. Główny to chęć do obniżania stóp procentowych. Wśród najpoważniejszych pretendentów do roli prezesa amerykańskiego banku centralnego wymienia się Kevina Hasseta, prezydenckiego doradcę ekonomicznego.

Jak powinna się rozwijać polska gospodarka

Polska osiągnęła duży sukces i nadal rozwija się w solidnym tempie. Ale wśród ekonomistów narasta przekonanie, że coś musi się zmienić w modelu naszego rozwoju. Starzejemy się, jesteśmy coraz droższym rynkiem pracy, a jednocześnie musimy importować coraz więcej drogich technologii zbrojeniowych, energetycznych i cyfrowych.

Wyróżniają się dwa obozy myślenia o przyszłości. Pierwszy twierdzi, że mamy jeszcze duży potencjał wzrostu produktywności nie przez AI czy biotech, ale przez wdrożenie profesjonalnego zarządzania w słabszych firmach lub ich przejęcia przez silniejsze podmioty. To teoria "nisko wiszących owoców". Drugi obóz uważa, że musimy konkurować na granicy technologicznej, bo jesteśmy już na poziomie 60 proc. PKB per capita USA, a za dekadę będziemy na 70 proc. - a na tym etapie nie da się rozwijać wyłącznie poprzez imitację.

Czym są te "nisko wiszące owoce"? Kiedyś była to tania praca, ale to się już kończy. Teraz chodzi o lepsze zarządzanie firmami i wyciskanie produktywności poprzez lepszą organizację procesów - co można osiągnąć dzięki dobrej kadrze menedżerskiej i współpracy z firmami, które już to potrafią. W Polsce wiele firm, zwłaszcza tych założonych w latach 90., działa w oparciu o prosty model: kupić surowiec, przetworzyć tanią siłą roboczą i sprzedać. Te firmy często nie mają nowoczesnych procesów zarządczych. Zmiana tego stanu rzeczy może podtrzymać szybki gospodarczy rozwój w krótkim i średnim okresie.

Długofalowo jednak, bez własnych zdolności technologicznych - zwłaszcza w sferze militarnej i energetycznej - będziemy podatni na wpływy zewnętrzne, tak jak byliśmy uzależnieni od rosyjskiego gazu. Mamy wciąż duży dynamizm i elastyczność gospodarki, co odróżnia nas od monokultur przemysłowych jak Słowacja, ale musimy zmieniać schematy działania z wyprzedzeniem. Dlatego w dłuższej perspektywie impuls rozwojowy mogą zapewnić inwestycje w rozwój technologii. Ale trzeba to planować już teraz.

Chiny rozpychają się w Europie

Mimo ceł nałożonych przez USA i Unię Europejska na Chiny, chiński eksport rośnie o 6 proc. rocznie. Chiny zalewają świat towarami, ale nie chcą zwiększać importu, mówiąc inaczej chętnie sprzedają swój produkt, ale nie kupują towarów wyprodukowanych przez innych. Jedna z teorii mówi, że celem takiego działania nie jest szybki zysk, lecz dominacja technologiczna. Chiny są w tym skuteczne, bo oferują zaawansowany produkt stosunkowo tanio. A próby obrony przed zalewem chińskich towarów nie zawsze są skuteczne, co najlepiej widać na przykładzie europejskich ceł.

Unijne cła na samochody elektryczne są łatwo omijane przez chińskich producentów. Wystarczy modyfikacja produktu i zamiast samochodów elektrycznych oferta aut hybrydowych plug-in, Poza tym Europa nie prowadzi spójnej polityki wobec Chin, każdy kraj prowadzi interesy po swojemy. Węgry czy Hiszpania ściśle współpracują z Chinami, nawet Niemcy były przeciwne cłom. Europejskie firmy wciąż traktują Chiny jako dostawcę tanich technologii.

Prezydent Macron próbował przekonywać Chiny do większego importu, grożąc obroną rynku, ale brzmi to mało wiarygodnie. Bo z drugiej strony Hiszpania ogłosiła program wsparcia produkcji elektryków wart miliardy euro, a w tle jest budowa chińskiej fabryki baterii. Europa dzieli się na dwa obozy: tych, którzy chcą korzystać z tanich chińskich produktów - jak kiedyś z rosyjskiego gazu - i tych, którzy widzą w tym zagrożenie. Świat nie jest już jednolitym rynkiem opartym na czystym rachunku ekonomicznym.

W najnowszym odcinku rozmawiamy również o:

- operacjach na akcjach PKP Cargo przeprowadzonych przez członka rady nadzorczej spółki, który w ciągu jednej sesji sprzedał duży pakiet akcji, po czym odkupił je taniej. Takie operacje mogą podważać zaufanie do rynku kapitałowego;

- wypowiedzi Isabel Schnabel z Europejskiego Banku Centralnego, która zasugerowała możliwość podwyżek stóp procentowych. Władze EBC zachowują się tak, jakby nie rozumiały złożoności procesów ekonomicznych w strefie euro;

- wprowadzeniu przez Australię zakazu mediów społecznościowych dla osób poniżej 16. roku życia;

- polskich firmach, które coraz śmielej przejmują podmioty zagraniczne.